Reklama

Tato, gdzie jesteś?

Zawsze tłumaczę swoim pacjentkom: Powinnaś zrobić wszystko, by dziecko nie ponosiło kosztów tego, że rodzicom nie ułożyło się wspólne życie.

Pani Ewo, jedna z moich koleżanek została sama z trójką dzieci. Mąż nie utrzymuje z nimi żadnego kontaktu. Kilkuletnia córeczka nie może zrozumieć, jak to jest, że niektórzy mają tatusiów, a inni nie. Szczególnie że dzieci w przedszkolu pytają: „Gdzie jest twój tata?”, a panie wychowawczynie proszą, żeby rysować rodziców razem. Efekt: dziewczynka zaczęła mówić „tato” do starszego brata.

Ewa Woydyłło: To trudna sytuacja, która sprawia, że dziecko może mieć poczucie odrzucenia, utraty tożsamości. Właśnie w wieku przedszkolnym maluchy powoli zaczynają traktować innych jako punkt odniesienia: porównują się, zauważają różnice między sobą a innymi dziećmi. Ważne, by nie lekceważyć pytań o to, dlaczego taty nie ma z nami, nie odwracać uwagi.

Reklama

- Trzeba mówić prawdę i tylko prawdę. Ale w taki sposób, żeby dodatkowo nie stresować córeczki. Pamiętajmy, że „prawda”, którą przekazujemy, musi być dostosowana do wieku. To, co z łatwością zrozumie i przyjmie dorosły człowiek, dziecko niekoniecznie. Nie możemy nagle powiedzieć: „Tata nas nie kocha”. Najlepiej: „Tatuś odszedł, nie może z nami być, ma problemy”. Pokażmy, że jest nam przykro, rozumiemy żal, ale nie mamy wpływu na zaistniałą sytuację. „To wielka szkoda, że tata nie może z nami być, też tego żałuję, ale nie potrafię tego zmienić”.

Czy ojca może zastąpić np. superdziadek, superwujek?

- Oczywiście. Ważne, by dziecko miało obok fajnego, bliskiego mężczyznę, który pokaże, czym jest męskość, będzie je kochał. Wszelkie sposoby, które mają na celu wypełnienie pustki, są godne polecenia. Można też uczynić z tego atut: „Może nie mamy w domu taty, za to, zobacz, mamy cudownego dziadka, brata”. Pokazujemy w ten sposób, że każda rodzina jest inna.

A co jeśli tatuś teoretycznie utrzymuje kontakt z synem lub córką, a tak naprawdę wciąż zawodzi? Miał zabierać dzieci na weekendy, wakacje, a znika, nie płaci alimentów. Z kim o tym rozmawiać?

- Najpierw z nim, a jeśli to nie pomaga, trzeba sięgnąć po bardziej restrykcyjne środki. Zgłosić się do kuratora sądowego, mediatora, pedagoga. Chodzi o to, by ktoś dobitnie wytłumaczył partnerowi, że bez względu na to, co czuje do byłej żony, do końca życia pozostanie ojcem i nikt go z tego nie zwolni.

- Czasem zachowanie ojców nie wynika z ich złej woli, ale niewiedzy, nieporadności, lekkomyślności. Z doświadczenia wiem, że mężczyzna, który miał kochającego rodzica, nie robi takich rzeczy. Często nie potrafi poradzić sobie z tą rolą, bo ktoś kiedyś nie pokazał mu, jak wygląda taka miłość.

- Kobiety miewają opory przed ostrą walką, wolą zwierzać się przyjaciółkom, niż sięgać po „mocniejszą” broń. Uważam, że ktoś trzeci, fachowiec, może okazać się w takiej sytuacji niezastąpiony. Zresztą myślę, że mediator powinien uczestniczyć w rozprawach rozwodowych. Wcale nie po to, by na siłę godzić rodziców, bo to nie ma sensu. Tylko po to, żeby ludzie po rozwodzie potrafili się porozumieć w kwestiach dotyczących dobra ich dziecka.

Można dobrze się rozstać, tak żeby nikt nie ucierpiał? Mówi się przecież: dla dziecka najważniejsza jest rodzina.

- Dla dziecka najważniejsi są kochający rodzice, nie muszą mieszkać razem. Co więcej, uważam, że dom bez miłości może dziecku bardziej szkodzić. Można dobrze się rozstać, tylko trzeba przez chwilę zapomnieć o sobie. Nie myśleć o własnej krzywdzie, żalu, złości, tylko spokojnie zastanowić się, jak możemy wybrnąć z trudnej sytuacji. Gdy dochodzi już do rozwodu, można zadbać o przyjacielskie więzi z nowymi partnerami rodziców i przyrodnim rodzeństwem.

Czasem rozgoryczona, porzucona kobieta utrudnia byłemu mężowi i jego nowej partnerce kontakty z dziećmi. Co wtedy robić?

- Rozmawiać. Kiedy zgłasza się do mnie kobieta w takiej sytuacji, staram się nauczyć ją przebaczenia. Bo gdy potrafimy komuś wybaczyć to, że nas skrzywdził, zostawił, przestajemy utrudniać mu życie.

Czy można nawrócić wyrodnego ojca, nauczyć go miłości? Matka powinna próbować nawiązać kontakt za wszelką cenę czy raczej odpuścić?

- Trudne pytanie. Ale warto próbować dać dziecku szansę spotkania z osobą, która może być dla niego najważniejsza lub jedną z ważniejszych w życiu. Wysyłać zdjęcia, informować o istotnych wydarzeniach. Co, jeśli nie ma odzewu? Trudno. Nic za wszelką cenę. Raz czy dwa w swojej pracy zawodowej zetknęłam się z sytuacją, w której mężczyzna po latach odnalazł drogę do ojcostwa.

- Nie wpadajmy w panikę, gdy mężczyzna nie znajduje się w roli taty, być może za kilka lat, a nawet wcześniej, pani koleżanka czy inne kobiety w podobnej sytuacji znajdą kogoś, kto pokocha zarówno je, jak i ich dziecko. Tak się zdarza bardzo często i – moim zdaniem – zawsze lepiej patrzeć w przyszłość, niż bez końca analizować to, co się wydarzyło, czy walczyć o mężczyznę, który wyraźnie nie zasługuje, żeby być ojcem.

A co zrobić, gdy dziecko wpada w histerię i krzyczy, że chce do taty?

- Nie zadawać pytań, nie denerwować się, nic nie tłumaczyć w tym momencie, tylko przytulić i powtarzać, że je bardzo kochamy. To jedyny sposób, by choć trochę ukoić strach i gniew. Jeśli sytuacja się powtarza i nie radzimy sobie z nią, trzeba skorzystać z pomocy terapeuty dziecięcego.

Profesjonalista potrafi odkryć, co dziecko trapi. Na przykład przez rysowanie. Dziecko nieświadome, że się nad nim pracuje, zaczyna odsłaniać swoje bolesne miejsca. Jeśli rysuje domek z drzwiami na całą ścianę, to chce, aby tata je zobaczył z daleka. Jeśli rysuje siebie z wielkimi rękami, chce kogoś uderzyć. Jeśli mając do dyspozycji pudełko kredek, ciągle wybiera czarną, to znaczy, że ma w sobie lęk lub gniew. Trzeba zdiagnozować jego źródło i pomóc go przezwyciężyć.

Rozmawiała Katarzyna Troszczyńska

PANI 03/2010

Tekst pochodzi z magazynu

PANI
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy