Reklama

Serce w portfelu

Gdy młoda kobieta wiąże się ze starszym, ale i zamożnym mężczyzną, wielu z nas reaguje: „Ona kocha tylko jego portfel”. Czy mamy rację? Z seksuologiem, prof. Zbigniewem Lwem-Starowiczem rozmawia Magdalena Jankowska.

Liczba bogatych Polaków od początku XXI w. systematycznie rośnie. Dziś jest ich około 600 tysięcy. Do tego trzeba dodać drugie pół miliona zamożnych, którzy nie zgromadzili wprawdzie wielkiego kapitału, ale mają kwalifikacje, ambicje i pracę z zarobkami wysokości trzech, czterech średnich krajowych. Razem daje to nam miasto wielkości Krakowa, zamieszkane w całości przez mężczyzn z grubymi portfelami. Wprowadziłaby się do niego z ochotą co piąta Polka.

Jeśli wierzyć badaniom "Polka i pieniądze" (zrealizowanym dla BZ WBK), prawie 20 proc. z nas bardzo liczy na mężczyznę jako źródło finansowego bezpieczeństwa. Choć nie lubimy się do tego przyznawać, bo nowoczesna kobieta powinna być finansowo niezależna. W dobie kryzysu ten procent jeszcze rośnie. Czy to źle? Czy musimy czuć się niekomfortowo, odkrywając, że chętnie związałybyśmy swój los z zamożnym mężczyzną? Z obserwacji socjologów wynika raczej, że to zupełnie naturalne.

Reklama

Jak mówi dr Anna Giza-Poleszczuk z Instytutu Socjologii UW, liczne badania potwierdzają, że kobiety - szukając partnera - zawsze patrzyły w górę drabiny społecznej, zaś mężczyźni na kobiety będące o szczebel niżej. Czy jednak przemiany obyczajowe ostatnich dekad nie zdezaktualizowały tego wzorca? Nic na to nie wskazuje. Nie jest to również polska specyfika.

Catherine Hakim z London School of Economics and Political Science opublikowała niedawno raport, z którego wynika, że mimo postępującego feminizmu bogato wyjść za mąż chce dziś o 20 proc. więcej Brytyjek niż 60 lat temu!

"Większość kobiet w Europie, jeśli może, aspiruje do wyjścia za mąż za mężczyznę lepiej materialnie sytuowanego i wykształconego od nich. Kobiety widzą w małżeństwie alternatywę dla ich kariery lub jej uzupełnienie", pisze Hakim w raporcie. Badania prowadziła głównie w Wielkiej Brytanii i Hiszpanii, sięgała też do statystyk innych europejskich państw. Zaznacza, że wiele kobiet nie chce przyznać, iż woli być niepracującymi żonami bogatych mężów, ponieważ takie wyznanie stało się dziś politycznie niepoprawne. Tak jest również w Polsce.

PANI: Niedawno w jednym z wywiadów nazwał pan związki młodych kobiet z dojrzałymi, zamożnymi mężczyznami formą prostytucji.

Prof. Zbigniew Lew-Starowicz: - Jeśli młoda kobieta postanawia żyć ze starszym, bogatym mężczyzną bez miłości, licząc na wygodne życie i zawodowe ułatwienia, to jest to po prostu prostytucja rozciągnięta w czasie.

Dlaczego bez miłości? Czy nie można zakochać się w bogatym mężczyźnie?

- Oczywiście, kobiety zakochują się w starszych mężczyznach, widząc w nich substytut ojca, mogą ich podziwiać jak idoli, szczególnie jeśli ten zamożny człowiek jest kimś znanym. Są też związki oparte na układzie uczennica - guru. Spektrum jest szerokie i ja je naprawdę widzę.

Może też chodzi o podziw i uznanie. Jeśli mężczyzna sam doszedł do pieniędzy, dowodzi to jego przedsiębiorczości, inteligencji, talentu, zdolności przywódczych.

- Trochę pani idealizuje bogatych mężczyzn i przypisuje wszystkim cechy, które mają tylko niektórzy z nich. Wielu milionerów to ludzie, owszem, przedsiębiorczy, ale również cyniczni, którzy idą po trupach do celu. Nieraz nie tyle inteligentni, co sprytni i mający szczęście. Nie da się tu postawić znaku równości: doszedł do pieniędzy, to jest inteligentny, utalentowany. Tak może być, ale nie musi. Gdyby wśród mężczyzn zamożnych szukać tych wartościowych, obdarzonych talentami i interesującą osobowością, to więcej niż portfel powie nam to, co oni robią ze swoimi pieniędzmi. Są tacy, którzy tworzą fundacje, wspierają kameralne orkiestry, restaurują zabytki. Mają swoje pasje, wpadają na niezwykłe pomysły biznesowe. To może imponować. Ale istnieją też związki, gdzie podstawą są nie podziw czy miłość, lecz po prostu pieniądze. Znam takie przypadki: oczytana, kulturalna dziewczyna i prymitywny brutal z wielką forsą. Piękna i bestia. Człowiek patrzy i się dziwi, co ona z nim robi.

Może go jednak kocha.

- Nie, ona z nim sypia, a w zamian korzysta z życia, chodzi na zakupy i jeździ do Las Vegas.

Skąd pan to wie?

- Bo kobiety mi o tym mówią. Zwykle zaczynają od tego, że darzą swojego partnera pewnym uczuciem, ale kończą na tym, że chciałyby nie uprawiać z nim seksu, a niestety muszą.

Mam wrażenie, że to nadal kobiety muszą udowadniać, że nie są materialistkami, że ich miłość jest szczera i bezinteresowna.

- Kobiety nie muszą niczego udowadniać, mogą w ogóle nie zwracać na to uwagi. Co was obchodzą te zarzuty? Jesteście przebojowe, kształcicie się, żyjecie, jak chcecie, i porzucacie mężczyzn. A że próbują was za to oskarżać, zarzucać wam materializm? Trudno, taka jest cena sukcesu. Zresztą kobiety same trochę zawiniły, bo nie zawsze są szczere. We wszystkich badaniach deklarują, że ich motywacją są uczucia. Mówią, że z miłości decydują się na seks, związek, małżeństwo. Mężczyźni wierzą w te deklaracje i kiedy odkrywają motywy finansowe, czują się oszukani. Szczególnie jeśli kobieta odchodzi do bogatszego. "Ja myślałem, że ona kieruje się uczuciami, a dla niej liczy się tylko kasa", krzyczą.

Ale rzecz właśnie w tym, że nie tylko o kasę chodzi. W naszej kulturze już tak jest, że mężczyzna musi się wykazać. Ten zamożniejszy czegoś już dokonał, coś zdobył - dla kobiety są to dowody jego zaradności i męskości.

- To prawda. I dlatego mówię, że oskarżeniami o interesowność nie ma się co przejmować. Tam, gdzie są pieniądze, będą i podejrzenia. Zarzuty, że dla kobiet liczy się tylko kasa, chronią po prostu męskie ego. Mężczyzna porzucony woli przyjąć, że ona poszła za pieniędzmi. Niech pani go sobie wyobrazi, tego młodego chłopaka, porzuconego dla bogatszego. Ona zostawiając go, mogłaby powiedzieć prawdę: "Słuchaj, odchodzę nie z powodu pieniędzy, ale dlatego, że tamten jest inteligentniejszy, dynamiczniejszy niż ty, czuję się przy nim bezpiecznie". I co? Zwariować można! Samooszukiwanie się, że jej chodziło tylko o pieniądze, ratuje go, jego zdrowie psychiczne. Porzucona kobieta robi to samo - mówi, że on odszedł tylko dla seksu, bo mężczyznom jedno w głowie. Choć prawda mogła być inna: tamta go nie krytykowała, podziwiała, widziała w nim kogoś wartościowego i to mu dodawało skrzydeł.

Prawda mogła być też inna - tamta była młodsza. Według pana badań (raport "Seksualność Polaków") kobiety najbardziej boją się tego, że zostaną wymienione, jak pan to mówi, na młodszy model.

- Tak, to jest najpowszechniejsza obawa i ona jest uzasadniona. Szczególnie jeśli mówimy o pieniądzach. Tu jest pewien paradoks, bo z jednej strony doskonałym wyjściem dla kobiet jest związek z rówieśnikiem, mężczyzną młodym, ambitnym, uzdolnionym. Wtedy będzie chemia, wspólnota pokoleniowa i nadzieja, że on dużo w życiu osiągnie. Takiego mężczyznę można podziwiać, a jednocześnie towarzyszyć mu w drodze do sukcesu. Tylko że z drugiej strony...

...kiedy on ten sukces osiągnie...

- ...wtedy mogą sprawdzić się obawy: odejdzie do młodszej. To się rzeczywiście często zdarza, zwłaszcza jeśli pieniądze przyszły szybko. Mężczyźni w takiej sytuacji szaleją, chcą realizować swoje marzenia, coś jeszcze mieć z życia - jak podkreślają - dostać nagrodę. I tą nagrodą jest dla nich często młoda kobieta.

Niezamożna, widząca w nich uosobienie sukcesu i męskości. Albo próbująca ustawić się w życiu.

- Tego oczywiście nie przewidzimy. Ale im młodsza, tym ostrzej oceni ją otoczenie, podejrzewając o to drugie. W tej sytuacji sama nie wiem, czy powinnyśmy życzyć naszym mężczyznom wielkiego sukcesu materialnego. Życzmy sobie udanych związków.

To znaczy jakich?

- Z moich badań wynika, że kobiety najbardziej pragną opiekuńczych mężczyzn. Udany związek dla niej to taki, w którym czuje się kobietą otoczoną przez niego opieką. Udany związek dla niego to taki, w którym jest seks, a mężczyzna jest szanowany i podziwiany. Bo panowie najbardziej boją się doświadczonych kobiet, które traktują ich jak studentów na egzaminie. Jeśli taka jest średnia krajowa, to ten nasz mężczyzna sukcesu będzie szczęśliwszy z zapatrzoną w niego dwudziestolatką niż z wykształconą i pewną siebie kobietą po trzydziestce. Załóżmy, że jest czterdziestoletnim wspólnikiem w kancelarii prawnej. Będzie szczęśliwszy z inteligentną, wykształconą trzydziestolatką. Ale powiedzmy, że jest właścicielem sieci hurtowni na Kujawach i chce mieć dużą rodzinę. Pewnie w tym wypadku będzie czuł mocniejszą więź z młodą dziewczyną ze swojego miasteczka, która nie ma wielkich ambicji zawodowych. Nie stworzymy jednego idealnego modelu.

A z kim ona będzie szczęśliwsza?

- I tu jest problem. Z badań wynika, że największym zmartwieniem współczesnych kobiet jest trudność pogodzenia ich oczekiwań i wymagań z rzeczywistością. Tęsknią do opiekuńczego partnera, ale wysyłają komunikaty do zupełnie innego typu mężczyzn. Chcą być nowoczesne, są więc przebojowe, energiczne, używają zdań rozkazujących. Podobają się tym, którzy sami tych cech nie mają i pragnęliby "pożeglować w ich cieniu". To jest powodem ciągłych rozczarowań.

Nierówność finansowa między partnerami, ten portfel - jego pełen, a jej pusty - też może być przyczyną napięć i nieporozumień. Są na przykład kobiety ambitne, niezależne, które podziwiają finansowe osiągnięcia partnera, a jednocześnie czują się niekomfortowo, korzystając z nich.

- Nigdy nie spotkałem takich kobiet, ale doświadczenie podpowiada mi, że do wszystkiego w życiu trzeba mieć predyspozycje, nawet do bycia żoną bogatego człowieka. W takich związkach jedna strona musi umieć dawać, a druga brać. Możliwe, że kluczem jest uzupełnianie się, odpowiadanie na swoje potrzeby. Jedno wnosi do związku młodość, drugie dojrzałość, jedno - urodę, drugie - pieniądze. Jeśli cenią to u siebie nawzajem, związek może być bardzo udany.

Wyszło mi, że te relacje, w których dopatrywał się pan prostytucji, to związki prawie idealne.

- O nie, ja prostytucję widziałem tylko w układach bez miłości. Te związki może nie są idealne, ale mają nieraz większą szansę na sukces niż inne, bo są dobrze przemyślane. Nie są oparte na samej chemii. Takie pary mają wcześniej sporo przeszkód do pokonania. Jeśli występuje duża różnica wieku, niechętni, czasem zazdrośni znajomi współczują mężczyźnie, mówią, że zwariował na starość. Do tego dochodzą dzieci z poprzedniego związku, rodzinne animozje, żądania, by spisał intercyzę. Ona jest posądzana oczywiście o pobudki materialne. Dostają porządnie w kość od otoczenia, zanim zdecydują się na wspólne życie. Zaczynają odczuwać wyjątkową więź, bo paradoksalnie te przeszkody ich zbliżają. Jakby byli ze sobą na przekór całemu światu. Co ciekawe, w tych związkach partnerzy są sobie wierni. Badania wskazują, że kobiety, które mają zamożnych partnerów, nie zdradzają.

Tekst pochodzi z magazynu

PANI
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy