Reklama

Nie truj kochanie

To już się dzieje. Czyste paliwa napędzają samochody. Szejkowie śnią koszmary.

Ropa i benzyna maja dwóch poważnych konkurentów - prąd i wodór. Jesteś za ekomotoryzacją? Pokochaj auta alternatywne.

Jazda pod napięciem

Samochód elektryczny porusza się bezszelestnie, nie zużywając grama benzyny. Nie ma układu wydechowego - jedyną "emisją" jest muzyka z radioodtwarzacza. Główna zaleta: tańsza eksploatacja. Koszt przejechania kilometra autem elektrycznym to 4-10 gr, a napędzanego benzyną: 25-50 gr.

Sprawność pojazdów na prąd (upraszczając: jest to stosunek ilości zużytego paliwa do liczby przejechanych kilometrów) wynosi 75-80 proc. (tych z silnikiem spalinowym 15-20 proc.). Lecz energia elektryczna jest trudna do magazynowania, a akumulatory ciężkie i mało pojemne. Stąd największa wada "elektryka": krótki zasięg, czyli 100-150 km na jednym ładowaniu. Ale może na razie wystarczy?

Reklama

Statystyczny kierowca przejeżdża w dni powszednie 40 km dziennie, a w weekendy czterech na pięciu kierowców nie pokonuje więcej niż 60 km. Plus: samochody elektryczne nie potrzebują nowych stacji benzynowych - akumulatory mogą być ładowane z domowych gniazdek. Pierwszy produkowany seryjnie miejski samochód z napędem elektrycznym to mitsubishi i miev. W Polsce jesienią będzie kosztował ok. 120 tys. zł.

Wodór

Druga opcja eko: auta elektryczne z ogniwami paliwowymi zasilanymi wodorem, które na zasadzie reakcji chemicznej generują prąd elektryczny. To, że nie są jeszcze popularne, wynika przede wszystkim z wysokiej ceny. Wodór można utrzymać w stanie ciekłym wyłącznie w zbiorniku o bardzo niskiej temperaturze (-253°C). Ta technologia jest bardzo droga. Producenci pracują nad obniżeniem kosztów.

Drugi minus: mała ilość stacji wodorowych. Za to pobieranie paliwa jest bardzo proste i bezpieczne. Wodór tankuje się w nich przez dużą tubę podobną do słoniowej trąby. BMW (w Monachium, gdzie te auta są produkowane, powstało najwięcej stacji wodorowych) w niektórych modelach zastosowało rozwiązania pośrednie - silnik oprócz typowej pracy na benzynie został dostosowany do zasilania wodorem, można zmieniać opcję w trakcie jazdy.

Urocze: z rury wydechowej samochodu jadącego "na wodór" wydobywa się wyłącznie... woda. Pokochajmy auta, które szanują środowisko. Na razie to jeszcze unikatowe, cenne egzemplarze. Ale takie przecież lubimy.

Agnieszka Litorowicz-Siegert Twój STYL 5/2010

Twój Styl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy