Reklama

Amazonka: Dziś piersi nie definiują naszej kobiecości

​Mam radę dla wszystkich amazonek. Nie szukajcie małych, kameralnych szpitali. Z pozoru wydaje się, że będziemy tam miały lepszą opiekę, bo lekarze będą mieli dla nas czas. W praktyce okazuje się, że lepiej sprawdzają się duże ośrodki. Tam mamy do dyspozycji wielu specjalistów. Różne badania mogą być wykonane od ręki, nie musimy na nie czekać - mówi Teresa z Warszawskiego Stowarzyszenia Amazonek.

Karolina Olejak, Interia: Usłyszała pani diagnozę: rak piersi. Jakie to uczucie?

 - Teresa, Warszawskie Stowarzyszenie Amazonek: Diagnoza nowotworowa zawsze jest zaskoczeniem. Bałam się regularnie, od kiedy skończyłam 50 lat, ale wszyscy zakładamy, że nas choroba nie dotyczy. W pierwszej kolejności pojawiło się poczucie niesprawiedliwości. Pytałam samej siebie, dlaczego właśnie ja? Czym sobie na to zasłużyłam. Później pojawił się smutek i strach. Bardzo ważne jest, kto i w jaki sposób przekazuje nam wiadomość.

Jak było u pani?

Reklama

 - Wizyta, podczas której lekarz powiedział mi o diagnozie trwała około 30 minut. Przyznam szczerze, że niewiele z tego pamiętam. Lekarz mówił bardzo wiele rzeczy, ale ja już nie słuchałam. Zatopiłam się w swoich myślach. Pamiętam tylko, że na koniec powiedział "Głowa do góry. Będzie dobrze". To jakoś mnie uspokoiło. Dopiero w domu odkryłam, że lekarz zapisał mi mnóstwo notatek, dostałam kilka różnych skierowań, z których później mogłam skorzystać.

Kobiety przyjmują diagnozę nowotworową inaczej niż mężczyźni?

 - Jestem pewna, że tak. U lekarza byłam sama, wracałam do domu i myślałam o tym jak przekazać złą wiadomość mężowi. Nie pociekła mi nawet jedna łza. Praktycznie od razu przeszłam do działania. On długo nie mógł się z tym pogodzić. Moje doświadczenie oraz praktyka koleżanek ze stowarzyszenia Amazonek podpowiada, że kobiety mają w sobie więcej siły. Fizycznie jesteśmy słabsze, ale nasza wola walki to rekompensuje. Wszystkie moje koleżanki przechodziły chwilowe kryzysy, ale zaraz stają do walki z chorobą.

Do tego wszystkiego dochodzi utrata piersi.

 - O dziwo nie myślałam o utracie piersi, wtedy to nie miało dla mnie znaczenia. Chciałam po prostu żyć. Z piersią, czy bez to nie miało żadnego znaczenia. Każdy ma jakieś plany, marzenia. Nie mogłam i nie chciałam pogodzić, z tym że musiałabym to wszystko zostawić. Mam bliskich, o których chce zadbać. Skupiłam się na tym, by dobrać odpowiednie leczenie i znaleźć konkretnego specjalistę, ale wiem, że dla niektórych kobiety ten aspekt bywa ważny. Trudno im to zaakceptować.

Mają poczucie utraty kobiecości?

 - Przez wiele tak to odbierano, ale podejście się zmienia. Dziś istnieje wiele sposobów, żeby zrekonstruować pierś. Moje koleżanki mówią, że nowe są nawet ładniejsze. Dobrze się z nimi czują. Piersi nie definiują naszej kobiecości i nie powinny hamować nas przed leczeniem.

 - Wiele kobiet decyduje się, by od razu usunąć drugą, zdrową pierś. Zwłaszcza jeśli jest podejrzenie genetycznego obciążenia. Ważne jest, by mówić o tym i wspierać inne kobiety.

-  Ja też musiałam się do tego przyzwyczaić. Moja pierś jest mniejsza, krzywa, ale używam wkładki do stanika i wszystko jest tak jak dawniej. Najważniejsze jest to, że jestem zdrowa. Mogę spędzać czas z bliskimi i oby tak zostało.

Jak najlepiej pomóc bliskiej kobiecie, która usłyszy diagnozę?

 - Każda z nas przeżywa inaczej chorobę dlatego tak ważne by byli przy nas bliscy. To oni najlepiej nas znają i wiedzą jak do nas podejść, czego potrzebujemy. Ważne, żeby znaleźć lekarza, który będzie miał dla nas czas. Odpowie na wszystkie pytania, będzie cierpliwy. Z własnego doświadczenia wiem, że dobrze jest iść do niego z listą pytań. W gabinecie dochodzą emocje, jesteśmy rozkojarzone i łatwo zapomnieć o ważnych wątpliwościach. Ja chodziłam z kartką i powoli pytałam o wszystko, co mnie nurtowało. Dzięki temu wracałam z poczuciem bezpieczeństwa.

 - Moja rada to żeby nie szukać małych, kameralnych szpitali. Z pozoru wydaje się, że będziemy tam miały lepszą opiekę, bo lekarze będą mieli dla nas czas. W praktyce okazuje się, że lepiej sprawdzają się duże ośrodki. Tam mamy do dyspozycji wielu specjalistów. Różne badania mogą być wykonane od ręki, nie musimy na nie czekać.

Co daje wam działanie w stowarzyszeniu amazonek?

 - W grupie jest siła. Dzięki temu nie czujemy, że jesteśmy same. Ja mam szczęście, bo mam rodzinę, która o mnie dba. Nie wszystkie kobiety mają takie szczęście, w stowarzyszeniu zawiązujemy przyjaźnie, które trwają, nawet gdy leczenie dawno się zakończyło.

Czytaj także:
Schowałam wyniki badań do szuflady. Czasem lepiej nie wiedzieć.
Jak radzić sobie z uczuciami po diagnozie onkologicznej

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: rak piersi | mastektomia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy