Reklama

Nie żyje Agnieszka z Częstochowy. Zmarła z obumarłą ciążą. Jest oświadczenie szpitala

Agnieszka T. z Częstochowy zmarła w szpitalu z obumarłą ciążą. „To kolejny dowód na to, że panujące rządy mają krew na rękach” – piszą bliscy kobiety. 37-latka była w ciąży bliźniaczej. Śmierć pierwszego płodu nastąpiła 23 grudnia, zaś drugiego 29 grudnia. Jak zaznacza rodzina zmarłej, lekarze mieli czekać na obumarcie drugiego płodu. Kobieta przez ten czas miała stać się „warzywem”. Z ginekologii trafiła na neurologię. Zmarła 25 stycznia. Osierociła trójkę dzieci. Szpital w Częstochowie wydał oficjalne oświadczenie w tej sprawie.

Kilkanaście miesięcy temu olbrzymie poruszenie w całym kraju wywołała wiadomość o śmierci 30-letniej Izabeli. Kobieta zmarła w szpitalu w Pszczynie w wyniku wstrząsu septycznego. Była w 22. tygodniu ciąży. Najpierw zmarło jej dziecko, potem ona sama.

Można mieć wrażenie, że sytuacja się powtarza. We wtorek 25 stycznia pojawiła się informacja o śmierci 37-letniej Agnieszki z Częstochowy. Kobieta była w ciąży bliźniaczej. 23 grudnia 2021 roku zmarł pierwszy z bliźniaków, jednak nie pozwolono na usunięcie martwego płodu. "Agnieszka nosiła w swoim łonie martwe dziecko przez kolejne 7 dni (!!!). Śmierć drugiego z bliźniaków nastąpiła dopiero 29 grudnia 2021 r. Następnym karygodnym faktem jest, że ręcznego wydobycia płodów dokonano po następnych 2 dniach (!!!), a mianowicie 31.12.2021 roku".

Reklama

"To kolejny dowód na to, że panujące rządy mają krew na rękach" - relacjonuje w oświadczeniu rodzina zmarłej kobiety.

Kobieta zmarła w szpitalu z obumarłą ciążą bliźniaczą. "Apelujemy o sprawiedliwość i zadośćuczynienie"

Bliscy 37-letniej Agnieszki T. opublikowali oficjalne oświadczenie na Facebooku. Piszą w nim, iż kobieta trafiła do szpitala w Częstochowie 21 grudnia 2021 roku, z powodu narastających bóli brzucha i wymiotów. "Wcześniej lekceważono jej skargi, mówiąc, że to ciąża bliźniacza i ma prawo boleć" - tłumaczy rodzina zmarłej.

W trakcie pobytu w szpitalu stan ciężarnej miał ulec pogorszeniu. Według relacji bliskich kobieta trafiła tam w dobrej kondycji fizycznej i psychicznej. "Według epikryzy lekarskiej, 23 grudnia 2021 zmarł jej pierwszy z bliźniaków. Niestety nie pozwolono na usunięcie martwego płodu" — twierdzą krewni Agnieszki T.

29 grudnia nastąpiła śmierć drugiego płodu. Oba miały zostać usunięte z łona kobiety dopiero po dwóch dniach. "Następnym karygodnym faktem jest, że ręcznego wydobycia płodów dokonano po następnych 2 dniach (!!!), a mianowicie 31.12.2021 r. Przez ten cały czas, zostawiono w niej rozkładające się ciała nienarodzonych synków" - czytamy w oświadczeniu rodziny.

Nie żyje Agnieszka z Częstochowy. "Zatajano wiele spraw"

Następnie kobieta miała dostać sepsy i w związku z tym przeniesiono ją na oddział neurologiczny. "Tak sądzimy po wynikach, ponieważ kiedy trafiła do szpitala badanie CRP wskazywało na siedem jednostek. Dzień przed śmiercią, było to już 157,31H (norma 5)" — czytamy.

"W przeciągu kilku dni stała się 'warzywem'" — ocenia rodzina. Bliscy zmarłej dodają, że szpital miał utrudniać kontakt z pacjentką, w tym także nie udostępnić dokumentacji medycznej. Tłumaczono to brakiem upoważnienia ze strony kobiety.

"Zatajano wiele spraw, ze strony medycznej padały słowa o podejrzeniu choroby wściekłych krów, insynuując, że za zły stan zdrowia Agnieszki odpowiada jej nieodpowiednia dieta, bogata w surowe mięso" — piszą bliscy 37-latki.

Lekarze czekali, aż płód obumrze

23 stycznia u kobiety nastąpiło zatrzymanie akcji serca. Nazajutrz większość organów pacjentki przestała funkcjonować. 24 stycznia Agnieszkę przetransportowano do szpitala w Blachowni.

"Przetransportowano ją do innego szpitala w Blachowni, gdzie w końcu personel medyczny okazał się być na tyle profesjonalny i zechciano porozmawiać z rodziną oraz wydać nam dokumentację medyczną. Dopiero teraz wiemy, co tak naprawdę się tam stało" - pisze rodzina kobiety. Mimo wysiłków lekarzy 37-latka zmarła 25 stycznia.

"Jesteśmy zdruzgotani a ból, jaki nam towarzyszy jest nie do opisania. Bardzo prosimy o pomoc" — apelują autorzy tekstu. Rodzina dodaje, iż posiada dowody na popełnione przestępstwo oraz próby utajenia przyczyn stanu zdrowia kobiety.

Nie żyje Agnieszka z Częstochowy. Szpital komentuje

W sprawie śmierci kobiety oficjalne stanowisko zajął szpital w Częstochowie. "Pacjentka przebywała w Oddziale Ginekologii i Położnictwa z Pododdziałami Patologii Ciąży i Ginekologii Onkologicznej w dniach od 6 do 13 grudnia 2021r. oraz od 21 grudnia 2021 do 5 stycznia 2022 roku. Po tym jak nastąpił zgon pierwszego dziecka (w dniu 23 grudnia 2021 roku) przyjęte zostało stanowisko wyczekujące, z uwagi na to że była szansa aby uratować drugie dziecko. Pomimo starań lekarzy doszło do obumarcia również drugiego płodu. Natychmiast podjęta została decyzja o zakończeniu ciąży" - czytamy w przesłanym oświadczeniu.

Jak tłumaczy dyrekcja placówki, lekarze rozpoczęli indukcję mechaniczną i farmakologiczną. "Pomimo zastosowania wyżej wymienionych środków brak było odpowiedzi ze strony pacjentki pod postacią rozwierania się szyjki i skurczów macicy. W dniu 31 grudnia 2021 r. stało się możliwe wykonanie poronienia. Zabieg przeprowadzono w znieczuleniu ogólnym" - dodaje szpital.

Dyrekcja placówki podkreśla, że w trakcie pobytu pacjentki na oddziale, lekarze wykonywali wiele procedur, które miały na celu pomoc kobiecie. "Przeprowadzane były wielokrotne konsultacje lekarskie, w tym: hematologiczne, psychiatryczna, chirurgiczna, psychologiczna, gastroenterologiczna i neurologiczna. Wymaz w kierunku SARS-CoV 2 - dwukrotnie ujemny. Lekarze wielokrotnie wykonywali szereg innych badań, w tym: ginekologiczno - położnicze badania USG. Badanie CRP wykonywane było 13 razy. Najwyższe stężenie CRP odnotowane zostało w dniu 31 grudnia 21r. i wynosiło 66.50mg/l, po czym nastąpił spadek wartości. Prowadzona była antybiotykoterapia i heparynoterapia. Ostatecznie wykonana została indukcja farmakologiczna i mechaniczna poronienia, która trwała dwa dni" - czytamy w oświadczeniu.

Dodatkowo zaznaczono, iż kobieta przebywała także na oddziale neurologii częstochowskiego szpitala. "W  dniu 23 stycznia 2022r. nastąpiło nagłe pogorszenie jej stanu zdrowia (duszność, spadek saturacji). Pacjentkę zaintubowano. Wykonano szereg kolejnych badań, na podstawie których stwierdzono cechy zatorowości płucnej i zmiany zapalne. Wykonano wymaz w kierunku SARS-COV II - wynik był pozytywny. Stan pacjentki cały czas pogarszał się. Lekarze podejmowali wszystkie możliwe działania, których celem było uratowanie pacjentki" - poinformowano.

W oświadczeniu dodano, iż kontakt z rodziną pacjentki po jej zgłoszeniu się do oddziału był stale utrzymywany. "Rodzina miała również możliwość kontaktu z pacjentką. Szpital podjął w tym zakresie działania przy zachowaniu obostrzeń wynikających z pandemii, które pomogły w kontakcie rodziny z pacjentką. Podkreślamy, iż personel Szpitala podjął wszystkie możliwe i wymagane działania, które miały na celu ratowanie życia dzieci oraz pacjentki. Wskazujemy, iż na postępowanie lekarzy nie wpływało nic innego, poza względami medycznymi i troską o pacjentkę i jej dzieci" - napisano. Dyrekcja dodała, iż szpital współpracuje z organami, które prowadzą postępowanie wyjaśniające.

Zobacz również:
Nie będzie już mowy o "przerywaniu ciąży", lecz powodowaniu śmierci człowieka
"Cokolwiek z tego będzie, nie ma już odwrotu"
Połknęłam tabletkę i było po wszystkim

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: ciąża | nie żyje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy