Reklama
SHOW - magazyn o gwiazdach

Ślub z pechem w tle

Szczęście tej młodej pary jest w niebezpieczeństwie. Wszystko przez pewną decyzję, którą podjęli zakochani. Może się okazać, że ich miłość nie potrwa tak długo, jak się wszystkim wydaje. Nie pomoże nawet ślub za 1,5 miliona złotych…

To z całą pewnością było towarzyskie wydarzenie roku. Ślub Agnieszki Szulim (38) i syna miliarderów Piotra Woźniaka-Staraka (34) przejdzie do historii polskiego show-biznesu. Głównie ze względu na miejsce uroczystości (Wenecja), rozmach i koszt - ponad milion złotych. Wszystko zostało zaplanowane w najdrobniejszych szczegółach, ale jedna decyzja państwa młodych nie była chyba do końca przemyślana. Wśród gości weselnych pojawił się bowiem Edward Miszczak (61), dyrektor programowy stacji TVN, a prywatnie przyjaciel Agnieszki. Jego obecność oznacza, że nad szczęściem zakochanych zawisła klątwa...

Reklama

Będą mieli pecha...

Brzmi to niewiarygodnie, ale sprawę tłumaczy sam Miszczak. "Nie pojawiam się na ślubach, bo przynoszę pecha! Od pewnego momentu przestałem celebrować takie historie, bo gdzie nie byłem, to potem bardzo krótko to trwało, w związku z tym z góry uprzedzam, że na śluby nie przychodzę", wyznał w rozmowie z SHOW.

Dla Agnieszki Szulim zrobił jednak wyjątek. Gwiazda TVN z pewnością bardzo się cieszyła z obecności dyrektora, z którym jest w bardzo bliskich relacjach. Może jednak nie była świadoma, że jego obecność może źle wróżyć jej przyszłości. Wie coś o tym m.in. Hubert Urbański (50), którego małżeństwo z Julią Chmielnik (35) zakończyło się długą i bolesną batalią sądową. Ich związek przetrwał raptem cztery lata. A na ślubie i weselu bawił się nie kto inny, jak Edward Miszczak. Póki co, Agnieszka i Piotr nie przejmują się wróżbami i z radością dzielą się swoim szczęściem. Jedno jest pewne - jeszcze przez wiele miesięcy wszyscy będą żyli szczegółami tej niezwykłej uroczystości.

Królewski ślub

Podobno to Szulim wymarzyła sobie ceremonię w Wenecji. Wszystko przez głośny ślub George’a Clooneya (55) i Amal Alamuddin (38), którzy właśnie tam składali przysięgę małżeńską. Gwiazda TVN też pragnęła powiedzieć "tak" w tak bajkowej scenerii. Piotr spełnił jej marzenie i 27 sierpnia pobrali się w najpiękniejszym włoskim mieście. Szczegóły uroczystości były utrzymywane w wielkiej tajemnicy. Nawet setka zaproszonych gości do końca nie wiedziała, gdzie leci wyczarterowanymi samolotami z Okęcia. Wśród nich znaleźli się m.in. Alicja Resich-Modlińska (61), Adam "Nergal" Darski (39), Zosia Ślotała (27), czy Magdalena Boczarska (37) z Mateuszem Banasiukiem (30).

Część formalna odbyła się w zabytkowym pałacu Ca’ Vendramin Calergi, gdzie mieszkał i zmarł Ryszard Wagner, a teraz znajduje się tam słynne kasyno. Agnieszka pojawiła się w pięknej białej sukni marki Bizuu za - bagatela - 8 tysięcy złotych. Najbardziej jednak zaskoczyły buty gwiazdy, która wybrała awangardowe balerinki Miu-Miu za 3 tysiące złotych. Nie jest sekretem, że Piotr nie należy do wysokich mężczyzn i jego śliczna żona nie chciała być od niego wyższa - pewnie dlatego zrezygnowała ze szpilek.

Pan młody miał na sobie świetnie skrojony garnitur, ale zapomniał o krawacie. Po wyjściu z pałacu para od razu pochwaliła się obrączkami i wraz z gośćmi wsiadła do wodnych taksówek, którymi dotarli na wesele. Zabawa odbyła się w przepięknym pałacu Pisani Moretta przy Canal Grande, gdzie co roku odbywa się znany na cały świat bal maskowy. W barokowych wnętrzach goście świetnie się bawili. Piotr w końcu zdecydował się na muchę, a Agnieszka przebrała się w krwistoczerwoną suknię od La Manii. Nie zabrakło tradycyjnych punktów programu: podczas oczepin welon złapała siostra Piotra, Julia, która od początku bardzo kibicuje tej miłości.

Po całonocnych szaleństwach, para młoda i jej goście odpoczywała w ekskluzywnym hotelu San Clemente Palace Kempinski Venice. W luksusowych wnętrzach z łazienkami wyłożonymi włoskim marmurem, i z widokiem na lagunę wszyscy mogli nabrać sił na poprawiny. Dla Agnieszki była to okazja do pokazania się w kolejnej, "syreniej" kreacji. Tak bajkowy ślub kosztował około 1,5 miliona złotych, ale w końcu Agnieszka weszła do rodziny miliarderów. Aby uniknąć niepotrzebnych spekulacji, przed ślubem podpisała intercyzę.

Fortuna w tle

Jeden z tabloidów dotarł nawet do szczegółów przedślubnej umowy. W przypadku rozwodu Szulim dostanie mieszkanie, alimenty w wysokości 20 tysięcy złotych miesięcznie i tyle samo na dziecko, jeśli para doczeka się potomstwa. Taka intercyza to normalna rzecz wśród bogaczy. Szczególnie, jeśli dotyczy rodziny, która może się pochwalić majątkiem szacowanym na ponad 3 miliardy złotych. Oczywiście, w pierwszej kolejności do dziedziczenia fortuny jest Julia, córka Jerzego Staraka i Anny Woźniak-Starak i siostra Piotra (który jest synem Anny z pierwszego małżeństwa). Ale Piotr radzi sobie i bez majątku Staraków, choć ostatnio jego interesy nie idą tak dobrze, jak się wielu wydaje.

Syn miliarderów oficjalnie prowadzi dwie spółki. Pierwsza z nich to firma producencka Watchout Productions, która wyprodukowała film "Bogowie", a teraz zajmuje się realizacją filmu o Michalinie Wisłockiej. Jak donosi portal polskanabogato.pl, firma przynosi straty. Podobnie zresztą jak druga spółka Piotra - "King’s And Queen’s", zajmująca się produkcją sprzętu radiowego, naprawą motocykli, prowadząca działalność detektywistyczną i zapewniająca usługi z zakresu transportu wodnego. Piotr nie musi się jednak martwić. Nawet jeśli powinie mu się noga w interesach, z pewnością może liczyć na pomoc rodziców.

A póki co, Agnieszka sama świetnie zarabia. Ponoć za prowadzenie "Azja Express" zgarnęła 600 tysięcy złotych. Wciąż jednak pojawiają się złośliwe komentarze, że związała się z Piotrem ze względu na jego majątek.

"Piotr ma kasę i... wspaniale! Agnieszka jest samowystarczalna na dobrym poziomie, ale dlaczego ma mieć problemy z powodu majątku męża? Czy to przestępstwo, że będzie rozpieszczana jak księżniczka z bajki? Ja bym osobiście chciała", odparła zarzuty zawistnych Ewa Minge (48) na Facebooku.

Sama Szulim zapewnia, że pieniądze męża i jego rodziny mają dla niej żadnego znaczenia. "Nie byłam nigdy specjalnie interesowną dziewczyną. Zawsze byłam całkiem dobrze ogarniętą laską, również finansowo. Myślę, że na tym też polega sukces naszego związku i tego, że jest nam ze sobą dobrze. Nikt na nikim nie wisi, każdy ma swoje rzeczy do roboty, każdy zarabia. Nigdy w życiu nie przyszło mi do głowy, żeby szukać sponsora", wyznała na portalu lula.pl.

Dla tych dwojga liczy się tylko miłość.

Miłość od pierwszego wejrzenia

Poznali się podczas Balu Fundacji TVN "Nie jesteś sam" w 2014 roku i od razu między nimi zaiskrzyło. Wielu nie chciało uwierzyć, że ten związek nie jest tylko chwilowym zauroczeniem.

"Piotrek ma w sobie coś, co dziś mężczyźni mają rzadko - charyzmę. My się jakoś znaleźliśmy i mamy takie poczucie, że zrobilibyśmy straszną głupotę, jakbyśmy to zmarnowali", wyznała Szulim portalowi lula.pl.

Rok później, także na balu fundacji TVN, Starak publicznie oświadczył się Agnieszce. "To jest kobieta mojego życia i dzisiaj... Ojciec by się zdziwił. Żałuję, że go nie ma, ale ja to muszę zrobić. Agnieszko, czy zostaniesz moją żoną?", mówił, stojąc na scenie.

Wzruszona gwiazda przyjęła pierścionek i powiedziała "tak". Teraz, gdy wybrzmią echa po bajkowym weselu, wszyscy zaczną wypatrywać u Agnieszki powiększającego się brzuszka. Rodzina Piotra nie ukrywa, że marzy im się wnuk. Co na to Szulim?

"Jeżeli będę miała dziecko, to chciałabym dać je mężczyźnie, którego kocham (...), a nie spłodzić dziecko, bo zegar biologiczny tyka. Nie muszę mieć dziecka. Jest duża szansa na to, że nie będę go miała", wyznała kiedyś w wywiadzie dla "Vivy".

Aleksandra Zawadzka

SHOW 18/2016

Show
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama