Reklama

Philips Lumea Prestige: Test po kilku miesiącach używania

Testowałam urządzenie do depilacji światłem IPL Philips Lumea Prestige przez kilka miesięcy. Wrażenia? To niepozorne urządzenie, które na pierwszy rzut oka wygada jak mała suszarka, bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Warto wybrać tę metodę depilacji z kilku powodów.

Pożegnasz tradycyjne metody depilacji

Szczerze mówiąc, kiedy zaczęłam stosować urządzenie Lumea Philips, podeszłam do tego z dużym dystansem. Mam mocne, ciemne włosy, dlatego wszelkie innowacyjne sposoby depilacji, które obiecują gładką skórę i depilację bez podrażnień, traktuję z przymrużeniem oka. Ale zaryzykowałam i nie żałuję.

Stosowałam urządzenie zgodnie z instrukcją, w której znalazłam fragment dotyczący częstotliwości stosowania: "Podczas pierwszych 4-5 zabiegów zalecamy korzystanie z urządzenia Lumea Prestige raz na dwa tygodnie. (...) Po początkowej fazie zalecamy przeprowadzenie odświeżenia co 4-8 tygodni".

Reklama

Na początku efekty nie były spektakularne. Po pierwszych dwóch zabiegach zauważyłam wprawdzie ubytek włosów, ale był on stosunkowo niewielki. Prawdziwa rewolucja zaczęła się od trzeciej depilacji. Po dwóch miesiącach moje nogi i pachy były niemal zupełnie pozbawione włosów. Trochę dłużej trwało pozbycie się włosów z okolic bikini, ale też się udało. Teraz co cztery tygodnie wykonuję zabieg dla podtrzymania "efektu wow".

Polecam przewertować instrukcję "od deski do deski". Jest napisana przystępnym językiem i zawiera odpowiedzi na niemal wszystkie pytania, które po drodze przyszły mi do głowy.

Golenie nóg "na szybko" to przeszłość

7:00 rano. Otwieram oczy. Letnie słońce przedziera się przez niedosuniętą roletę, a ja zamiast cieszyć się kolejnym pięknym porankiem, wpadam w panikę. Bo oto znowu trzeba wziąć szybki prysznic i w mgnieniu oka pozbyć się włosów z łydek, aby móc założyć sukienkę. Dla mojej skóry takie poranne sytuacji zazwyczaj kończyły się podrażnieniami, zaczerwienieniem, a w najgorszym wypadku zacięciem skóry i fontanną krwi. Nic przyjemnego, prawda?

Kobiety, które miewają podobne poranne przygody, docenią depilację światłem jeszcze bardziej. Oczywiście pamiętając, że do osiągnięcia wymarzonego efektu potrzeba kilku miesięcy, zabiegi należy zacząć jeszcze przed latem, a najlepiej zimą, kiedy skóra nie ma kontaktu ze słońcem. Jeśli chcecie stosować Lumeę Ptrestige wiosną lub latem pamiętajcie, aby przez 48 godzin przed i po depilacji nie narażać skóry na działanie promieni słonecznych.

Koniec z wrastającymi włoskami i bólem

Przed Lumeą regularnie stosowałam depilator, jednak podrażniona skóra i ciągły problem z wrastającymi włoskami skłaniały mnie do poszukiwania nowych sposobów depilacji. Skusiłam się na epilację laserem, ale zabieg okazał się długi i bardzo bolesny. Podobnie było z woskiem i pastą cukrową.

Lumea Prestige działa inaczej. Na całkowite efekty depilacji trzeba wprawdzie poczekać dłużej, niż przy użyciu  tradycyjnych metod, ale cierpliwość się opłaca. Nie trzeba martwić się niechcianymi zaczerwieniami i wrastającymi włoskami. To rozwiązanie spodoba się paniom z wrażliwą skórą, skłonną do podrażnień. Dodatkowy plus - depilacja światłem nie boli! Wystarczy odpowiednio ustawić moc urządzenia do koloru skóry i włosów.

"W" jak wygoda

To, że można wykonywać depilację we własnym salonie, oglądając ulubiony film, to również ogromny plus. Zabieg jest czysty i bezbolesny (trzeba pamiętać, aby tuż przed depilacją dokładnie ogolić ciało maszynką jednorazową). Wykonując strzał odczuwasz jedynie chwilowe ciepło. Co ważne urządzenie pracuje bardzo cicho i dyskretnie, a jego obsługa jest prosta i intuicyjna. Dobrym rozwiązaniem są również dodatkowe nakładki do różnych partii ciała.

O czym trzeba pamiętać?

Aby recenzja była pełna, muszę wspomnieć o dwóch ograniczeniach.

Po pierwsze nie wszystkie osoby mogą korzystać z tej metody. Urządzenie do depilacji światłem Lumea Prestige nie jest polecane dla osób o bardzo ciemnej skórze, siwych, rudych lub bardzo jasnych włosach (tabelę tonów skóry i kolorów włosów znajdziesz w instrukcji albo na stronie produktu).

Po drugie urządzenie jest dość drogie. Koszt to około 2500 złotych (mówię tu o modelu, który testowałam: BRI956/00 z trzema dodatkowymi nakładkami). Oczywiście trzeba pamiętać, że nie jest zakup na jeden sezon, może służyć dobrych kilka lat. Warto też przeliczyć, ile na taką depilację wydałybyśmy w salonie kosmetycznym.

Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy