Reklama

Wenecja na zakończenie karnawału?

Miasto leżące na wyspach zaprasza na największy w Europie bal. To ostatnia okazja, by dołączyć do roztańczonych ludzi z całego świata.

Pierwsza pisana wzmianka o karnawale w Wenecji, czyli Il Carnevale di Venezia pochodzi z 1268 roku. Już wtedy wenecjanie nosili maski i bogato zdobione stroje, a zabawy trwały nawet kilka miesięcy. Współcześnie największe karnawałowe szaleństwo w mieście rozpoczyna zazwyczaj 10 dni przed Środą Popielcową. Obwieszcza go efektowny pochód, który wyrusza spod Arsenału, idzie wzdłuż Zatoki Świętego Marka i kończy się przy bazylice. 

Potem następuje Lot Anioła, który jest oficjalnym sygnałem do rozpoczęcia zabawy. To akrobata, który unosi się na stalowych linach nad placem św. Marka. Tę tradycję zapoczątkowano w 1548 roku, kiedy jeden z artystów wspinał się na dach dzwonnicy, a stamtąd na linach przelatywał aż do trybuny Pałacu Dożów. 

Reklama

Podczas weneckiego karnawału wszystko może się zdarzyć. I rzeczywiście na ulicach, placach, a także na słynnym Canale Grande mają miejsce koncerty, przedstawienia, tańce, parady i swawole. Na każdym kroku można spotkać ludzi przebranych w bajecznie kolorowe stroje i wyszukane maski. 

To głównie postaci z włoskiej komedii dell’arte (błazeńskie aktor skie popisy), między innymi piękna Colombina, wesoły Arlekin czy Pantalon. Na ulicy mnóstwo jest straganów oferujących maski w różnych kształtach, z różnych materiałów. 

Ale te najbardziej wyszukane znajdziemy w rodzinnych sklepach-warsztatach, które wyglądają jak małe muzea. Przepiękne maski i karnawałowe stroje produkowane są w nich od setek lat. 

Często to prawdziwe dzieła sztuki. W barwnym przebraniu obowiązkowo trzeba pójść na plac św. Marka. Na koniec karnawału odbywa się tu wielki bal. Wybierana jest najpiękniejsza maska. Atmosfera niczym nieskrępowanej zabawy wypełnia całą Wenecję i udziela się wszystkim w mieście. 

O północy z wtorku na Środę Popielcową rozbrzmiewają dzwony w bazylice św. Marka. To znak, że karnawał się skończył. Wenecjanie i turyści zdejmują maski i rozchodzą się do domów lub hoteli. Rozpoczyna się Wielki Post.

Ciasne uliczki, tłok w każdej z nich, trudno kogokolwiek rozpoznać. W maskach i kostiumach goście z całego świata wyglądają podobnie. Wenecja zamienia się w swoisty wehikuł czasu, a chętnych do wejścia na pokład teatralnej maskarady nie brakuje. W ubiegłym roku miasto wprowadziło limity wejść na Plac świętego Marka. Jak będzie w tym roku? 

Zobacz także: 



Rewia
Dowiedz się więcej na temat: Wenecja | karnawał
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy