Reklama

Justyna Golarz: Schudłam, aby mieć dziecko

Kiedy zaczyna piec, nikt z domowników nie może jej przeszkadzać. Zamyka wtedy drzwi do kuchni, włącza radio i zatapia się w swoim świecie. Upiekła już setki, może nawet tysiące ciast. Bywa, że i trzy, cztery tygodniowo. Sama wymyśla, testuje oraz wzbogaca receptury. Ciastem "Oczy carycy" wygrała nawet duży konkurs cukierniczy. Niejeden z konkurentów mógł pomyśleć: "Szczęściara! Świetnie piecze, a jaka szczupła!". A tymczasem ona ukrywa pewien sekret. Jeszcze parę lat temu ważyła 50 kg więcej!

Z moją wagą wcale nie czułam się źle - Zawsze lubiłam dużo i dobrze zjeść - wyznaje Justyna Golarz. - Jako pięciolatka dostawałam na śniadanie trzy jajka na twardo, a i tak było mi mało. Słodycze? O tak! Nikt przede mną nie zamykał barku, w którym zawsze były jakieś batoniki, czekoladki. Jako 11-latka dobiłam do 50 kg, jednak nie czułam się z tą moją wagą źle. Byłam uważana za ładną dziewczynkę - mimo wałeczków na brzuchu. W liceum poznała Daniela.

- Zaakceptował mnie i pokochał - dziś jest moim mężem - co mnie tylko upewniło, że moja nadwaga nie jest jakimś specjalnym problemem. A ważyła już, jako 18-latka, 85 kg. Za namową rodziców zgodziła się pójść do dietetyka. Pod okiem specjalisty wytrzymała trzy miesiące. Schudła 17 kg. Ale to, co straciła, wkrótce nadrobiła. I to z nawiązką.

Reklama

- Wróciłam do dawnych nawyków żywieniowych, do chipsów, batoników, smażonego boczku na kolację. I o każdej porze dnia - chlebusia z masłem. Smarowałam go do samej skórki. Masło było w każdej dziurce.

Niby po co miałabym się odchudzać?

Na wakacjach, ot, tak, stanęła na wadze, a ta wskazała 108 kg! - Powiedziałam sobie, że kiedy wrócę do Polski, to je zrzucę. I na mówieniu się skończyło. Przekroczyłam setkę - to już przecież był sygnał alarmowy. Tylko że ja nadal nie widziałam powodów, żeby się odchudzać. Byłam przecież w szczęśliwym związku... Po ślubie zaczęli myśleć z Danielem o dziecku. Justyna poszła do ginekologa. "Jest pani za gruba, proszę schudnąć!" - usłyszała w gabinecie.

Obruszyła się. Poszła do innego lekarza. Ten powiedział właściwie to samo, tylko w bardziej zawoalowany sposób. A że zaniepokoiły go wyniki badań Justyny, dał jej skierowanie do szpitala. - Tam dopiero usłyszałam okropne rzeczy. Doktor nie przebierał w słowach: "Jeśli nadal będzie się pani tak odżywiać, to w życiu nie zajdzie pani w ciążę! Ma pani rok na rzucenie 25 kg! Dopiero potem możemy rozmawiać o tym, czy warto starać się o dziecko".

To był najtrudniejszy miesiąc w moim życiu

- "Nie uda mi się zajść w ciążę, nie ma szans" - kołatało mi się w głowie. Zaczęłam się odchudzać. Natychmiast! Wiedziałam, jak mam się odżywiać, pamiętałam to z wizyt u dietetyka. Obrałam sobie dietę 1000-1200 kalorii. Pięć posiłków dziennie. Przede wszystkim zmniejszyłam porcje. Zamiast ośmiu kanapek zjadałam teraz tylko dwie. Mój obiad to był jeden gotowany ziemniak, surówka i mały kawałek mięsa. Żadnych słodkich napojów, tylko woda mineralna. Nawet soków nie piłam, wolałam zjeść jabłko, bo lepiej tłumiło głód. Schudłam, aby mieć dziecko. Co mi najbardziej pomogło? Silna motywacja To był najtrudniejszy miesiąc jej życia - podkreśla.

- Odchodząc od stołu, byłam głodna. Cały czas byłam głodna! Jak sobie z tym radziłam? Powtarzałam sobie, że każda dodatkowa kaloria oddala mnie od mojego wymarzonego celu. Od dziecka! Założyłam, że najtrudniejszy będzie pierwszy miesiąc, bo żołądek musi się skurczyć. Jak wytrzymam, to dam radę. I tak było! Schudłam wtedy około 9 kg. A w pół roku - 50 kg.

Teraz wiem, że najważniejsza jest motywacja. Dla mnie to było marzenie, aby zajść w ciążę. Pół roku później. Daniel potknął się na schodach. A Justyna rzekła: "Musisz teraz na siebie bardzo uważać, bo będziemy mieli córeczkę!". Oboje popłakali się ze szczęścia. Ola ma 3 latka. Justyna trzyma wagę. Bywa, że przybierze 2 kg i natychmiast stara się je zrzucić. Przyznaje, zje czasem kawałek ciasta. Ale wtedy rezygnuje z pierwszego dania na obiad.

- Czego mnie to odchudzanie nauczyło? Jeżeli się czegoś bardzo pragnie, zawsze można to osiągnąć!

KP

Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: odchudzanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy