Reklama

Rozgryźć EKO

Już co druga z nas kupuje żywność ekologiczną. Powód? Wierzymy, że jest zdrowsza. Paradoksalnie większość z nas nie wie niestety, jak ją rozpoznać. A to wykorzystują nieuczciwi sprzedawcy. Bo za ekoprodukty jesteśmy gotowe zapłacić więcej. Czy jedzenie określane jako bio lub organiczne jest warte swojej ceny i jak je kupować, żeby nie dać się oszukać? Wyjaśniamy.

Mamy czym się chwalić. Jesteśmy w europejskiej czołówce producentów żywności ekologicznej. Pod względem liczby wytwarzających ją gospodarstw (25 tys.) Polska zajmuje trzecie miejsce wśród krajów UE. Szybko też rośnie nasze zainteresowanie ekojedzeniem. W ubiegłym roku wydaliśmy na nie ponad 700 mln zł, a wszystko wskazuje na to, że w przyszłym wydamy jeszcze więcej, ponad miliard złotych. Co najczęściej wkładamy do koszyka? Jaja, świeże warzywa, owoce oraz jogurty i kefiry. Połowa Polek kupuje ekologiczne jedzenie od czasu do czasu, a 11 proc. robi to regularnie. Powód? Kobiety coraz więcej wiedzą o zdrowej żywności (choć dietetycy i lekarze uważają, że wciąż za mało!). Staramy się unikać polepszaczy, konserwantów i niepotrzebnych chemicznych dodatków. A produkty ekologiczne ich nie zawierają, dlatego też wierzymy, że organizm czerpie z nich więcej korzyści.

Reklama

Mniej chemii, więcej witamin

Czy tak jest naprawdę? Na pewno ekożywność jest mniej zanieczyszczona chemicznie, co dwa lata temu udowodnili naukowcy z brytyjskiego Uniwersytetu Newcastle. Przeanalizowali dane pochodzące z 343 badań porównujących żywność ekologiczną z tzw. konwencjonalną. Okazało się, że w pierwszej z nich było aż o połowę mniej kadmu (metalu ciężkiego), a także azotu (mniej o 10 proc.), azotanów (o 30 proc.), azotynów (o 87 proc.) i aż cztery razy mniej pozostałości po pestycydach. To ważne, bo syntetyczne środki ochrony roślin w dużych dawkach mogą nam szkodzić (najczęściej wywołują problemy żołądkowe). Należy ograniczyć ich spożycie, szczególnie w przypadku dzieci i kobiet w ciąży. Przybywa też badań wskazujących, że ekojedzenie jest bogatsze w składniki odżywcze. Na przykład mięso i mleko mają naweto 50 proc. więcej korzystnych dla zdrowia kwasów omega-3 niż te same produkty wytwarzane w sposób konwencjonalny - ogłosił kilka miesięcy temu w "British Journal of Nutrition" międzynarodowy zespół badaczy po przeanalizowaniu prawie 200 publikacji naukowych. - Produkty z upraw ekologicznych zawierają więcej makro i mikroelementów, witamin i polifenoli, czyli substancji chroniących komórki naszego organizmu przed niszczącym działaniem wolnych rodników - mówi dr hab. Ewelina Hallmann, technolog żywności ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, która prowadzi badania na ten temat. 

Dotyczy to zwłaszcza warzyw i owoców. Dlaczego tak się dzieje? Nikt nie przyspiesza ich wzrostu, dojrzewają na słońcu tak długo, jak trzeba, dzięki czemu mają więcej miąższu, mniej wody, są bardziej sycące. Czy ekożywność różni się też smakiem od konwencjonalnej?Kilka lat temu podczas warsztatów Slow Food w Warszawie sprawdzała to Agnieszka Kręglicka, restauratorka, a od niedawna także ekorolniczka. - Ugotowaliśmy na twardo kilkadziesiąt jaj z hodowli klatkowej (tzw. trójek, od pierwszej cyferki oznaczenia na skorupce) i ekologicznej (zerówek). Nikt z uczestników nie potrafił rozpoznać po smaku rodzaju zjadanego jajka - mówi Kręglicka. Ale bezbłędnie udało się to w przypadku białego sera. O ile ten z produkcji konwencjonalnej był suchy i łatwo się rozpadał, o tyle ekologiczny był puszysty i miał kremową konsystencję. Skąd ta różnica? - Ze sposobu pasteryzacji mleka, z którego wyrabia się ser. W produkcji masowej jest ono poddawane działaniu wysokich temperatur, żeby zabić drobnoustroje - tłumaczy restauratorka. - Rolnicy natomiast pasteryzują mleko w niższej temperaturze, a to - wraz ze sposobem karmienia zwierząt - przekłada się na smak sera.

Uwaga na fałszywki

Trudno jednak podczas zakupów kierować się smakiem. Dlatego powinnaś wiedzieć, że niektóre określenia na etykietach produktów sprzedawanych w Unii Europejskiejsą zarezerwowane wyłącznie dla ekożywności. To słowa: organiczny (organic), biologiczny, ekologiczny oraz ich skróty: bio i eko. A jeśli obok tych sformułowań widzisz unijny certyfikat, logo ekoliścia, możesz być pewna, że produkt pochodzi z uprawy ekologicznej. Zawsze bądź jednak czujna, bo na niektórych etykietach znajdziesz symbole, które błędnie sugerują, że masz do czynienia z żywnością ekologiczną. Jak je rozpoznasz? Najczęściej mają kolor zielony, kształt listka, owocu lub drzewka i napisy typu "100 proc. organic", "100 proc. natural", "Eco friendly". Jeśli na etykiecie widzisz jeden z takich znaczków, a brakuje ekolistka, to masz do czynienia z "fałszywkami". 

Nie daj się też złapać na puste deklaracje producentów. Takie wyrażenia jak: "z ekologicznie czystych rejonów", "z naturalnych źródeł", "z nietkniętych ustępów puszczy", "wiejski", "babuni" etc. nie są regulowane prawnie. Mogą, ale nie muszą oznaczać, że dany produkt pochodziz  uprawy organicznej. Ktoś próbuje ci sprzedać ekologiczną dziczyznę? Chce cię oszukać, bo to żywność, która nie jest certyfikowana. Dotyczy to również ryb morskich. Oznaczane mogą być tylko słodkowodne gatunki, które pochodzą z ekologicznych stawów hodowlanych, a tych jest w Polsce niewiele. Błędne oznaczenia zdarzają się również na etykietach produktów ekologicznych. Przykład? Napis "Bez GMO", który informuje, że do wytworzenia żywności nie użyto roślin z upraw modyfikowanych genetycznie. A w rolnictwie ekologicznym z zasady są one zabronione, więc wszystkie ekoprodukty są wolne od GMO.

Kontrola na polu i półkach

Z jednej strony ponad połowa z nas (66 proc.) nie wie, które oznaczenia oraz informacje na etykietach są prawdziwe, a które to chwyty marketingowe. Z drugiej, prawie połowa (44 proc.) ma wątpliwości, czy certyfikaty, nawet te właściwe, gwarantują wysoką jakość produktów - wynika z obszernego raportu Ośrodka Ewaluacji "Kogo nęci zdrowe jedzenie?". Czy mamy powody, żeby tak myśleć? - Jak w każdej branży zdarzają się nieprawidłowości, ale system kontroli żywności ekologicznej jest ściślejszy niż konwencjonalnej - mówi Artur Siedlarek z Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (IJHARS). Każde ekogospodarstwo co najmniej raz w roku przechodzi szczegółową, zapowiedzianą kontrolę, a co dziesiąte musi liczyć sięz wizytacją z zaskoczenia. Jeszcze częstsze i bardziej skrupulatne są inspekcjew przetwórniach ekologicznych (mamy ich w Polsce ok. 500). Efekt? W ubiegłym roku IJHARS nałożyła na wszystkich producentów żywności 633 kary, z czego tylko 22 z powodu nieprzestrzegania przepisów o rolnictwie ekologicznym. Kiedy ekożywność trafi do sklepu, czeka ją kolejna kontrola przeprowadzana przez Inspekcję Handlową. Podczas ostatniej z nich inspektorzy zakwestionowali co piątą partię produktów. Najczęstszy powód? Złe oznakowanie. Na przykład brakowało symbolu certyfikatu unijnego przy jednoczesnym użyciu słowa "eko". Było też ono umieszczane bezprawnie na produktach niewytworzonych w sposób ekologiczny. Jednak tylko w przypadku pięciu procent zbadanej żywności inspektorzy mieli zastrzeżenia do jakości. Na przykład suszone biorodzynki zawierały siarczany (podczas gdy dwutlenek siarki E 220 może być używany tylko do konserwacji konwencjonalnych owoców suszonych). Albo ilość składników nie zgadzała się z deklaracją na opakowaniu, np. mniej było tłuszczu w ekologicznym serze, owoców w musli czy dzikiej róży w herbatce.

Znaki szczególne

Może też zdarzyć się tak, że produkt jest wytwarzany w sposób ekologiczny, ale nie znajdziesz na nim symbolu unijnego listka. Dlaczego? Choćby dlatego, że gospodarz sprzedaje warzywa i owoce z przydomowego ogródka i nie opłaca mu się ubiegać o certyfikat. Albo brakuje w okolicy ekologicznej ubojni i choć rolnik hoduje zwierzęta zgodnie z ekozasadami, to mięsa nie może oznaczyć jako eko. Jak w podobnych sytuacjach odróżnić żywność organiczną od konwencjonalnej? Warzywa i owoce uprawiane w sposób ekologiczny nie muszą być małe, brzydkie i robaczywe. Na pierwszy rzut oka mogą wyglądać równie dorodnie, jak z hodowli konwencjonalnej. Różnica? Nie są standaryzowane, a to znaczy, że w jednej skrzynce znajdziesz okazy z tej samej uprawy, ale różnej wielkości czy barwy.

- Zawsze wybierajmy warzywa i owoce sezonowe - mówi Agnieszka Kręglicka. - Na przykład w kwietniu jest jeszcze zbyt wcześnie, by kupić naturalnie uprawiane ogórki, zdążą one dojrzeć dopiero pod koniec maja. Cukinie pojawią się w czerwcu, pomidory w lipcu, a papryka i kukurydza w sierpniu.

Jajka nie muszą być podstemplowane, jeśli pochodzą od kur z domowej zagrody. Kupisz takie na osiedlowych bazarkach. Ale uważaj na oszustów: zdarza się, że handlarze próbują ścierać stempel i sprzedają "trójki" (jajka z chowu klatkowego) jako te z własnego kurnika. Jak nie dać się oszukać? -Zwracajmy uwagę, czy na skorupce nie pozostały ślady nadruku - radzi dr hab. Ewelina Hallmann. Co jeszcze? Jajka z przydomowego chowu nie muszą być brudne czy oblepione piórkami. Rolników też obowiązują standardy sanitarne! Ale raczej nie będą idealnie równe i gładkie. Chleb ekologiczny jest zazwyczaj robiony z mąki razowej i na zakwasie. - Ma kwaśny charakterystyczny zapach, jest ciężki, zbity i twardy - mówi Hallmann. - Nie wysycha ani nie pleśnieje tak szybko jak chleb konwencjonalny.Po zawinięciu w lnianą ściereczkę pozostaje świeży nawet do trzech tygodni. Miód świeży jest zazwyczaj płynny, a z czasem każdy się krystalizuje (najszybciej rzepakowy, najwolniej akacjowy i spadziowy). Ale jeśli po 6 miesiącach nie zmienia konsystencji na stałą, to znaczy, że został podgrzany, a więc stracił swoje właściwości zdrowotne - wyjaśnia Agnieszka Kręglicka. 

Mały test? Nabierz łyżeczką miodu i z powrotem wlej go do słoika. Na powierzchni zrobiła się górka - to produkt naturalny. Zamiast górki jest dołek? Fałszywka. Mięso i wędliny nie powinny błyszczeć i być jasnoróżowe, bo to znak, że dodano do nich substancji zwiększających wydajność, czyli wody, białek sojowych, skrobi oraz konserwantów (fosforany, azotany i azotyny). Wyroby ekologiczne są suche i mają nieatrakcyjny, szarawy kolor.

(Bez)cenne stawki

Chcemy odżywiać się zdrowo, jednak kupując jedzenie, w pierwszej kolejności zwracamy uwagę na cenę. A ta w przypadku produktów ekologicznych jest wysoka. Owszem, uważamy, że mogą kosztować więcej niż konwencjonalne. Ale naszym zdaniem powinna to być różnica tylko 10-20 procent. Tymczasem, jak kilka lat temu obliczyli ekonomiści z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, ekowarzywa i owoce są droższe średnio o 161 proc.! Dlaczego? - Powodów może być kilka. Po pierwsze prowadzenie uprawy ekologicznej wymaga dużo pracy, a to kosztuje. Po drugie żywność ta nie zawiera stabilizatorów i konserwantów, dlatego szybciej się psuje. Musi być przechowywana w bardziej restrykcyjnych warunkach, tymczasem sieć dystrybucji w Polsce jest słabo rozwinięta - mówi Hanna Stolińska-Fiedorowicz, dietetyk z Instytut Żywności i Żywienia. Specjaliści przewidują, że wraz z rosnącym popytem na produkty ekologiczne ich ceny będą spadać. Dzisiaj kupujemy je głównie w sklepach specjalistycznych i dużych samoobsługowych działach ze "zdrową żywnością". Ale już w przyszłym roku zostanie otwarty pierwszy w Polsce ekosupermarket. Z czasem pewnie powstaną kolejne. Na razie, robiąc zakupy, warto porównywać ceny towarów i szukać tańszych, np. pochodzących z Niemiec, które są jednym z największych w Europie producentów żywności ekologicznej. A najbardziej opłaca się kupować żywność bezpośrednio od rolnika. Wychodzi dużo taniej niż w sklepie,a równie zdrowo.


7/2016 Twój Styl

Twój Styl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy