Reklama
SHOW - magazyn o gwiazdach

Dusza człowiek czy bufon?

Filantrop, który rozdaje wygraną z „Azji Express”, czy karierowicz? Jaki jest naprawdę? To nie pierwszy raz, gdy przystojny aktor wzbudza skrajne emocje.

Filantrop, który rozdaje wygraną z „Azji Express”, czy karierowicz? Jaki jest naprawdę? To nie pierwszy raz, gdy przystojny aktor wzbudza skrajne emocje.


Po występie w reality show do Antoniego Pawlickiego (34) przylgnęła łatka homofoba. Jego zachowanie w programie do dziś jest szeroko komentowane w sieci.

 A fakt, że całą wygraną w programie przekazał na cele charytatywne, niektórzy tłumaczą próbą naprawy wizerunku. Znajomi pary twierdzą, że aktor zdecydował się oddać pieniądze (55 tysięcy złotych) za namową ukochanej, Agnieszki Więdłochy (31) i nie przejmuje się nieprzychylnymi komentarzami.

Według naszych informacji w kręgach znajomych Pawlicki uchodzi za dżentelmena, romantyka, patriotę i wrażliwca. Przyjaźnił się z księdzem Janem Kaczkowskim (charyzmatycznym duchownym zmarłym w 2016 roku), wyciszenia szukał na medytacjach w klasztorze, a w wolnych chwilach aktywnie działa charytatywnie.

Reklama

Jak się to ma do bycia bufonem?

Pan kontrowersja

Skrajne emocje wzbudzał, odkąd pojawił się w show-biznesie. Do świata filmu wszedł  z przytupem: na trzecim roku studiów zagrał  w filmie "Z odzysku", za który został kilkakrotnie nagrodzony na europejskich festiwalach filmowych.

O tamtym czasie mówi: "Pojechałem na festiwal do Cannes, szedłem po czerwonym dywanie, pozowałem do zdjęć. Wydawało mi się, że nie mam już po co wracać do tej Polski. Zaraz rzucą się na mnie agenci. Wydawało mi się, że za tym sukcesem musi coś pójść. A przez półtora roku po nim nie robiłem nic".

Zimny prysznic na początku kariery, jak mówi, ustawił mu priorytety. I potem, choć osiągał spore sukcesy, nie uderzyła mu do głowy "sodówka".

Największą popularność przyniósł mu "Czas honoru". Sympatię widzów zjednał mu też serial "Komisarz Alex". Dużo grał również na srebrnym ekranie.
 Z każdą nową rolą grono fanek Antoniego wciąż rosło, a on regularnie trafiał do rankingów na najprzystojniejszych polskich aktorów.

Ale wybory zawodowe Pawlickiego nie zawsze spotykały się z uznaniem. W "Big love" odgrywał bardzo odważne sceny erotyczne, ale sam film nie miał dobrej prasy. Pawlickiego zawiódł też instynkt przy produkcji "Kac Wawa", zmiażdżonej w recenzjach. Tomasz Raczek pisał: "Dawno już nie pamiętam, abym w kinie był tak głęboko zażenowany. To nie jest po prostu zły film. Ten film jest jak choroba, jak nowotwór złośliwy: zabija wiarę  w kino".

A wielbiciele Pawlickiego dodawali  w sieci, że aktorowi z jego talentem nie przystoi brać udziału w tego typu produkcjach. Jednak już za kreację w ambitnej "Papuszy" Joanny i Krzysztofa Krauze krytycy bardzo Antka chwalili. 

Co z tym ślubem?

 Życie uczuciowe Pawlickiego też od zawsze elektryzowało media. Przez 1,5 roku spotykał się z kelnerką, Marią Stefańską. Mieszkali razem na Saskiej Kępie, a Antoni świetnie sprawdzał się w roli przyszywanego ojca trzyletniego synka ukochanej. Sielanka nie trwała jednak długo, bo w 2012 roku aktor został sfotografowany w parku, z koleżanką z planu "Czasu honoru", Agnieszką Więdłochą (31).

Na zdjęciach przytulali się i całowali, w końcu odjechali razem taksówką. Choć romans z Więdłochą nie trwał długo, jego związek ze Stefańską się rozpadł.

W zeszłym roku Antoni i Agnieszka dali sobie jeszcze jedną szansę. Tym razem związek szybko stał się poważny. Zaręczyny pary wyglądały jak scena z filmowego romansu - aktor zaprosił ukochaną do Krakowa i zorganizował uroczystą kolację w blasku świec na hotelowym tarasie z widokiem na Wawel.

Kiedy na stole pojawił się szampan, aktor padł na kolana i wręczył ukochanej pierścionek. Pechowo dla narzeczonych, całą sytuację obserwował z ukrycia paparazzo, więc następnego dnia zdjęcia  z zaręczyn obiegły internet.

Hejterzy zarzucali wtedy Pawlickiemu, że sam wynajął fotografa. W ogniu krytyki znalazł się też kilka miesięcy później, kiedy Agnieszka dołączyła do obsady serialu "Komisarz Alex", w którym Pawlicki grał główną rolę. Z produkcją pożegnała się wtedy Magdalena Walach.

Aktorowi zarzucano, że to właśnie on przekonał producentów, by Magdę wymienić na Agnieszkę. Ten jednak nie komentował sytuacji, a pytania o związek zbywał.

Raz tylko wyznał w wywiadzie: "Jestem zakochany (...) Wyobrażam sobie, że z osobą, z którą teraz jestem, będę do końca życia. Osoba, z którą żyję, którą kocham, z którą chcę być, jest dla mnie najważniejsza na świecie". Dziś media w napięciu czekają na ślub pary, który ma się odbyć w 2018 roku. Ponoć tym razem nikt niepowołany nie dowie się o dacie i miejscu uroczystości. A potem? Antoni wyznał kiedyś, że marzy o minimum dwójce dzieci.

Maria Kowalczyk

Show
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy