Reklama

Niebezpieczne decybele

Zbyt duży hałas to nie tylko dyskomfort, lecz także poważne zagrożenie dla naszego zdrowia!

Laryngolodzy podkreślają, że znaczenie ma nie tylko natężenie hałasu, ale też odległość od jego źródła. Jeśli głośne dźwięki docierają do ucha bezpośrednio (ze słuchawek), mogą powodować upośledzenie słuchu, czasowe lub trwałe.

Im bliżej, tym gorzej

Zbyt głośna muzyka ze słuchawek uszkadza osłony słuchowych komórek nerwowych, co prowadzi do tymczasowej głuchoty - ogłosili w sierpniu br. brytyjscy naukowcy z Uniwersytetu w Leicester. Dlaczego tak się dzieje? Nasz zmysł słuchu jest ewolucyjnie przystosowany do odbierania dźwięków przez filtr, czyli warstwę powietrza. Jeśli od źródła dźwięku dzieli nas odległość, fale głosowe osiągają bezpieczne natężenie, zanim dotrą do ucha. W słuchawkach natomiast decybele bezlitośnie bombardują uszy, a sama słuchawka wytwarza mechaniczne drgania. Dźwięki ze słuchawek o natężeniu powyżej 89 dB (głośno grający telewizor to 65 dB, startujący odrzutowiec - 130 dB) dudniące w uszach 5 godzin tygodniowo 5 lat, mogą spowodować trwałą utratę słuchu. Ekspozycja na działanie 110 dB, nawet krótkotrwała, grozi przejściowym uszkodzeniem słuchu.

Reklama

Najbardziej newralgicznym miejscem jest ucho wewnętrzne. W nim impulsy dźwiękowe zamieniane są na sygnały elektryczne, które za pośrednictwem neuronów słuchowych biegną do mózgu (dopiero gdy tam dotrą, słyszymy dźwięki). Głośne dźwięki niszczą osłonki mielinowe neuronów, co zaburza przekazywanie informacji z ucha do mózgu. Kiedy do tego dojdzie, pojawiają się zaburzenia, na przykład pogorszenie słuchu. Na szczęście zniszczenie osłonek mielinowych jest odwracalne! Jeżeli przestaniemy narażać się na nadmierny hałas, w ciągu trzech miesięcy neurony odbudują osłonki mielinowe.

Zaburzenia słuchu

Stopień ubytku słuchu określa się w decybelach. Przy minimalnym upośledzeniu (do 25 dB) zmiany są prawie niezauważalne. Problemy ze słyszeniem cichej mowy i rozmowy osób stojących dalej pojawiają się, gdy mamy lekkie upośledzenie słuchu (do 40 dB). O umiarkowanym ubytku słuchu (do 55 dB) świadczy to, że nie słyszymy wypowiedzi osoby stojącej obok. Przykre objawy daje słyszenie fantomowe, czyli tinnitus. Cierpiący na tę dolegliwość słyszą dźwięki, które nie pochodzą z zewnątrz, nie mają realnego źródła. Uszkodzenie struktur słuchu i zaburzenia przewodzenia dźwięku powodują nieprzyjemne doznania słuchowe: szumy, dzwonienia, piski, stukanie, syczenie, trzaski, tykanie, cykanie.

To poważne obciążenie psychiczne, które czasem prowadzi do zaburzeń snu, niezdolności do pracy, depresji. Natężenie dźwięków jest różne: u niektórych pozostają na jednym poziomie, u innych nasilają się lub słabną. Mogą występować w jednym lub w obu uszach. Chorym zapisuje się leki rozszerzające naczynia krwionośne, poprawiające ukrwienie mózgu i ucha wewnętrznego, takie jak: betahistyna (Betaserc, Histimerc), pentoksyfilina (Polfilin, Trental), nicergolina (Adavin, Nilogrin, Sermion), winpocetyna (Cavinton, Vicebrol, Vinpoton), preparaty miłorzębu japońskiego, cynaryzyna (Cinnarizinum). Dobre efekty daje TRT (Tinnitus- Retraining-Therapie), czyli metoda habituacji. To systematyczny trening z wykorzystaniem generatora dźwięków, podczas którego mózg pacjenta "uczy się" nieodbierania szumów w sposób świadomy.



Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: słuch | uszy | zdrowie | słuchawki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy