Reklama

Zamczysko straszy wśród lasów od lat. Zobaczyliśmy je w środku!

Spokojna, kaszubska wieś. Łapalice witają ogromem zieleni, leniwym dniem, rżeniem koni i widokiem pasących się alpak. Gdyby nie drogowskazy, trudno by było nawet domyślać się, że wśród okolicznego lasu nagle wyrasta „polski Hogwart”, ale nieco jak z horroru. Niedokończony zamek w Łapalicach skrywa w sobie tajemnicę od 40 lat. Pojechałam tam, by go zobaczyć na własne oczy i przekonać się, czy jak w wielu innych zamkach… straszy.

Piękne Kaszuby i on. Polski Hogwart ukryty wśród lasów

Jadę pięknymi, pomorskimi drogami, a wjeżdżając na kaszubską ziemię czuję dreszcze. Całe połacie zbóż falują aż po horyzont, przeplatając się gęstwiną lasów. Czasem mijam spokojne wsie, gdzie czas jakby się zatrzymał, a ludzie wydają się nieco szczęśliwsi niż gdziekolwiek indziej na tym świecie. Moim celem są Łapalice, czyli jedna z wsi, jakich tutaj wiele. Ale jest jednak coś, co ją wyróżnia.

 Pięknie położona, bo na terenie Kaszubskiego Parku Krajobrazowego, wieś kryje w gęstwinie swojego lasu wyjątkowy twór architektury.

Nie widać go z centrum wsi ani z drogi. Trzeba zostawić auto przy stadninie koni i iść już pieszo, mijając konie i urocze alpaki, które też są tu atrakcją.

Reklama

Las daje miły cień w upalny dzień, a docierając do celu przede mną wyrasta znikąd on. Zamek.

Wygląda od frontu niepozornie, dopiero po przekroczeniu bramy, która jest uchylona, zaprasza nieśmiało turystów do zajrzenia, wyłania się "polski Hogwart" rodem z horroru.

Zamek w Łapalicach wygląda, jakby w nim straszyło. Jest w stanie surowym, a dumne wieże sterczą niczym szkielety - bez pięknego wykończenia i okien.

Jak doszło do tego, że w Łapalicach stanął niedokończony nigdy zamek, którego nie powstydziłby się z jednej strony film grozy, a z drugiej baśń o Kopciuszku?

Samowola budowlana snycerza. Niespełnione marzenia twórcy

Historia zamku w Łapalicach sięga 1983 roku. Wtedy to Piotr Kazimierczak, snycerz i producent mebli, otrzymał pozwolenie budowy domu jednorodzinnego z pracownią rzeźbiarską o powierzchni 170 m².

Zamiast niego postanowił jednak wyjść poza wyznaczone przez pozwolenie ramy i tak zaczęła się budowa budynku o powierzchni... 5 tys. m².

Rozmach inwestycji spowodował jednak problemy finansowe snycerza i tak na początku lat 90. XX w. prace budowlane zostały przerwane.

By ratować budowę, Piotr Kazimierczak otworzył duży zakład meblarski w Świętym Wojciechu, który miał przynosić duże zyski.

Nikt jednak nie spodziewał się tragedii. W 2001 roku po zaledwie roku funkcjonowania zakład został poważnie uszkodzony w trakcie powodzi.

Gdyby nieszczęśliwych wydarzeń było mało, w 2006 roku  powiatowy inspektor nadzoru budowlanego nakazał rozbiórkę budowli z powodu niezgodnego z pozwoleniem powstania budynku.

Właściciel budynku dopiero wtedy wystąpił o unieważnienie tej decyzji i tak też się stało. Jednak to nie koniec historii, a jej początek. To wtedy zaczęła się batalia o zatwierdzanie kolejnych projektów tej inwestycji, przeplatana niezgodami i odwołaniami do odpowiednich organów wydających zgodę na budowę.

Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w powiecie słupskim finalnie wydał w 2013 r. decyzję o zakazie dalszych prac budowlanych. Ani inwestor, ani strony postępowania administracyjnego nie odwołały się od tej decyzji. Od tego czasu budowla stoi niedokończona, w stanie surowym.

Z czasem miejsce to zaczęło... przyciągać turystów i ciekawskich, a także fanów Harry’ego Pottera, którzy w 2015 roku chcieli odkupić zamek od właściciela.

Jak wygląda w środku zamek w Łapalicach? Budowla zaklęta w magicznych liczbach

Obecnie wejść na teren budowli nie jest trudno, brama nie jest zamknięta, a zza niej dobiegają głosy. Nie, nie są to duchy zamczyska, a... turyści.

Zamek wciąż wzbudza ciekawość i ci, którzy są w okolicy, chcą zobaczyć, jak słynny szkielet wygląda w środku. Należy jednak pamiętać, że mimo wszystko jest to teren prywatny i wchodzimy tam na własną odpowiedzialność. 

Obiekt oficjalnie nie jest przeznaczony do zwiedzania i choć turystów nie brakuje, to zamek lepiej podziwiać z zewnątrz i nie narażać się na niebezpieczeństwo.

Mury budynku gęsto pokrywają niemal w każdym jego miejscu graffiti lokalnych artystów. Oczywiście, znajdziemy tu i zwyczajne podpisy, niecenzuralne obrazy, ale też piękne dzieła, nad którymi ktoś spędził sporo czasu.

Wewnątrz budowli łatwo możemy zgubić się wśród labiryntów korytarzy i pomieszczeń, a wijące się schody w wieżach zamczyska wyprowadzają na jego ostatnie kondygnacje, skąd rozciąga się widok na korony drzew.

Główna część budowli to cztery skrzydła gmachu, które spojone są łącznikami. W narożnikach stoi dwanaście wież z hełmami, a właśnie w czterech z nich znajdują się schody. W środku budynku miały znajdować się pokaźna fontanna, sala balowa, kaplica, a nawet basen.

Budynek był tak zaprojektowany, by mieć tyle wież, ile jest miesięcy w roku, tyle sal, ile tygodni, a liczba okien miała odpowiadać liczbie dni w roku. Ta magiczna matematyka i zgodność z cyklem roku zdumiewa i przywodzi na myśl tajemnicę, jaka tkwi w murach zamku.

Wszystko to sprawia, że z łatwością można wyobrazić sobie, jak piękne mogło być to miejsce, gdyby nie zawiła droga o pozwolenia budowlane.

O potencjale, jaki drzemie w niedokończonym zamczysku, wie Rada Miasta w Kartuzach, która 24 czerwca 2020 r.  podjęła uchwałę o przystąpieniu do opracowania planu zagospodarowania przestrzennego części Łapalic, w której znajduje się nieukończony zamek.

Zamek zostanie ukończony? Nadzieja wróciła po czterdziestu latach

"Ten zamek nie powstał z kapelusza. Myślałem o nim od wczesnej młodości. To ma być dzieło mojego życia, a nie jakaś tam budowa hotelu w dwa lata. Ja nie jestem szaleńcem" - mówił Piotr Kazimierczak w 2006 roku w rozmowie z  "Kurierem Kartuskim".

Okazuje się, że uchwała z 2020 roku dała możliwości na ukończenie projektu życia Piotra Kazimierczaka.

W marcu 2023 roku w końcu została wydana oficjalna zgoda na ukończenie zamku.

Lecz kiedy ruszą prace na terenie tego obiektu, nie wiadomo. Jedno jest jednak pewne - budynek, który niszczeje od 40 lat ma szansę zyskać blask i być jeszcze większą atrakcją okolicy. Czy będzie to historia ze szczęśliwym zakończeniem niczym w baśniach, gdzie zamki były potęgą? Czas pokaże.

Łapalicki zamek nadzieją dla okolicy na dalszy rozwój

Nie da się ukryć, że zamek już teraz przyciąga sporo turystów, którzy bez problemu wchodzą na jego teren. Co prawda teren jest ogrodzony, ale brama wjazdowa do zamku już nie jest zamknięta. 

Gdyby budowlę udało się dokończyć po 40 latach od jej powstania, z pewnością okolica cieszyłaby się jeszcze większym zainteresowaniem, a jest tu co podziwiać. 

Kaszuby to teren, który po prostu zachwyca. Poraża naturą, ciszą, spokojem. W samych Łapalicach jest bajecznie umiejscowiona stadnina koni, a na przeciwległym do niej wzniesieniu pasie się stado alpak. 

Znajdziemy tu wiele domków na wynajem oraz ośrodków wypoczynkowych, które leżą w otoczeniu czystych, rozległych jezior, nad Jeziorem Łapalickim i Jeziorem Rekowo, Białe i Kłodno. 

Teren Kaszubskiego Parku Krajobrazowego jest darem natury, o który miejscowi dbają i rozwijają ten region turystycznie. 

Ukończenie zamku w Łapalicach byłoby kolejnym krokiem do tego, by region ten rozsławić jeszcze bardziej, choć kiedy patrzy się na urok tego miejsca, mam wrażenie, że nic mu już więcej nie trzeba. 

Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama