Reklama

Miłość to nie grzech

Czy w uczuciach obowiązuje limit wieku? Nie. Czy czułe gesty są domeną młodości? Też nie. Dlaczego więc widząc kochających się starszych ludzi, myślimy: nie wypada!

Gorąca krew

Beata i Stefan, od pół roku razem

Łączy ich "młode", delikatne uczucie, którego nie chcą spłoszyć. Beata dziesięć lat była wdową, żona Stefana odeszła ponad siedem lat temu.

Pierwszy raz wpadli na siebie na portalu randkowym. Dwa, trzy spotkania twarzą w twarz i... cisza. Ją pochłonęły sprawy pensjonatu, który prowadzi w Szczyrku, on, wrocławianin, wyjechał na wakacje z wnukami. Dzwonił, ale bez odzewu.

Uczucie ich dogoniło. Niezależnie od siebie zgłosili się do "Pierwszej randki", a potem nie wiedząc o nich nic, redaktorzy programu połączyli ich w parę! Dziś są razem, choć mieszkają osobno.

Reklama

Co ich łączy? Stefan mówi o fascynacji. Imponuje mu siła charakteru Beaty i uroda. Przyznaje, że jej blond warkocz zawrócił mu w głowie. Beata potwierdza: flirtują ze sobą i to jest fantastyczne.

On, siedząc nad kawą i deserem, mówi półżartem: "Kiedy cię widzę, mam ochotę na coś innego. Pięknie błyszczą ci oczy". A Beata odpowiada: "Pan to sprawił". Chemia miłości? Tak. Ona delikatnie dotyka jego włosów, dziesięć lat nie pieściła tak mężczyzny. On przynosi jej róże, całuje dłoń.

Beata mówi, że przy nim znowu czuje się kobieco. Kiedy jechali na wakacje do Egiptu, kupiła piękną sukienkę, wyszukała ładny kostium. Chce mu się podobać.

Miłość w tym wieku? Oboje nie mają wątpliwości: nie stracili do niej prawa. Mówią o sobie czule, tęsknią. Trudno się do nich dodzwonić. Trzy razy dziennie - na dzień dobry, w połowie dnia i wieczorem, opowiadają sobie przez telefon, co się wydarzyło, gdy byli osobno. Ona patrzy na niego jak młoda dziewczyna, on na nią jak zakochany chłopak.

Co z tego będzie? "Urodziłem się na wolności, w klatce zamknąć się nie dam" - żartuje Stefan. Ale kiedy poważnieje, mówi, że wszystko jest możliwe. Także zmiana życia, gdy ma się ponad 70 lat.

Wspólne noce i dni

Danka i Andrzej, małżeństwo od 52 lat

Pani jest tu najpiękniejszą panną młodą - szepnęła jej do ucha urzędniczka w warszawskim ratuszu, przypinając medal z okazji... 50-lecia małżeństwa.

Danka dba o siebie, ma szczupłą figurę, piękne włosy i paznokcie. Andrzej, jej mąż, to przystojny, elegancki mężczyzna. Kiedy się poznali, miała 20 lat, on jest o dwa lata starszy, oboje studiowali. Danka nie wahała się, kiedy zaproponował ślub. Wie się, że to jest TEN mężczyzna, i nie ma po co przeciągać narzeczeństwa - twierdzi.

Pracowała w kieleckiej aptece, Andrzej, inżynier, całe życie spędził na dużych budowach. Wychowali córkę i syna, dzieci wyfrunęły do Warszawy. A oni? Czternaście lat temu podjęli decyzję o przeprowadzce do stolicy.

Nie bali się, że zostawiając Kielce, nie odnajdą się gdzie indziej. Przecież są razem. "Razem" to słowo klucz. Danka żartuje: znajomi śmieją się, że są z Andrzejem nierozłączni, koleżanki nie mogą umówić się z nią na plotki, bo Danka na pewno zabierze męża. Tak już mają - nawet po chleb chodzą we dwoje. Wciąż się sobie podobają, wciąż o siebie zabiegają.

"Równamy w górę, czyli jedno do drugiego, chcemy być dla siebie atrakcyjni" - mówi Danka. Zaprasza go na spacer, mąż ją na kawę w kawiarence w Konstancinie. Razem przeszli przez jego dwie operacje serca, razem zajmują się wnukami. Kiedy ona pracowała, on dbał, żeby dzieci odrobiły lekcje i zjadły obiad. Gdy był w pracy, żona troszczyła się by dom pięknie wyglądał, żeby mimo "komuny" dzieciom niczego nie brakowało.

A gdy jechali na wakacje, z braku olejku smarowała się masłem kakaowym, żeby pięknie się opalić przede wszystkim dla męża. Jak co roku wybierają się nad morze do ulubionego Dźwirzyna i wciąż będą mieli o czym ze sobą rozmawiać. Kiedy córka zabiera Dankę na zakupy i radzi: W tym jest ci super, ta się waha: Ale tacie to się nie spodoba. Na ripostę: Mamo, jesteś dorosłą kobietą!, odpowiada: Ale to jest mój mąż, muszę go brać pod uwagę" - i nie ma w tym nic z uległości.

To szacunek, liczenie się z drugą osobą, z którą przeszło się przez całe życie budowane wspólnie "od pierwszej łyżeczki". Są dla siebie punktem odniesienia i ciągłą inspiracją.

"Andrzej to amant" - uśmiecha się Danka. A jej mąż twierdzi: "Podczas sesji zdjęciowej czułem się swobodnie, bo niczego nie musiałem udawać. Gdybyśmy pozorowali uczucie, byłoby widać". Na 50. rocznicę ślubu kupił żonie piękny pierścionek. To dla niej ważniejsze niż wszystkie medale świata.

Rozważnie i czule

Helena i Marian, małżeństwo od 60 lat

Miłość z dłuugim stażem. Właśnie zastanawiają się, jak uczcić jubileusz, może podróż na fiordy.

O swoim uczuciu mówią rozważnie i z czułością. Przyjaźń, przywiązanie i tolerancja - tak definiuje je Marian. Helena dodaje: Miłość przechodzi wiele faz, oni są w tej, kiedy najważniejsza jest potrzeba bycia razem i troszczenia się o siebie. Kontekst erotyczny ma inne znaczenie, choć - fakt - wielu seksuologów radzi uprawiać seks w każdym wieku.

Helena wie, że ich związek trwa, bo na początku określili zasady - jeśli któreś stwierdzi, że razem im nie po drodze, ma jasno powiedzieć o tym drugiemu.

I kryzys przyszedł. Byli krok od rozstania, ale rozważyli jego cenę i postanowili regenerować miłość. Dziś pielęgnują małżeństwo. Zaproszenie na spacer, na kolację, bukiet kwiatów bez powodu - to pomaga. Ale jeszcze bardziej umiejętność zreflektowania się, że padło o jedno słowo za dużo.

Marian, były aktor, reżyser, realizator telewizyjny, ma piękną żonę, aktywną zawodowo. Czy bywa zazdrosny? Śmieje się, że zazdrość to niskie uczucie, ale czasem... tak, pojawia się i to podsyca atmosferę. Podobnie jak komplementy, choć zastrzega: byle bez przesady.

Lubi usłyszeć od Heleny coś miłego, bo wtedy czuje się doceniony jako przywódca stada. Okazują sobie czułość, irytują ich ograniczenia w stylu: w tym wieku nie wypada. "Dopóki moje zachowanie nie dotyka innych, mam prawo robić, co lubię" - mówi Helena. Żadne z nich nie wahało się, czy przyjąć zaproszenie na sesję zdjęciową, podczas której mieli publicznie pokazać miłość. Przecież się kochają, dlaczego mieliby się z tym kryć?

Zdjęcia: Wunsche&Samsel
Tekst: Agnieszka Litorowicz-Siegert

Well
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy