Reklama

TELEmedycyna

Już wkrótce będziesz mogła zadbać o zdrowie lepiej niż do tej pory, w dodatku rzadziej chodząc do lekarza. Zbadasz się w domu sama. A specjalista będzie nad tobą czuwać wirtualnie. To możliwe dzięki nowym aplikacjomi urządzeniom telemedycznym.

Chociaż telemedycyna rozwija się od kilkudziesięciu lat, dopiero od kilku jest powszechnie dostępna. O co w niej chodzi? W skrócie o to, żeby umożliwić nam lepszy kontakt z lekarzami, bo nie zawsze jest on łatwy. Czasem na konsultację u specjalisty musisz czekać nawet kilka miesięcy. Albo rezygnujesz z wizyty, jeśli gabinet znajduje się zbyt daleko, np. w innym mieście. Sytuacja staje się jeszcze trudniejsza, gdy zaczynasz chorować i konieczne stają się częstsze konsultacje i badania. Dzięki nowym technologiom wiele rzeczy będziesz mogła zrobić zdalnie. W jaki sposób? Korzystając ze specjalnych urządzeń, które kontrolują stan zdrowia. Jak to działa? Przykładowo: robisz sobie badanie w dowolnej chwili, w dowolnym miejscu.

Reklama

Wyniki pomiaru, np. poziomu cukru we krwi, pracy serca, przesyłane są bezprzewodowo (dzięki technologii Bluetooth) do twojego telefonu lub komputera. I od razu trafiają do tzw. centrum monitoringu medycznego. Tam analizują je programy, które wychwytują nieprawidłowości. W razie potrzeby wynikom przyglądają się specjaliści. Jeśli wszystko jest w porządku, otrzymujesz taką informację. Ale gdy wyniki badania są niepokojące, jesteś kierowana na konsultację do lekarza. Czyjeś życie jest zagrożone? System natychmiast wysyła pogotowie. Dzięki geolokalizacji (to rodzaj GPS) wiadomo, gdzie znajduje się osoba potrzebująca pomocy. Tylko czy takie badania są wiarygodne? Czasem nawet bardziej niż te przeprowadzane w gabinecie. W domu jesteś spokojniejsza. Nie odczuwasz stresu związanego z wizytą w przychodni, który może wpływać m.in. na pomiar ciśnienia. Sprawdź, jak jeszcze nowoczesne technologie pomagają nam zadbać o zdrowie.

1. BRASTER - samobadanie piersi

Rak sutka to najczęstszy kobiecy nowotwór. W Polsce co roku diagnozuje się ok. 18 tysięcy nowych przypadków. Eksperci WHO (Światowej Organizacji Zdrowia) przewidują, że za 20 lat będzie ich nawet dwa razy więcej niż dziś. Dlaczego? Przyczyn jest wiele. Kobiety żyją dłużej, ale rodzą mniej dzieci i później zachodzą w ciążę. Więcej z nas ma nadwagę lub jest otyłych. Choć onkolodzy coraz skuteczniej leczą raka piersi, podkreślają, że najważniejsza jest wczesna diagnoza. Aby szybko rozpoznać chorobę, trzeba regularnie się badać. Kobietom po 50. roku życia zaleca się mammografię (raz na 2 lata), młodszym - USG (raz do roku). Wszystkim, bez względu na wiek, manualne samobadanie piersi w domu raz w miesiącu. Statystyki wskazują, że najwięcej przypadków choroby, aż 80 proc., udaje się wykryć właśnie w ten sposób. Niestety, systematycznie robi to zaledwie co piąta Polka. Nie pamiętamy, ale też nie potrafimy. Dlatego polscy naukowcy stworzyli pierwsze na świecie urządzenie do samobadania piersi - Braster.

JAK DZIAŁA?

Rejestrujesz się na stronie internetowej www.braster.eu (korzystając z telefonu, tabletu lub komputera) i pobierasz program, który krok po kroku prowadzi cię przez badanie (trwa ok. 15 minut). Aparat ma od spodu ciekłokrystaliczną płaską powierzchnię (podobnie jak w telewizorze LCD). Przykładasz ją do każdej piersi w kilku miejscach. Urządzenie wykrywa obszary o podwyższonej temperaturze, bo skupiska komórek nowotworowych są nieco cieplejsze od zdrowych tkanek (otacza jest gęsta sieć naczyń krwionośnych). Wyniki trafiają automatycznie do systemu, który je analizuje. Jeśli nie widać niepokojących zmian, otrzymujesz taką informację. Konieczna jest dalsza diagnostyka? Program cię o tym powiadamia. Skuteczność Brastera wynosi 80 procent. To więcej niż badanie ręczne (ok. 50 proc.) i niewiele mniej niż mammografia (85 proc.)

OPINIA LEKARZA - Stosowanie Brastera jest bezpieczne i bezbolesne - mówi prof. Tadeusz Pieńkowski, prezes Polskiego Towarzystwa do Badań nad Rakiem Piersi. - W przeciwieństwie do manualnego samobadania daje obiektywne wyniki: kobiety nie muszą polegać tylko na tym, czy wyczują guzek palcami. Nie należy niepokoić się każdą wykrytą zmianą, bo może to być zwykły stan zapalny. W razie potrzeby pacjentka automatycznie kierowana jest na dalszą diagnostykę i konsultacje u onkologa. Uwaga, Braster to tylko uzupełnienie standardowych badań. Nie wolno rezygnować z USG, mammografii ani ręcznego samobadania. Największe szanse na wczesne wykrycie raka piersi daje połączenie tych metod

FREESTYLE LIBRE - pomiary cukru

Cukrzycę obu typów mają 3 miliony Polaków, a co trzeci o tym nie wie. Nieleczona grozi poważnymi powikłaniami, m.in. zawałem, udarem, śpiączką. Niebezpieczny jest zarówno zbyt wysoki poziom cukru (hiperglikemia), jak i zbyt niski (hipoglikemia). Niektórzy chorzy muszą go kontrolować nawet kilkanaście razy w ciągu doby. W zależności od wyników pomiaru przyjmują odpowiednią ilość insuliny, która pozwala im zachować tzw. równowagę glikemiczną. Większość cukrzyków sprawdza poziom cukru za pomocą glukometru. Badanie jest bolesne i czasochłonne: za każdym razem trzeba się przygotować (m.in. umyć ręce), nakłuć opuszkę palca, zakroplić krew na jednorazowy pasek testowy. W wielu sytuacjach trudno to zrobić, np. podczas jazdy samochodem, służbowego spotkania czy treningu. FreeStyle Libre mierzy poziom glukozy łatwo, szybko i bezboleśnie.

JAK DZIAŁA?

Urządzenie składa się z noszonego na ramieniu sensora i czytnika. Mierzy stężenie cukru automatycznie co minutę. Wystarczy zbliżyć czytnik do sensora, nawet przez ubranie, by odczytać aktualny wynik, a także wykres, który zapisuje pomiary z ostatnich 8 godzin. Strzałka pokazuje czy stężenie glukozy rośnie, spada czy jest stabilne. To dla chorych ważna informacja, bo pozwala określić potrzebną dawkę insuliny. Pomiary są przechowywane w pamięci urządzenia przez 90 dni, dzięki czemu lekarz może odpowiednio modyfikować dietę i terapię pacjenta.

OPINIA LEKARZA - Najlepszą metodą terapii cukrzycy jest system ciągłego monitorowania glikemii, czyli CGM, stosowany sam lub z pompą insulinową - mówi prof. Tomasz Klupa, kierownik Pracowni Zaawansowanych Technologii Diabetycznych na UJ. - Ale to skomplikowane urządzenie, trudne w obsłudze. Używając go, łatwo popełnić błąd. FreeStyle Libre jest uproszczoną wersją CGM. Ale też ma pewne ograniczenia: mierzy poziom glukozy w płynie śródtkankowym, a nie we krwi, jak w przypadku glukometru. Dlatego trzeba umieć interpretować wyniki.

3. PELVIFLY - Kondycja intymna

Mięśnie dna miednicy zaczynają słabnąć już po 25. roku życia. W mniejszym lub większym stopniu uszkadza je też każdy poród. W wielu europejskich krajach standardem jest fizjoterapia, która pozwala odzyskać dobrą kondycję okolic intymnych. Niestety, Polki nie mają takiej możliwości. W okresie menopauzy, gdy spada poziom estrogenu i kolagenu, nietrenowane wcześniej mięśnie dna miednicy wiotczeją jeszcze bardziej. Wiele kobiet zaczyna mieć wtedy problem z wysiłkowym nietrzymaniem moczu (NTM), np. podczas kaszlu i kichania. Szacuje się, że podobne dolegliwości ma około 3,5 miliona Polek, co druga po 50. roku życia, ale też 10-15 proc. kobiet w wieku 20-30 lat.

Paradoksalnie, na osłabienie mięśni dna miednicy bardziej narażone są osoby aktywne fizycznie. Żeby nam pomóc, fizjoterapeutka Urszula Herman wraz z inżynierami z Uniwersytetu Stanford stworzyli system PelviFly.

JAK DZIAŁA?

Mięśnie dna miednicy trudno ćwiczyć, bo ich nie widać. Dzięki PelviFly zobaczysz je w postaci grafiki na ekranie smartfona. Do treningu służy elektroniczny tampon, który umieszczasz w pochwie. Prawidłowe wykonywanie ćwiczeń ułatwia gra (np. musisz zaciskać odpowiednie mięśnie tak, by motylek na ekranie utrzymał się jak najdłużej w powietrzu). Sprawozdanie z treningu trafia do centrum telemedycznego. Specjalista ocenia, czy ćwiczyłaś prawidłowo, i w razie potrzeby udziela dodatkowych wskazówek.

OPINIA LEKARZA - Profilaktyczne stosowanie PelviFly to dobry pomysł w przypadku wszystkich kobiet, a zwłaszcza tych, które przygotowują się do porodu, intensywnie trenują lub są w okresie menopauzy - mówi dr Tomasz Basta, ginekolog i seksuolog z Intima Clinic. - Urządzenie pomaga w terapii I i II stopnia zaawansowania NTM. W III i IV konieczna jest już operacja. Przed zakupem PelviFly należy pójść do ginekologa i fizjoterapeuty. Specjaliści doradzą pacjentce, czy i jak korzystać z urządzenia. Dzięki PelviFly mogą później nadzorować terapię i sprawdzać, czy kobieta wykonuje kolejne treningi oraz czy robi to prawidłowo, a w razie potrzeby modyfikować ćwiczenia. Warto dodać, że korzystanie z PelviFly poprawia też satysfakcję z seksu.

4. SIDLY CARE - opieka na odległość

Wielu chorych wymaga nadzoru bliskich, ale ich obecność nie zawsze jest możliwa. Edyta Kocyk stworzyła opaskę SiDLY Care, by móc lepiej zająć się swoją babcią.

JAK DZIAŁA? Przypominająca zegarek opaska na rękę łączy funkcje, które normalnie wymagałyby użycia kilku urządzeń medycznych. Kryje nowoczesne sensory służące do monitorowania ważnych parametrów życiowych. Użytkownik przez cały czas nosi ją na nadgarstku. SiDLY Care regularnie mierzy m.in. jego puls, ciśnienie, temperaturę ciała. Opiekun ma do tych danych stały dostęp, - w każdej chwili może sprawdzić (np. w swoim telefonie), jak czuje się bliska osoba. Program natychmiast informuje go, gdy wyniki pomiarów są niepokojące. Alarmuje też, gdy chory upadnie lub źle się poczuje i naciśnie przycisk SOS. W tej sytuacji powiadamiany jest nie tylko opiekun, lecz równocześnie pogotowie. Na co dzień opaska przypomina choremu o konieczności zażycia leków. Może mieć funkcję krokomierza i barometru - motywuje do wyjścia na spacer i pokazuje wpływ pogody na samopoczucie. W przypadku osób z demencją ważna jest funkcja Area Tracker - umożliwia wyznaczenie stref bezpieczeństwa. Gdy chory ją przekroczy, opiekun od razu się o tym dowie. W razie potrzeby czuwać nad chorym pomagają także specjaliści, informacje z opaski trafiają wtedy do centrum telemonitoringu.

OPINIA LEKARZA - SiDLY Care ułatwia opiekę nad chorymi - mówi dr Jacek Bil, kardiolog ze szpitala MSWiA. - Zapewnia im poczucie bezpieczeństwa, a ich rodzinie możliwość normalnego funkcjonowania i pewność, że bliska osoba jest pod stałą, fachową opieką. Sprawdza się szczególnie w przypadku starszych osób z otępieniami, jak choroba Alzheimera, ale także u pacjentów w młodszym wieku ze schorzeniami kardiologicznymi. Umożliwia szybką reakcję i pomaga lekarzom postawić trafną diagnozę.

5. PREGNABIT - domowe KTG

W Polsce rodzi się ok. 370 tysięcy dzieci rocznie. Tzw. śmiertelność okołoporodowa (do 6. dnia życia) maleje, ale nadal jest na tle innych krajów Unii dość wysoka. Wiele przypadków nie wynika z wad genetycznych. Bywają m.in. skutkiem okręcenia pępowiną, odklejenia się łożyska. Nie da się im zapobiec, ale można lepiej monitorować przebieg ciąży. Pozwala na to Pregnabit, urządzenie opracowane przez naukowców pod kierownictwem dr n. med. Patrycji Wizińskiej-Sochy.

JAK DZIAŁA?

Pregnabit umożliwia wykonanie KTG (kardiotokografii) w dowolnym miejscu i czasie. U pacjentek, których ciąża przebiega prawidłowo, wykonuje się je głównie po terminie porodu, by się upewnić, że wszystko jest w porządku. A wcześniej w sytuacji, gdy ciężarna niepokoi się, bo np. nie czuje ruchów płodu. Ale nie w każdej przychodni aparat jest dostępny i czasem na badanie trzeba daleko dojeżdżać. Dzięki Pregnabitowi można zrobić KTG samodzielnie w domu. Urządzenie monitoruje akcję serca i ruchy płodu, tętno matki i skurcze mięśnia macicy. Jest łatwe w obsłudze. Wyniki badania są przesyłane do Medycznego Centrum Telemonitoringu. Gdy wszystko jest OK, pacjentka dostaje SMS z taką informacją. Jeśli coś się dzieje, otrzymuje przez telefon instrukcję, jak postępować.

OPINIA SPECJALISTY - Stosuję Pregnabit przede wszystkim w trzech przypadkach - mówi Ewa Wojciech, położna. - U ciężarnych po terminie porodu, u których konieczne jest codzienne KTG, u kobiet, które chcą rodzić w domu, i u pacjentek, które w przeszłości poroniły. Urządzenie pozwala im kontrolować tętno płodu, a tym samym zapewnia większe poczucie bezpieczeństwa. Zapis KTG wykonywany w domu jest też bardziej wiarygodny, bo ciężarna nie denerwuje się tak jak na izbie przyjęć. W przypadku niejasnych wyników badanie można zrobić jeszcze raz i nie trzeba czekać w kolejce.

Twój Styl 01/2017

Twój Styl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy