Reklama
SHOW - magazyn o gwiazdach

Fatalna gafa Magdy M.

"Żyjemy od kilku tygodni smutną wiadomością o śmierci Nergala", przejęzyczyła się na wizji Magda Mołek. Choć dziennikarka "uśmierciła" walczącego o życie wokalistę, koledzy jej bronią. Dlaczego?

Gdy Magda wypowiedziała słynne już zdanie, na wizji ratował ją Andrzej Sołtysik. "O czym??!! Magda!!! Nie!!! O ciężkiej chorobie!!!", mówił mocno zmieszany. Dziennikarka natychmiast zorientowała się, jak straszne słowa wyszły z jej ust. "Przepraszam, bardzo przepraszam", powtarzała. "Trzymamy za niego kciuki", mówiła, z trudem łapiąc oddech. "Czasem tak w życiu jest, że mówi się rzeczy, które, mamy nadzieję, nigdy się nie zdarzą", próbowała się usprawiedliwiać.

Niesmak jednak pozostał. Tym większy, że obecni w studiu muzycy z Behemotha mówili potem, że Nergal przyjmuje kolejną chemioterapię, czuje się gorzej, nie odbiera telefonów… Na forach od razu pojawiły się komentarze, że dziennikarka powinna wylecieć z telewizji. Ale ci, którzy sami pracują przed kamerami, inaczej patrzą na tę sytuację.

Reklama

W obronie koleżanki stanął Marcin Prokop. "Jasne, że od ludzi pracujących na antenie mamy prawo wymagać więcej niż od pana spod budki z piwem. Ale czym innym są kompromitujące pomyłki wynikające z braku wiedzy i kulawej inteligencji, a czym innym przejęzyczenie, jakie przytrafiło się Magdzie", mówi SHOW. Wtóruje mu Sołtysik: "Przejęzyczenie w programie na żywo to przechlapana sprawa. Najgorsze, co może się przytrafić dziennikarzowi. Nic potem nie można zrobić. Trzeba z tym żyć i tyle".

Tak Magdzie współczuł wpadki, że aż przytulił ją na wizji. Sołtysik i Prokop opowiadają przy okazji o kulisach pracy w programie na żywo. Dziennikarze prowadzący poranne pasma wstają o piątej rano. Choć są "tylko ludźmi", choć miewają gorsze dni, osobiste problemy, stresy, czasem złe samopoczucie - na wizji zawsze muszą być w najwyższej formie. Bo wystarczy chwila dekoncentracji, by wpakować się na minę.

"Dzień Dobry TVN" trwa dwie i pół godziny. Studio odwiedza około 25 osób. Trzeba poruszyć 12-14 różnych tematów. Zmieniają się z zawrotną prędkością: zaczyna się od rozmowy o wypadku polskiego autokaru, a po minucie trzeba mówić o najmodniejszych butach. Nie każdy dziennikarz to potrafi . A Magda w opinii kolegów jest sumienna i pracowita.

"Wszystko zawdzięcza sobie. Kariera nie przyszła do niej razem z nazwiskiem męża", podkreśla Sołtysik. Mołek jest na wizji już 13 lat. Pierwsze doświadczenia w mediach zdobywała tuż po maturze w lokalnej stacji radiowej. "Przychodziłam o trzeciej nad ranem, zaczynałam od posprzątania papierów po poprzednim dniu," wspomina. "O szóstej wchodził na antenę pierwszy serwis informacyjny. Trzeba było zaparzyć kawę dziennikarzom i czekać na następne polecenia". Ale już dwa miesiące później Magda wygrała konkurs na prezenterkę w Telewizji Dolnośląskiej.

Jej kariera nabrała tempa: Canal+, TV Puls, TVP… Dziś jest jedną z najjaśniejszych gwiazd TVN. Uchodzi za profesjonalistkę. W pamięci widzów zapisało się tylko jedno potknięcie: dwa lata temu ogłosiła, że 2,5 miliona mężczyzn cierpi na erekcję. To było zabawne, teraz nikomu nie jest do śmiechu. Krąży opinia, że Mołek nie przejęła się "uśmierceniem" Nergala. "To nieprawda!", oburza się osoba pracując przy "DD TVN".

"Magda mocno przeżyła tę sytuację. Po programie płakała". Marcin Prokop tak puentuje sprawę: "Medialne, często wulgarne wyżywanie się na Magdzie przypomina mi atak rozhisteryzowanych ratlerków na spodnie listonosza".

Iwona Zgliczyńska, Justyna Kasprzak

SHOW 21/2010

Show
Dowiedz się więcej na temat: Magdalena Mołek | Marcin Prokop | Nergal | Andrzej Sołtysik
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy