Elton John w strugach deszczu

Legendarny muzyk w ramach swojej światowej trasy "Rocket Man Greatest Hits Tour" dał w niedzielę doskonały koncert w Warszawie. Artyście nie przeszkodził w tym nawet ulewny deszcz.

Koncert Eltona Johna zaplanowany był na godz. 18.30 i właśnie w tym momencie nad płytą warszawskiego Stadionu Polonii rozpętała się burza i zaczął padać ulewny deszcz.

Przez ponad pół godziny zgromadzona publiczność zastanawiała się, czy koncert nie zostanie odwołany. Tuż po 19. na scenie pojawił się Elton John, który z charakterystycznym dla siebie uśmiechem powitał Polskę i oznajmił: "Jestem wściekły na pogodę, ale obiecuję wam świetną zabawę!". I w ciągu kolejnych dwóch godzin tej obietnicy dotrzymał.

63-letni artysta wykonał 25 utworów, a widownia, mimo lejącego wciąż deszczu, tańczyła i śpiewała razem z nim. Balladą "Sacrifice" udało mu się rozkołysać całą publiczność, która następnie rytmicznie podskakiwała w takt "Rocket Man" i "I'm still standing".

Utwór "Something about the way you look tonight" artysta zadedykował publiczności, a dokładnie zgromadzonym tam parom zakochanych. Chociaż, jak ze śmiechem zauważył Elton Jonh: "Trudno pięknie wyglądać w takim deszczu. Wyglądacie jak jakiś różowy Ku Klux Klan, czy coś w tym rodzaju" (większość publiczności miała na sobie kolorowe peleryny przeciwdeszczowe z charakterystycznymi szpiczastymi kapturami - przyp. red.).

Kiedy zabrzmiały pierwsze takty "Candle in The Wind" na stadionie przygasły światła i pojawiły się płonące zapalniczki. Wbrew wcześniejszym oczekiwaniom, utwór nie doczekał się jednak dedykacji dla ofiar katastrofy smoleńskiej. Elton John od śmierci księżnej Diany rzadko wykonuje "Candle in the Wind" na koncertach, więc można to potraktować jako swego rodzaju ukłon w stronę polskiej publiczności.

Znany z ekstrawagancji artysta ubrany był w dość stonowany jak na siebie strój - niebieską koszulę i czarny smoking, jednakże z charakterystycznymi dla swojego stylu błyszczącymi zdobieniami na plecach i rękawach.

Na bis Elton John uraczył polską publiczność oskarową piosenką "Circle of the Life", a na telebimach pojawiły się fragmenty filmu "Król Lew".

Mimo, że do końca koncertu ulewa nie dawała za wygraną, publiczność z koncertu wyszła zachwycona.

Ola Aniekwe

Styl.pl
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy