Reklama

Jedyna kobieta, która dokonała na sobie cesarskiego cięcia

Rozpacz, ból. A zarazem opanowanie, determinacja i nieprawdopodobna wręcz wola życia sprawiły, że Inés Ramírez Pérez z Meksyku dokonała na sobie cesarskiego cięcia.

Mała chatka w górach południowego Meksyku. Pierwsze miesiące 2000 roku, ale XXI wiek jeszcze tu nie zawitał. Nie ma elektryczności, brakuje wody i wszelkich udogodnień sanitarnych. Najbliższy szpital oddalony jest o wiele godzin jazdy samochodem. Będąca w ósmym miesiącu ciąży Ines jest w domu sama z dziećmi. Około północy, zmęczona ciągnącym się od 12 godzin bólem, czterdziestolatka siada na  ławeczce, wypija kilka łyków spirytusu, ujmuje w dłoń duży nóż kuchenny i zaczyna ciąć brzuch.

Po około godzinie  kobiecie udało się  wydobyć dziecko. Odcięła pępowinę nożyczkami i straciła przytomność. Kiedy ją odzyskała użyła swetra do zabandażowania rany i wysłała sześcioletniego syna w poszukiwaniu pomocy.

Reklama

Ta nadeszła dopiero kilka godzin później. Miejscowy sanitariusz, Leon Cruz, założył jej prymitywne szwy. Z pomocą kuzynki na wyplatanej macie zniósł ją z gór do najbliższej drogi, a następnie busem zawiózł do najbliższej przychodni oddalonej o 2,5 godziny jazdy. Tam podano jej płyny i wyprawiono w dalszą drogę, tym razem półciężarówką do najbliższego szpitala. Osiem godzin jazdy.

Dopiero tam udzielono jej i dziecku profesjonalnej pomocy medycznej. Inez przeszła kolejną operację, nałożono jej poprawne szwy i po krótkim pobycie, ona oraz jej synek wyszli ze szpitala.

Ines, matka siedmiorga dzieci, jest uważana za jedyną kobietę, która dokonała na sobie cesarskiego cięcia i przeżyła. Lekarze twierdzą, że to niemal cud, że nie uszkodziła sobie ważnych organów, nie wykrwawiła się, nie wdało się zakażenie, lub nie umarła na skutek szoku. Dziecko również przeżyło. Na powodzenie operacji wpływ miała pozycja jaką przyjęła podczas jej trwania. Zawdzięcza to intuicji i obserwacji. Inés Ramírez Pérez widziała, jak takie operacje przeprowadza się na zwierzętach gospodarskich. Mimo bólu zachowała przytomność umysłu i wykorzystała swoje obserwacje.

Opowiadając o tym dlaczego zdecydowała się na taki krok, Inez twierdzi, że nie mogła dłużej znieść bólu i bala się, że jej dziecko umrze, tak jak stało się podczas poprzedniego porodu.

 

 

Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy