Reklama

Zmysłowe Maroko: Od berberyjskiej szminki po high fashion

Poradniki, które czytałam przed wyjazdem do Maroka, zalecały turystkom przynajmniej częściowe dostosowanie stroju do miejscowej kultury: legginsy i tunika, sukienki zakrywające ramiona, rybaczki za kolana...

Ale Marrakesz powitał mnie istną rewią mody. Odkryte brzuchy i nagie ramiona nie są tu rzadkością. Ulice wprost pulsują kolorami. Barwne tradycyjne stroje i najnowsze europejskie trendy przeplatają się pośród gwaru, zapachu przypraw i warkotu motorynek. Można się tu poczuć naprawdę swobodnie, a fashionistki znajdą tu wszystko: od idealnych scenerii dla instagramowych fotek, po najlepsze składniki kosmetyczne na świecie.

Lekcja koloru

Barwy Maroka na trwale zapisały się zresztą w historii europejskiej mody. To tu Yves Saint Laurent, jeden z największych projektantów mody, odkrył kolory "ziemi, piasku, ale też kolory ulicy, kobiet w turkusowych i fiołkowych kaftanach, nieba...". Yves zakochał się w tym kraju i wraz ze swoim partnerem życiowym, Pierrem Berge, zakupił w Marrakeszu dom, w którym przez wiele lat spędzał po kilka zimowych miesięcy w roku. W Muzeum Yves Saint Laurenta w Marrakeszu można przekonać się, jak związek z Marokiem zmienił twórczość wielkiego krawca. Powściągliwa czerń damskich smokingów ustąpiła miejsca feerii barwnych sukien, a obok surowych zmaskulinizowanych linii pojawiły się pełne rozmachu modele inspirowane tradycyjnymi strojami ludowymi. Ekspozycja pokazuje kunszt YSL, którego w pełni nie oddadzą ani fotografie, ani rysunki. Oprócz strojów i dodatków, oraz pokazów multimedialnych, muzeum dysponuje biblioteką tematyczną, organizowane są tu także wystawy czasowe.

Reklama

Ogrody Majorelle

Tuż obok muzeum znajdują się Ogrody Majorelle, czyli punkt obowiązkowy na turystycznej mapie Marrakeszu. Rocznie zwiedza je 700 tysięcy osób. Ten niewielki ogród botaniczny to dzieło życia francuskiego malarza Jacquesa Majorelle, który założył go na początku ubiegłego wieku i kształtował kolejne 40 lat.  W latach 80. dawną świetność nieco podupadłemu dziełu przywrócił nowy właściciel -Yves Saint Laurent.

W ogrodach można podziwiać kolekcję tropikalnych roślin z różnych zakątków świata. W dawnej pracowni malarskiej znajduje się Muzeum Berberyjskie, mające w zbiorach 600 obiektów sztuki i kultury berberyjskiej zgromadzonych przez YSL i Pierra Berge, w tym zapierającą dech w piersiach kolekcję biżuterii. Sama kubistyczna willa, będąca siedzibą muzeum, stała się dosłownie mekką instagramerów. Jej charakterystyczny kobaltowy odcień nazywany błękitem Majorelle w zestawieniu z cytrynowymi elementami robi spektakularne wrażenie. Kto chce sobie zrobić zdjęcie na schodkach błękitnej willi, musi odstać swoje w kolejce.

Zakupy na suku

Marrakesz to nie tylko kolorystyczne i modowe inspiracje, ale też doskonała okazja do tego, żeby odświeżyć swój styl i wprowadzić do niego kilka oryginalnych elementów. Na marokańskich bazarach znajdziecie piękne wyroby skórzane: buty, torebki, paski, oryginalne i dobre jakościowo ubrania oraz unikatową berberyjską biżuterię. Można się tu zaopatrzyć w wyroby rzemiosła lub berberyjską szminkę. Ceny zależą w znacznym stopniu od umiejętności targowania się, które jest zwyczajem przyjętym w tutejszej kulturze. Można śmiało rozpocząć negocjacje od połowy ceny, jaką zaproponował sprzedawca, ale trzeba liczyć się z tym, że tutaj kupowanie to proces czasochłonny. Aby uniknąć nieprzyjemności, warto pamiętać o tym, że jeśli sprzedawca przystanie na proponowaną przez nas cenę, transakcja została zawarta. 

Berberyjska apteka

Osoby zainteresowane naturalnymi kosmetykami i tradycyjnymi metodami leczenia, mogą zajrzeć do berberyjskiej apteki. Dzięki setkom słoików z tajemniczymi składnikami to miejsce wygląda trochę jak pracownia czarnoksiężnika, ale personel w białych kitlach chętnie dokona profesjonalnej prezentacji w języku angielskim. Za skuteczność medycyny berberyjskiej nie mogę ręczyć, ale z pewnością można tu kupić dobre mieszanki przypraw, kosmetyki naturalne i certyfikowany olej agranowy.


Romantyczna kolacja

Płatki róż rozsypane na obrusie, nastrojowe lampiony, egzotyczne potrawy. Marrakesz obfituje w pełne uroku knajpki i restauracje, gdzie można spędzić romantyczny wieczór. W restauracji Dar Rhizlane można się delektować np. tradycyjną pastillą z owocami morza, siedząc przy stoliku nad oświetlonym lampionami basenem. Idealne miejsce na zakończenie intensywnego dnia.

Uroda z drzewa feministek

Aby poznać inne kolory Maroka warto wybrać się z różowego Marrakeszu do lśniącej bielą i turkusem Essaouri (około 3 godziny samochodem od Marrakeszu, A7, N8 i R207). To położone nad oceanem miasto przypadnie do gustu wszystkim, którzy kochają plażę, słońce, wiatr i surfing.

Około 30 km przed Essauourią warto zatrzymać się w Arganomade, w jednej z licznych kooperatyw wytwarzających płynne złoto Maroka, czyli olej arganowy. Można się tu zaopatrzyć w najwyższej jakości olej kosmetyczny i jadalny, kosmetyki na jego bazie oraz smakowite amlou, pastę z oleju i słodkich migdałów. W kooperatywie można na własne oczy zobaczyć czasochłonny tradycyjny proces produkcji. Aby wydobyć jądro, z którego tłoczy się olej, pestkę owocu arganii trzeba rozbić ręcznie. Wyłuskanie kilograma surowca zajmuje godzinę. To jedna z przyczyn, dla których olej jest drogi (tanie oleje oferowane na bazarach mogą okazać się podróbkami). Drzewa arganii rosną wyłącznie w południowym Maroku i nazywane są czasami "drzewami feministek", bo otworzyły miejscowym kobietom drogę do niezależności finansowej.  Dzięki zakładaniu kooperatyw mogą one zarabiać.

W ogrodzie zmysłów

Wypad nad morze warto jest uzupełnić wycieczką w góry. Zaledwie godzinę drogi na południowy zachód od Marrakeszu (droga P2017) znajdziemy zachwycającą dolinę Ouriki w Górach Atlasu Wysokiego. Tu powietrze jest bardziej rześkie, a soczysta zieleń nieco bujniejszej roślinności kontrastuje z czerwoną barwą ziemi. Będąc w tych okolicach dobrze jest zajrzeć do Ogrodu Aromatycznego (Jardin Bio Aromatique de l'Ourika).

To połączenie ogrodu botanicznego, spa, restauracji i firmy kosmetycznej. Ogród założyło dwóch braci, z których jeden jest botanikiem, a drugi farmaceutą. Uprawia się tu wiele gatunków aromatycznych ziół, które służą jako surowiec do wytwarzania naturalnych kosmetyków (można kupić na miejscu). W zacisznych altankach rozsianych wśród zieleni można napić się ziołowej herbaty, skosztować dań przygotowywanych w glinianych tadżinach, skorzystać z zabiegu na stopy, a nawet wziąć udział w warsztatach wypiekania chleba.

Jeśli marokański sposób przygotowywania posiłków przypadnie wam do gustu, gliniany tadżin możecie kupić w drodze powrotnej do Marrakeszu - prosto od garncarza.

Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy