Reklama

Relikwia, które dawały nadzieję na wolność. Tak przodkowie wyrażali swój patriotyzm

Historia Polski, burzliwa i bolesna, pełna jest symboli i tajnych znaków. Nasi przodkowie, nierzadko ponad wszystko stawiając swoje oddanie dla kraju, niejednokrotnie za wolność ojczyzny oddawali życie. Sposobów na wyrażanie tej miłości było jednak zdecydowanie więcej. Gadżety patriotyczne przed laty traktowano jak prawdziwe relikwia, dające nadzieję na wolność. – Szanowano je, a niektórzy byli w stanie słono zapłacić, aby tylko je mieć – mówi historyk dr Łukasz Połomski. - Nie brakowało zakamuflowanych manifestacji, będących próbą ominięcia represji ze strony władzy. Wiele przedmiotów w przeróżny sposób przypominało o Polsce – dodaje Maria Więckowska z Muzeum Historii Polski w Warszawie.

Zgodnie z Wielkim słownikiem języka polskiego patriotyczność jest cechą kogoś, "kto kocha swoją ojczyznę, czuje się jej częścią, działa dla jej dobra i gotów jest wiele dla niej poświęcić". Przez lata patriotyzm mocno zmieniał się w sposobach wyrażania. Polegał nie tylko na wzniosłych czynach, ale także kolekcjonowaniu czy wytwarzaniu patriotycznych przedmiotów. Zawsze oznaczał jednak jedno - bezgraniczną miłość do kraju. Do Polski.

Relikwia wprost z pola walki. Tak przodkowie wyrażali swój patriotyzm

Swoją tożsamość narodową przez lata podkreślano przedmiotami, które stanowiły naoczny wyraz oddania ojczyźnie. Pierwsze z nich, odwołujące się do patriotycznej polskości, powstały jeszcze pod koniec XVIII wieku. - Król Stanisław August Poniatowski rozdawał pierścienie z orłem, twórcą Konstytucji 3 maja. Te można uznać za jeden z pierwszych, patriotycznych gadżetów w Polsce - mówi dr Łukasz Połomski, historyk i nauczyciel, a także prezes Stowarzyszenia Sądecki Sztetl.

Reklama

Pierścienie, pierścionki i wszelakie obrączki cieszyły się szczególną popularnością w czasie trwania powstania kościuszkowskiego. - Bardzo często grawerowano na nich przeróżne hasła patriotyczne. Nierzadko pojawiał się na nich również biały orzeł. Powstanie kościuszkowskie upadło, jednak wątek biżuterii patriotycznej, pojęciu znanym szczególnie z XIX wieku, pozostał z nami na dłużej - dodaje historyk.

Biżuterię patriotyczną powszechnie kojarzy się z powstaniem styczniowym. Jak się jednak okazuje, ta była obecna wśród Polaków na długo wcześniej - także podczas powstania listopadowego. - Wtedy również pojawiały się tego typu drobne przedmioty. Legendą obrosła szczególne bitwa pod Olszynką Grochowską. Jej nazwa zaczęła pojawiać się wówczas na krzyżykach, a prawdziwą relikwią stało się drzewo olszyny z pola walki, bardzo często wkomponowane w tę biżuterię - tłumaczy Łukasz Połomski. - Jedna z historii mówi nawet, że kiedy rozpoczęła się wielka emigracja, a Polacy zaczęli wyjeżdżać do Francji, wielu z nich słono płaciło za biżuterię, będącą wspomnieniem bitwy powstania listopadowego. Co ważne, za granicą bardzo szanowali ten gadżet. Zdarzało się, że oprawiali takie drzewo w złoto - dodaje.

Zobacz również: 11 listopada obchodzimy Święto Niepodległości. Jak wyglądało kiedyś, a jak dziś?

Z olszyn rosnących w lasku olchowym w Olszynce wykonywano również drobne przedmioty codziennego użytku, pudełeczka i tabakierki. Prawdziwym wyrazem patriotyzmu, a jednocześnie symbolem okresu około powstania styczniowego, były jednak małe, czarne krzyżyki z ciemnego drewna olchowego. Niektóre, w wersji bardzo luksusowej, połączone na środku złotą spinką, inne nieco mniej autentyczne - wykonywane z innego drewna, ale wzorowane na oryginale.

Noszenie biżuterii patriotycznej było szczególnym wyrazem pamięci o ojczyźnie, przywiązania i przynależności do kraju zwłaszcza w XIX wieku - w momencie, kiedy Polski nie było na mapie świata. Ta była jednocześnie symbolem żałoby narodowej po wielu tragicznych wydarzeniach, które miały miejsce w tym czasie. - Prawdziwą relikwią nazwać można także pierścienie wykonywane z kajdan Szymona Konarskiego, który był wielkim działaczem patriotycznym, spiskowcem i weteranem powstania listopadowego. Już po powstaniu listopadowym krążył po ziemiach dawnej Rzeczypospolitej, budując siatkę konspiracyjną i dążąc w ten sposób do wybuchu kolejnego powstania. Został jednak schwytany i aresztowany. Mimo tortur nigdy nie zdradził swoich towarzyszy. Został publicznie rozstrzelany w 1839 roku w Wilnie. Żeby uniknąć czczenia Konarskiego jako patriotycznego męczennika za ojczyznę zaborcy zniszczyli miejsce jego grobu. Polacy doskonale znali jednak jego położenie. Często przychodzili i ustrajali je kwiatami, dopóki potajemnie nie udało im się przenieść szczątków Konarskiego gdzie indziej. Podczas ekshumacji wykopano też jego kajdany, które kolejno przerobiono na dokładnie 82 pierścionki. To był bardzo wyjątkowy przedmiot. Potem powstały oczywiście kolejne, wzorowane na oryginałach - tłumaczy Maria Więckowska z Muzeum Historii Polski w Warszawie.

Zobacz również: Byli zdumieni, gdy odkryli Faraona z jego żoną. Kim był Menkaure?

Strój, który wyrażał miłość do ojczyzny. Za jego noszenie - surowe kary

W czasach starań o niepodległość ojczyzny głównym wyrazem patriotyzmu była walka na froncie. Jednak przed powstaniem styczniowym swoje umiłowanie dla kraju okazywano również w inny sposób. - Okres poprzedzający powstanie styczniowe nazywamy okresem tzw. żałoby narodowej, w którym odbywały się różne patriotyczne nabożeństwa i manifestacje. W dorosłość weszło wówczas pokolenie, które nie pamiętało już powstania listopadowego i po raz kolejny odżyła nadzieja na to, że Polska się odrodzi. Uwagę warto zwrócić na zachowanie kobiet. Te zaczęły nosić wówczas czarne stroje, będące wyrazem żałoby po utraconej ojczyźnie. Takie zachowanie było oczywiście zakazywane przez władze carskie. Jeśli w tym czasie zmarł ktoś w rodzinie, trzeba było posiadać oficjalne zaświadczenie, na podstawie którego można było nosić strój żałobny. Jeśli jakaś kobieta w czarnej sukni została zatrzymana na ulicy bez tego zaświadczenia, a jej strój był wyłącznie manifestacją polityczną, była narażona na karę grzywny lub aresztu - wyjaśnia Maria Więckowska.

Sytuacja zmieniła się nieco po powstaniu styczniowym, kiedy wielu mężczyzn rzeczywiście zginęło, zostało straconych lub zesłanych na Syberię. Wtedy kobiety nosiły żałobę po swoich bliskich. - Jednocześnie miało to swoje przejawy w modzie. Istniały już wtedy żurnale, pisma o modzie, gdzie w formie zakamuflowanej manifestacji politycznej pisano, że w tym sezonie najmodniejsze są czarne ubrania. To były próby ominięcia represji ze strony władzy, pod przykrywką tego, że taka jest po prostu moda - dodaje Maria Więckowska.

Mężczyźni często ubierali w tym czasie stroje narodowe. Bardzo modne były również konfederatki - wysokie czapki z kwadratowym dnem, obłożone barankiem i ozdabiane zwykle czaplim piórem, które podkreślały polską historię. Mieszczanie warszawscy w swoich pamiętnikach wspominali nawet o takich momentach, kiedy w sklepach w Warszawie na próżno było szukać tych towarów, a ceny wszystkich elementów garderoby w kolorze czarnym mocno poszybowały w górę.

Między 1861 a 1866 rokiem moda na czerń i noszenie patriotycznej biżuterii były wyrazem postawy patriotycznej. - Co ważne, nie dotyczyło to wyłącznie Polaków. Wiele narodów w Europie, współczując nam, decydowało się na podobny wyraz okazania wsparcia. Takie zachowanie można porównać do momentu wybuchy wojny na Ukrainie, kiedy w przestrzeni publicznej, również w ramach wsparcia, zaczęły pojawiać się różne żółto-niebieskie symbole i emblematy. Z wydarzeniami sprzed lat wiąże się jednak ciekawa historia. Polską biżuterię patriotyczną, a konkretnie polski krzyżyk patriotyczny, miała nosić nawet, za samym jego przyzwoleniem, córka Karola Marksa - Jenny. Carscy urzędnicy i donosiciele wszystkie tego typu elementy nazywali jednak prześmiewczo "żałobnymi paciorkami" - wyjaśnia historyk Łukasz Połomski.

Zobacz również: Tajemnicze twarze z Bélmez. Historia, której nie wyjaśniono do dziś

Myśli patriotyczna ukryta w szczegółach

Najwięcej przedmiotów, które dziś nazwalibyśmy patriotycznymi gadżetami, powstało w okresie powstania styczniowego. - Charakterystycznymi motywami w przypadku masowo produkowanej wtedy biżuterii były krzyżyki, ale też motyw kajdan, korony cierniowej czy orła. Pojawiały się też różne hasła, na przykład "Boże, zbaw Polskę". Bardzo charakterystyczne były również materiały, z których te przedmioty powstawały - czasami rzeczywiście luksusowe, najczęściej czarne: na przykład połyskujace korale z wulkanitu (zastygłej lawy) czy z ciemnego szkła, ale także z drewna. W XIX wieku, ze względów sentymentalnych, używano czasami włosów ludzkich, aby nadać bardziej osobisty wymiar przedmiotom, na przykład ozdabiając haftem z włosów upominek dla ukochanej osoby, czasem również przechowywano pukiel włosów, żeby zachować pamięć o zmarłej osobie. Niekiedy były to włosy wplecione w broszkę czy medalion - wyjaśnia Maria Więckowska z Muzeum Historii Polski w Warszawie.

W okresach nasilonych represji, szczególnie w zaborze rosyjskim, za posiadanie podobnych przedmiotów groziła konfiskata. Jeśli dana rzecz wykonana była ze złota lub srebra, mówić można było o stracie materialnej. Kiedy jednak wykonana była z drewna lub kości, wówczas była stratą bardziej osobistą. Za posiadanie biżuterii patriotycznej groziła kara grzywny, aresztu czy nawet więzienia.

- Wiele przedmiotów przypominało o Polsce. W domach pojawiała się ceramika, fajanse z motywami patriotycznymi. Pod koniec XIX wieku, krótko przed odzyskaniem niepodległości bardzo ciekawą była tradycja telegramów patriotycznych, które wysyłało się z ważnych okazji: ślubu czy zaręczyn. Często miały wplecione różne patriotyczne motywy. Idealny przykład tego, że myśl patriotyczna była wśród naszych przodków obecna nieustannie - mówi Maria Więckowska.

Zobacz również: To nie żywność, ani amunicja były najbardziej deficytowymi towarami podczas powstania warszawskiego

Kult jednostki. Pokolenie, które miało moc, by przetrwać II wojnę światową

W późniejszych latach manifestowanie polskości odbywa się w nieco odmienny sposób. - Podczas I wojny światowej manifestowaniem patriotyzmu i swojego oddania ojczyźnie, w moim odczuciu, była działalność społeczna. Pojawiały się gadżety, głównie broszurki czy cegiełki, które miały np. wspomóc jakąś polską organizację, dbającą o potrzebujących czy uchodźców, których wtedy nie brakowało, czy Legiony Polskie. W Nowym Sączu, podczas sprzedaży cegiełek mówiono, że zbiera się "na kapsułki na Moskala" (Moskal to dawny, historyczny etnonim Rosjanina w języku polskim - przyp. red.), czyli po prostu pociski - tłumaczy Łukasz Połomski.

20-lecie międzywojenne, czyli okres niepodległej już Polski, to czas, w którym przynależności do ojczyzny nie trzeba manifestować w nielegalny, tajny sposób. - Do kalendarza państwowego weszło w tym czasie mnóstwo wydarzeń, np. rocznica odzyskania niepodległości 11 listopada, która dopiero później stała się świętem narodowym. Wtedy też wybrany został hymn Polski. Oblicze tego patriotyzmu zmienia po 1926 roku, kiedy do władzy dochodzi Józef Piłsudski. Wówczas patriotyzm, zbudowany wokół Piłsudskiego czy później prezydenta Mościckiego, staje się bardziej powiązany z kultem jednostki - dodaje historyk.

- Dowodem na to są różnej maści imprezy, na przykład imieniny Piłsudskiego obchodzone w szkole. Dziś trudno to sobie wyobrazić. Niewątpliwie okres międzywojenny, co podkreśla wielu historyków, za sprawą nieco "nachalnego patriotyzmu" wykształcił pokolenie, które było w stanie przetrwać II wojnę światową, a potem zaszczepić swoje wartości następnym pokoleniom. Wtedy patriotyczna odzież i biżuteria nie były już potrzebne - wyjaśnia.

Zobacz również: Odkrycie archeologów na Pomorzu. Mapę Polski z X w. trzeba będzie zmienić

Uniwersalny znak, który połączył pokolenia

Wiele zmieniło się wraz z wybuchem II wojny światowej. W 1939 roku wszystko, co związane z polskością, w tym wszelakie "gadżety": pomniki, emblematy, elementy kultury, miało zostać zniszczone. - To jeden z elementów niemieckiej walki. W 1940 roku Polacy wymyślili jednak symbol do dziś nierozerwalnie połączony z polskością. To symbol Polski Walczącej - mówi historyk Łukasz Połomski.

Autorką znaku, który połączył pokolenia, była Anna Smoleńska, studentka historii sztuki Uniwersytetu Warszawskiego. Na ulicach Warszawy "kotwica" pojawiła się po raz pierwszy 20 marca 1942 roku. Znak odzwierciedlający nadzieje Polaków na zwycięstwo namalował na werandzie cukierni Lardellego prawdopodobnie podharcmistrz Maciej Aleksy Dawidowski, "Alek".

- Ten niemal święty znak, pozostaje z nami do dzisiaj - dodaje Łukasz Połomski. "Kotwicą" wciąż staramy się pokazać swoje oddanie ojczyźnie. W przestrzeni publicznej pojawia się dziś w formie tatuaży, nalepek, printów na ubraniach, bywając odbieraną jako "logo z historią", które umieścić można nawet na skarpetkach czy bieliźnie. Czy dziś rozumiemy, jak istotne kryje znaczenie?

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: gadżety | historia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy