Reklama
SHOW - magazyn o gwiazdach

Mieć dzieci, czy nie? Oto jest pytanie

Duża gromadka maluchów, nawet za wszelką cenę, czy może życie bez poznania trudów rodzicielstwa. Jakich wyborów dokonują nasze gwiazdy? Sprawdzamy.

Dziecko to skarb... także w Polsce, gdzie zachęca się obywateli do posiadania więcej niż jednego potomka rządowymi programami. Dlaczego? Okazuje się, że nasz kraj zajmuje w rankingu dzietności Banku Światowego 240. miejsce na 247 krajów! Na jedną statystyczną Polkę przypada 1,3 dziecka, co oznacza, że i tak wiele kobiet decyduje się jednak na posiadanie więcej niż jednego potomka. Ale też sporo, zupełnie świadomie lub zmuszone okolicznościami, zwłaszcza zdrowotnymi, z macierzyństwa rezygnuje. Dziś kobiety decydują się też na ciążę w coraz późniejszym wieku - w tej chwili jest to prawie 30 lat. Kobieta 40+ z ciążowym brzuszkiem nie wzbudza sensacji czy oburzenia, a życzliwość. 

Reklama

Obowiązek? Już nie

Czy w Polsce można mówić o tym, że istnieje coś takiego jak presja posiadania dzieci? Że trzeba mieć syna lub córkę, by być rodziną, żeby poczuć się bardziej kobieco albo męsko, gdy już spłodzi się malucha? "To powoli się zmienia. Pewnie jeszcze w mniejszych miejscowościach - w porównaniu z wielkim miastem - kobiety w wieku rozrodczym mogą być dość natarczywie, wypytywane przez rodzinę, »a kiedy dziecko?«, zwłaszcza, gdy już jest po ślubie albo gdy para jest ze sobą już od dawna", opowiada Katarzyna Sarnicka, psycholog kliniczny, wiceprzewodnicząca Zarządu Krajowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Psychologów. Kiedy jednak to upragnione dziecko już się pojawi, po jakimś czasie zaczynają padać pytania... o kolejne maleństwa. 

"Pewnie dlatego, że model rodziny 2+2 jest w Polsce dość dobrze utrwalony. Kiedy jednak dzieci jest z  kolei więcej, mogą z  drugiej strony pojawić się uwagi otoczenia na temat przyczyn posiadania tak licznej gromadki", zwraca uwagę psycholog dodając, że w naszym kraju są rodziny, także osób znanych, które dają dobry przykład tego, że wielodzietna familia to rodzina kochająca się, z zadbanymi dziećmi. 

"Nie zawsze jednak zwykli, pracujący ludzie mogą sobie pozwolić na tak przychówek, głównie ze względów ekonomicznych czy logistycznych, nawet jeśli tego chcą", podkreśla Sarnicka. 

Presja i naznaczenie

Ekspertka uważa, że zwłaszcza osoby będące najstarszym dzieckiem w rodzinie, które były obligowane przez rodziców do opieki nad młodszym rodzeństwem, obarczone dodatkowymi obowiązkami traciły przez to typową dla dzieciństwa beztroskę. "W takiej sytuacji mniej obciążeń emocjonalnych ponoszą najmłodsze czy średnie w kolejności dziecko. Młodsze rodzeństwo prawdopodobnie ma poczucie bycia bardziej »zaopiekowanym« czy kochanym przez bliskich. A ten najstarszy może czuć się przytłoczony obowiązkami i pozbawiony uwagi rodziców. Niewykluczone, że osoby wychowane w licznych rodzinach jako najstarsze dzieci nie będą chciały podjąć trudu rodzicielstwa, bo mają z tym związany z tym uraz emocjonalny, czasem tak duży, że niezbędna jest psychoterapia. Inaczej dzieje się z dziećmi środkowymi lub najmłodszymi, które nie poniosły tego rodzaju kosztów emocjonalnych i mają pozytywne doświadczenia dotyczące wychowywania się w dużej rodzinie. W dorosłości same będą do takiego modelu dążyły. Jest też przypadek jedynaków, którym z kolei rodzeństwa brakowało i jako dorośli ludzie postanawiają nie pozbawiać swego ukochanego potomka brata czy siostry", wylicza psycholog. 

Być może właśnie doświadczenia z dzieciństwa stały za decyzją Piotra Kraśko (47) i Karoliny Ferenstein (41), by mieć liczną rodzinę. Piotr wychowywał się jako jedynak, choć ma przyrodnią siostrę, z którą nie utrzymuje kontaktu. A dziś jest tatą trójki pociech: 11-letniego Konstantego, 9-letniego Aleksandra i 3-letniej Laury. I to nie lada wyzwanie logistyczne dla zapracowanych rodziców. Jednak tata - znany dziennikarz telewizyjny i mama - bizneswoman, prowadząca stadninę i od czasu do czasu flirtująca z show-biznesem, świetnie dają sobie radę na co dzień. Także dlatego, że obowiązki związane z maluchami... nie leżą jedynie po stronie mamy. 

To, mimo wszystko, dość nietypowa jak na nasz kraj sytuacja. Według statystyk polscy mężczyźni wypełniają zaledwie 24 proc. obowiązków domowych, a np. w Norwegii, kraju o dużej dzietności, nawet 40 proc. Taki pozorny drobiazg ma ogromny wpływ na decyzję o  wielokrotnym rodzicielstwie. 

"Cieszę się, że Piotr włącza się w  domowe obowiązki. Tworzymy związek partnerski. Chętnie pomaga przy dzieciach, zmieniał też pieluchy. Nie będę ukrywać, że taki mąż to prawdziwy skarb", mówiła w  jednym wywiadów Karolina, która mogła pozwolić sobie na udział w  programie "Agent: Gwiazdy 3" i  kilkutygodniowy wyjazd do Azji, gdzie realizowano show. Zostawiła Piotra z całą gromadką. 

"Martwiłam się, że beze mnie świat się zawali, że jestem niezastąpiona. Ale ku mojemu zaskoczeniu poradzili sobie doskonale", mówiła już po przyjeździe do Polski. Inna znana para, Małgorzata (40) i Radosław Majdanowie (46), wychowuje dwóch synów z drugiego małżeństwa Perfekcyjnej: Stasia (12) i Tadeusza (8). Były piłkarz świetnie sprawuje się w  roli ojczyma, ale chciałby doczekać się jeszcze własnego potomka. Ponoć małżonkom marzy się córeczka. Tego też oczekują ich fani i media, bacznie śledzący życie prywatne popularnej pary. Oczywiście, jak wszyscy rozsądnie myślący rodzice, Majdanowie po prostu życzą sobie zdrowego dziecka. Aby spełnić to marzenie, muszą poddać się czasochłonnej i nie zawsze skutecznej procedurze in vitro (o tym, że w ich przypadku jest ona niezbędna, Małgorzata i Radek mówią otwarcie). W ten sposób przyszli na świat synowie gwiazdy i jej poprzedniego męża, Jacka Rozenka (49). 

Decyzja o zapłodnieniu pozaustrojowym nie jest łatwa, ale tysiące par widzi w nim jedyną szansę na posiadanie biologicznego potomstwa. Nawet narażając się na niemile uwagi ze strony osób, które wiedzą, że para poddała się takiemu zabiegowi, ale z różnych względów tego wyboru nie akceptują. Co robić w takich przypadkach? 

"Decyzja o procedurze in vitro jest osobistym wyborem, zgodnym ze światopoglądem pary", podkreśla psycholog. Podobnie jest z decyzją czy przekazywać otoczeniu i w jakim zakresie fakt, że oczekujemy dziecka z in vitro. "Lepiej czasem zastanowić się, co będzie lepsze, również dla dziecka: czy warto o tym mówić, czy zachować dyskrecję. Za każdym razem jest to decyzja indywidualna: mówić czy nie, bo są przecież różne okoliczności i różni ludzie nas otaczają. Jest to, moim zdaniem, nieco podobna sytuacja do tej, kiedy dziecko jest adoptowane. Niektórzy rodzice mówią dziecku od początku, że nie jest ich biologicznym potomstwem, inni utrzymują tajemnicę lub przekazują tę informację, gdy dziecko jest starsze. Tu naprawdę nie ma reguł. Warto wtedy zasięgnąć porady psychologa. Parom, które nie chcą in vitro, dzieci mieć nie mogą, a bardzo ich pragną, poleciłabym rozważyć adopcję", wylicza psycholog. 

Inne priorytety

Bo czasem faktycznie potrzeba zrealizowania się jako rodzic jest w człowieku tak silna, że zrobi wiele i zniesie dużo. Ale nie w każdej kobiecie obudzi się instynkt macierzyński. "To dlatego, że nie czuje takiej potrzeby. Woli realizować się inaczej: podróżować, robić karierę, poznawać inne kultury. Obojętnie, samotnie, czy w związku. I nie brakuje jej dziecka, bo, nie oszukujmy się, nie wszystko można zrobić, gdy ono pojawi się w naszym życiu. Można bardzo wiele, ale wszystkiego nie. A  jeśli ktoś twierdzi inaczej, oszukuje sam siebie", podkreśla Katarzyna Sarnicka. 

Bywa też tak, że kobieta dzieci mieć nie może - jest bezpłodna. "Jest to bardzo trudna sytuacja dla kobiety, często pojawia się poczucie niższej wartości, obniżony nastrój, mogą się rozwinąć objawy depresyjne, wtedy konieczna jest psychoterapia czy nawet farmakoterapia. Stany obniżonego nastroju mogą dodatkowo potęgować pytania o dziecko. Jak sobie z nimi radzić? 

Po pierwsze: szybko, asertywnie ucinając temat, choć nie każdy będzie miał odwagę to zrobić. Można też zmienić inteligentnie temat albo obrócić pytanie w żart. Wtedy pytający powinien już zrozumieć, że wtrąca się w nie swoje sprawy i dać spokój", wylicza nasz ekspert. Z takimi pytaniami miała do czynienia niejedna z naszych celebrytek, m.in. dziennikarka Polsatu Karolina Szostak (42), kobieta tuż po czterdziestce, która zasłynęła ostatnio spektakularną metamorfozą figury. Przyznała w wywiadzie, że pytania o narzeczonego, którego ciągle ponoć nie ma, nie zasmucają jej tak, jak pytania o dziecko, którego się nie doczekała. 

"To złe słowo, że żałuję, bo wszystko dzieje się po coś. Ale myślę, że powinnam była znaleźć czas na dziecko. A nigdy nie było odpowiedniego momentu. Bo w pracy pojawiła się interesująca propozycja, bo tu jakiś wyjazd, tam wakacje. Albo nie znalazłam odpowiedniego faceta, albo czasu. Wszystko musi zagrać. Chciałabym stworzyć fajny związek z mężczyzną i urodzić dziecko. W tym momencie tak bardzo mi zależy, że mogłabym je mieć nawet sama. Wiem, że samemu jest trudno wychować, ale co w życiu jest łatwe?", wyznała w  wywiadzie.

Inna bardzo znana dziennikarka, również bezdzietna, Grażyna Torbicka (59), chroniąca swoje życie prywatne z mężem Adamem (65), nigdy nie wdała się w dyskusję o przyczynach swojej bezdzietności. "Absurdalna dyskusja na ten temat trwa. Czytam to i reaguję, jakby były we mnie dwie Grażyny. Pierwsza czuje się dotknięta, cała się w sobie kurczy. A druga mówi: ››czy to jest temat do publicznej dyskusji?‹‹. To moja sprawa!", stwierdziła niedawno w wywiadzie dla "Życia na gorąco". I to prawda.

Jak podkreślają psychologowie, chodzi przede wszystkim o to, żeby czuć się zadowolonym ze swoich wyborów, nie przejmować się tym, co myślą inni, akceptować siebie. Z drugiej strony nie warto jednak wypierać własnych pragnień i mówić, jak bardzo się jest szczęśliwym, zarówno w macierzyństwie, jak i bez niego. Wiadomo, że bycie rodzicem przynosi spełnienie, ale bywa też trudne. Pozostawanie samemu czy w związku bez dzieci też nie zawsze jest radosne. Czasem nie przyznajemy się nawet sami przed sobą, że pragniemy dziecka. Szczególnie dotyczy to kobiet, które nie znalazły partnera lub tworzą związek z kimś, kto z różnych powodów nie chce mieć dziecka. 

"Dlatego zawsze najlepiej być szczerym ze sobą, mieć świadomość, czego naprawdę chcemy. Jeżeli sami przed sobą oszukujemy w tak ważnej kwestii, jak posiadanie potomstwa, nie będziemy szczęśliwi. A przecież chodzi właśnie o to, by mieć udane, spełnione życie", kończy Katarzyna Sarnicka.

SHOW Katarzyna Jaraczewska 

Show
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama