Reklama

Kiedy zmęczenie jest chorobą

Toczeń czy zespół Sjőrgrena atakują podstępnie. Podstawowe objawy, m.in.: przewlekłe zmęczenie, bóle stawów i mięśni, stany gorączkowe, suche oczy i brak śliny są często mylone z innymi chorobami lub uważane za skutek przepracowania.

W popularnym serialu medycznym "Dr House", kiedy diagnostycy nie mieli pojęcia, co dolega pacjentowi, a jego stan gwałtownie się pogarszał, jak bumerang powracała zawsze jedna kwestia: "A może to toczeń"? I o ile, za pomocą telewizji termin ten spopularyzowano, nie oznacza to, że choroba ta jest częściej szybko diagnozowana. Chorzy często są leczeni objawowo, na przykład na bóle stawów. A że jednym z podstawowych objawów jest przewlekłe zmęczenie, lekarze zazwyczaj sugerują też wzięcie urlopu. Ta akurat porada, w sytuacji, gdy powodem dolegliwości nie jest po prostu przemęczenie, może nie być dobra, bo ekspozycja na słońce nasila objawy choroby.

Reklama

- Choroby autoimmunologiczne tkanki łącznej, na przykład toczeń czy zespół Sjorgrena, dają wiele objawów. To męczliwość, stany podgorączkowe o niewyjaśnionym pochodzeniu - 37,2 lub 37,3 stopni. Wypadanie włosów, bóle mięśni i stawów, nadreaktywność na słońce, przy czym nie zawsze od razu coś się dzieje na skórze. Chory może się po prostu czuć źle po dniu na plaży, czy innej aktywności związanej z ekspozycją słoneczną. Mogą go boleć stawy i może być taki "do niczego" - mówi prof. Piotr Głuszko, kierownik Kliniki i Polikliniki Reumatologii, z Narodowego Instytutu Geriatrii, Reumatologii i Rehabilitacji w Warszawie.

Naukowcy wciąż nie wiedzą, w jaki sposób promienie ultrafioletowe stymulują objawy tocznia, ale na skutek ekspozycji na światło powstają w niej

To, co powinno wzbudzić naszą czujność, to również nawracające afty, owrzodzenia w jamie ustnej, a także leukopenia, czyli zmniejszona liczba białych krwinek. Przy czym wcale nie musi być duża, bo przy normie 4-10 tysięcy może utrzymywać się na poziomie 3,3 - 3,7 tysięcy. Inne niepokojące objawy to skłonność do chudnięcia i infekcji. Mogą się ujawnić też zaburzenia krzepnięcia krwi, albo skaza krwotoczna, czyli krwawienia, albo wręcz odwrotnie - skłonność do zakrzepicy - ktoś ma niewielkie żylaki, a w nich zrobi się skrzep. Reasumując: objawów jest sporo i łatwo je przypisać innym schorzeniom.

- Czasami pierwszym objawem tocznia są problemy neurologiczne, albo nawet padaczka - mówi prof. Głuszko.

Bliskim krewnym tocznia jest zespół Sjőrgrena, który oprócz wielu z opisanych powyżej objawów, np. męczliwości, stanów podgorączkowych i problemów ze stawami, charakteryzuje się brakiem łez w oczach, śliny w ustach. To ostatnie powoduje szybsze niż normalnie narastanie kamienia nazębnego (bo nie ma płynu, który w normalnych warunkach wypłukuje resztki jedzenia), próchnicę zębów.

Poza tym u kobiet zmniejszone jest wydzielanie śluzu w pochwie, co może skutkować trudnościami we współżyciu. Brak śluzu notuje się również w przewodzie pokarmowym, drogach oddechowych. Jeśli człowiek ma infekcje dróg oddechowych i chciałby sobie pokaszleć, nie bardzo ma jak, bo śluzu jest za mało. Do tego dochodzą również neuropatie, zapalenia naczyń krwionośnych z wybroczynami na skórze.

- W reumatologii mamy ogromny problem, bo te choroby mogą się nawzajem przenikać. My to nazywamy zespołem nakładania i mówimy, że ktoś choruje na toczeń z elementami zespołu suchości, bo brakuje łez w oczach. I mamy dwa w jednym. Choć żadne inne objawy zespołu Sjőrgrena się nie pojawiają. Ale oprócz tego istnieje klasyczny toczeń, klasyczna choroba Sjőrgrena, które diagnozuje się według określonych kryteriów - mówi prof. Głuszko.

Pacjent zauważy u siebie niepokojące objawy, powinien jak najszybciej iść do lekarza pierwszego kontaktu. Bóle stawów zawsze są podejrzane. Jeśli się utrzymują po zastosowaniu standardowego leczenia objawowego, należy poprosić o skierowanie do reumatologa, który wykona szerszy zestaw badań.

Jak diagnozuje się te choroby?

Najpierw wywiad i badanie lekarskie. Istotnym badaniem pozostaje morfologia, która może wykazać leukopenię oraz OB. Podwyższony poziom kreatyniny może sugerować toczeń, który uszkadza nerki. Podstawowym badaniem są badania przeciwciał przeciwjądrowych. Niektóre z nich są charakterystyczne dla określonych chorób. Na przykład przeciwciało SS-A jest charakterystyczne dla zespołu Sjőrgrena.

- Diagnostyka tych chorób jest trudna, bo nie każdy chory pasuje do tego, co jest w książce i prawie zawsze jest tak, że jego przypadek wychodzi poza za ten konkretny rozdział w podręczniku - mówi prof. Głuszko.

Przebieg samej choroby niekoniecznie zależy od leczenia.

Potrafimy zmniejszyć natężenie objawów, doprowadzić do remisji, ale nie potrafimy zabezpieczyć przed ewolucją choroby. Hamujemy ją, a ona idzie w innym kierunku. W kierunku innej choroby z tej samej grupy - dodaje prof. Głuszko.

Diagnoza i co dalej?

Niestety, tocznia czy zespołu Sjőrgrena oraz podobnych do nich chorób (należą do grupy kolagenoz) nie da się wyleczyć. To nie infekcja bakteryjna, gdzie można podać antybiotyk i wybić drobnoustroje. Kiedy organizm raz zacznie produkować przeciwciała skierowane przeciw własnym komórkom, procesu nie da się zatrzymać . Mało tego, proces ten ulega pewnym ewolucjom. Reakcja immunologiczna może się poszerzyć, pójść inną ścieżką, gdzie wytworzą się inne autoprzeciwciała.

- Całkiem sporo na ten temat wiemy, możemy piękne schematy malować, gdzie te komórki ze sobą wojują, cytokiny współdziałają... na obrazkach fantastycznie to wygląda. Ale ingerencja w ten proces jest bardzo trudna. Potrafimy to robić, przełamać ścieżki sygnałowe, ale nie potrafimy odwrócić biegu spraw. Potrafimy jedynie wyciszać chorobę. To daje remisję, uspokojenie objawów, w przypadku tocznia czasami wieloletnie. - mówi prof. Głuszko.

Problem w tym, że potem ni stąd ni zowąd choroba powraca. Po infekcji, stresie głębokim, po ekspozycji na słońce, a czasami nie wiadomo po czym.

Niektóre leki podawane w tej chorobie obniżają naturalną odpowiedź organizmu na potencjalne zagrożenia z zewnątrz; to dlatego dla tych chorych tak niebezpieczni są niezaszczepieni.

Zazwyczaj leczenie jest skuteczne. Jeśli pojawiają się duże problemy stawowe, obrzęki i bóle, chory przyjmuje stosowany od lat w onkologii lek chemioterapeutyczny, ale w tym wypadku w 10 razy mniejszych dawkach.

- Obawa przed nim jest całkowicie nieuzasadniona, bo jego działania niepożądane w hematologii, czy onkologii są inne niż u nas - mówi prof. Głuszko.

Niesłychanie ważne jest stosowanie się do zaleceń lekarza i modyfikacja farmakoterapii wyłącznie w porozumieniu ze specjalistą. Problemem w tych schorzeniach są bowiem nie tylko bolące stawy czy zmęczenie, ale postępująca przez lata autodestrukcja organizmu. Zmniejszenie aktywności choroby powoduje zahamowanie procesów zapalnych, które toczą się w ciele chorego. A oto przecież przede wszystkim chodzi.

Nie lekceważmy chronicznego zmęczenia, bóli stawów czy suchych oczu. Warto sprawdzić, czy zwiastują one coś więcej niż tylko przemęczenie związane z pracą nad trudnym projektem.

Anna Piotrowska

www.zdrowie.pap.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy