Reklama

Samorząd UJ organizuje Puppy Yogę, a w komentarzach burza. Aktywność budzi kontrowersje

Joga i szczeniaczki. Czy może być coś bardziej relaksującego? Dla ludzi może to świetna okazja do relaksu i zabawy, ale czy obecne na sali do ćwiczeń psy, także korzystają z tej sytuacji. Niedawno samorząd studentów UJ zaprosił chętnych właśnie na jogę z psami. Wywołał tym burzę w internecie.

Puppy Yoga – nowa moda, która owładnęła szkoły jogi

Zajęcia z jogi zdobywają w Polsce od kilku lat coraz większą popularność. Szkoły jogi otwierają się jedna po drugiej w większych i mniejszych miastach Polski, ucząc chętnych praktyki tego systemu, wywodzącego się z Indii.

 Założeniem jogi jest stworzenie jedności duszy i ciała i aby osiągnąć tę równowagę, kładzie się nacisk na rozmaite ćwiczenia - fizyczne, oddechowe, koncentracji, by dążyć do samorozwoju.

Pojawiają się nowe nurty, nowe sposoby ćwiczenia jogi tak, by każdy odnalazł w tej aktywności coś dla siebie.

Niektóre szkoły jogi wychodząc naprzeciw klientom, wymyślają nowe sposoby przyciągnięcia chętnych.

Tak powstał pomysł stworzenia "puppy yoga". Na pomysł takich zajęć wpadła Amerykanka Sizu Teitelman, która od 20 lat jest instruktorką jogi. Zaczęła ona przyprowadzać na zajęcia ze swoimi klientami swoje prywatne psy.

Reklama

Pomysł spodobał się ćwiczącym, a ona sama postanowiła dzielić się swoim pomysłem, przyprowadzania na zajęcia jogi psów. Tak powstał nowy trend - Puppy Yoga lub Dog Yoga, zakładająca, że obecność zwierząt pozytywnie wpłynie na samopoczucie osób ćwiczących jogę.

Czy może być coś bardziej przyjemnego, niż relaks dla ciała w formie jogi i obecność psów, które zdaniem wielu wpływają pozytywnie na nasz humor?

Szkoły jogi szybko podchwyciły pomysł Amerykanki i zaczęły wprowadzać taką ofertę do swoich zajęć, nawiązując współpracę z hodowlami psów, czy schroniskami.

Z założenia takie zajęcia miały także zachęcić ludzi do kupna szczeniaka lub adopcji psa ze schroniska. Pomysł szlachetny, ale czy... trafny i przede wszystkim - bezpieczny dla zwierząt?

Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami zabrało głos

Zajęcia z Puppy Yogi dotarły także i do Polski. Od samego pojawienia się ich w ofertach warszawskich, czy krakowskich studiów jogi toczy się debata nad tym, czy takie zajęcia są w ogóle etyczne względem zwierząt i czy jakkolwiek im służą.

Jednak chętnych nie brakuje i idąc za potrzebą praktykujących jogę, Samorząd Studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego postanowił zaprosić chętnych studentów na właśnie takie zajęcia.

"Kto, tak samo jak my uwielbia szczeniaczki? Mamy dla Was cudowną informację - już w ten weekend będziecie mieli okazję połączyć ruch z zabawą z pieskami, czyli uczestniczyć w Doggy Yoga! Każdy wie, że joga jest dobrym sposobem na redukcję stresu, wzmocnienie mięśni i poprawę samopoczucia. W towarzystwie szczeniaków będzie to wspaniały sposób na spędzenie wolnego czasu" - przekonywał Samorząd Studentów UJ w ogłoszeniu zapowiadającym wydarzenie.

Jednak zamiast entuzjastycznego przyjęcia propozycji, można zobaczyć wiele komentarzy pod wpisem, które nie przedstawiają pozytywnego odbioru.

"Myślę, że uczelnia, która ma taką renomę nie powinna angażować się w takie inicjatywy. Szkodliwość puppy jogi jest do sprawdzenia na internecie i w 2 minuty można znaleźć informacje o tym, że jest to znęcanie się nad zwierzętami. Małe szczeniaki, które dopiero się socjalizują mają być zabrane w obce miejsce i brane na ręce przez dużą grupę osób? Ciekawe jaka ‘profesjonalna’ hodowla się na to zgodziła. W każdym razie gratuluję pomysłu i ślepego podążania za szkodliwym trendem... Lubię szczeniaczki, więc nie popieram robienia im krzywdy" - napisała jedna z internautek. (pisownia oryginalna) 

W jej ślady poszło wielu odbiorców ogłoszenia, krytykując renomowaną uczelnię za pomysł.

"Szczenięta to nie zabawki i takie zajęcia nie służą ich socjalizacji!" - pojawił się i taki głos w dyskusji pod postem.

Faktycznie, najczęściej pojawiającym się w dyskusji argumentem przeciw puppy yoga jest błędne pojęcie socjalizacji psów.

Socjalizacją psa, zwłaszcza w wieku szczenięcym, nie jest wprowadzenie go w sytuację, gdzie wiele, nieznanych mu osób, w zamkniętym pomieszczeniu może go głaskać, dotykać i wołać.

Prędzej u szczeniaka wystąpi wówczas przebodźcowanie i eskalacja emocji, niż nauka poprawnego przebywania w danej sytuacji.

Widząc negatywny odbiór wydarzenia, Samorząd Studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego, przytoczył wypowiedź Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami dotyczącą właśnie takiej formy zajęć jogi z psami.

W czerwcu 2023 roku na profilu K TOZ-u pojawił się wpis i zdjęcia właśnie z takich zajęć jogi z psami. W zajęciach uczestniczyły psy znajdujące się pod opieką Krakowskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt, które szukały domów.

"A Suzi i Ronin od razu poczuły się jak gwiazdy. Witały się z każdym z osobna, domagając się pieszczot i głasków. Wszędzie było ich pełno, po prostu dwa wulkany psiej energii. Po krótkiej chwili, do zabawy otrzymały  piłeczki, szmaciak szarpak i smaczki, a to już dopełniło pełni psiego szczęścia" - możemy przeczytać w poście z czerwca.

Sam KTOZ nie zareagował na powołanie się Uniwersytetu Jagiellońskiego na ich słowa z czerwca, za to sytuację wnikliwie przeanalizowali poruszeni internauci.

Socjalizacja, przebodźcowanie, brak szacunku dla psa, czy szansa na nowy dom?

Sytuacje przedstawione przez Uniwersytet Jagielloński i przez Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami różnią się między sobą. W wydarzeniu organizowanym przez KTOZ brały udział dwa dorosłe psy, które szukały potencjalnych domów.

W opisie wydarzenia organizowanego przez UJ pojawia się zapowiedź obecności szczeniaków - bez określenia z jakiej hodowli lub schroniska pochodzą. Różnicę w dwóch wpisach zauważyły dwie internautki:

"Psiaki schroniskowe były tam jednorazowo, w celu promocji adopcji i jak łatwo zauważyć, nie są to szczenięta", "Joga z dwoma dorosłymi psami ze schroniska (dzięki czemu mogą mieć większe szanse na adopcję) to zupełnie coś innego od nastawionej wyłącznie na zysk jogi z wieloma (na zdjęciach na stronie internetowej organizatora widać wiele psów) rasowymi szczeniakami".

Mieszane odczucia mają także niekiedy osoby, które już uczestniczyły w takich zajęciach i więcej tak nie wróciły.

Aleksandra, która skuszona popularnością nowej jogowej mody, poszła na zajęcia ze szczeniakami do jednej z krakowskich szkół jogi, mówi w rozmowie z Interią, że więcej nie popełni tego błędu:

"Na zajęciach z puppy jogi byłam raz i nie planuję wracać. Dla człowieka to relaks, dla psów obawiam się, że wręcz przeciwnie. Kilkanaście par rąk gotowych do głaskania, ciągłe nawoływanie ‘chodź, chodź’, przekarmianie smaczkami, żeby tylko zwrócić uwagę psiaka - to raczej nie są warunki komfortowe dla szczeniaka" - mówi Aleksandra, która prywatnie jest miłośniczką zwierząt.

Zajęcia, w których uczestniczą zwierzęta, mogą być dla nich korzystne, jeżeli zorganizowane są z myślą o dobru tych zwierząt, a myślą przewodnią może być chęć zwiększenia ich szans na adopcję, jak stało się w przypadku zajęć zorganizowanych w czerwcu, w których uczestniczyły schroniskowe psy.

Jednak gdy pojawia się kolejna oferta na rynku nastawiona wyłącznie na zysk, z pominięciem dobra zwierząt, możemy zastanowić się, czy chcemy aby na pewno w takich zajęciach uczestniczyć.

Styl.pl
Dowiedz się więcej na temat: pies
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy