Reklama

"Więzy krwi"

"Więzy krwi"" - mroczny film sensacyjny, który zachwycił na festiwalu w Cannes, przywodzi na myśl także takie tytuły jak "Infiltracja" czy "Drive".

W filmie pojawiają się pytania: gdzie zaczyna się bezprawie, a kończy sprawiedliwość, czy warto przekroczyć granicę dla kobiety, którą się kocha, czy można złamać dla niej wszystkie zasady?

"Więzy krwi" to "list miłosny dedykowany latom 70-tym", jego stylistyka pozwala przenieść się w czasie. - Jestem wielbicielem Cassavetesa, Schatzberga, Lumeta, Peckinpaha. Pisząc scenariusz miałem już w głowie, specyficzny, surowy charakter filmu. Chciałem, żeby widz zanurzył się w atmosferze lat siedemdziesiątych, a nie oglądał rekonstrukcję tej epoki. Dlatego z całych sił walczyłem o to, żeby samochody wyglądały na ekranie na rozklekotane, a ulice były tak brudne, jak w tamtych czasach. I spędzałem długie godziny, żeby upewnić się, iż są odpowiednio zanieczyszczone, żeby uzyskać naturalistyczny efekt - mówił reżyser Guillaume Canet.

Reklama

Akcja filmu zaczyna się kiedy Chris (Clive Owen) wychodzi z więzienia po odsiedzeniu wieloletniego wyroku. Czeka na niego Frank (Billy Crudup), młodszy brat, który jest dobrze zapowiadającym się gliniarzem. Frank, mimo wielu wątpliwości, daje bratu kolejną szansę, pomaga mu w znalezieniu pracy i w kontakcie z dziećmi i byłą żoną (Marion Cotillard). Kiedy Chris poznaje Natalie (Mila Kunis), pojawia się nadzieja na nowy początek. W tym czasie Frank zdobywa się na odwagę, aby ujawnić swój związek z Vanessą (Zoe Saldana), byłą dziewczyną zabójcy na usługach mafii. Choć braci zawsze wiele dzieliło, więzy krwi są dla nich najważniejsze. Do dnia, gdy będą musieli wystąpić przeciwko sobie.

"Więzy krwi" w kinach od 18 lipca.
 


 


Styl.pl/materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy