Reklama

Sanliurfa - miasto niezwykłe

​Już sama nazwa Sanliurfa, czyli miasto wspaniałe, zdradza, że dotarliśmy w miejsce wyjątkowe. Rzeczywiście jest wspaniałe. To stąd mieli pochodzić słynni biblijni prorocy: Abraham i Hiob. To tutaj wzniesiono jedno z pierwszych miast po starotestamentowym potopie.

I choć nie wszyscy historycy z tym się zgadzają, urok miasta sprawia, że nie ma to dla nas znaczenia. Łatwo dać się porwać orientalnej atmosferze Sanliurfy. Nie pożałujemy.

Bez względu na to, czy wyruszymy śladami zabytków, czy powędrujemy bezimiennymi zaułkami, miasto oczaruje nas swym nieśpiesznym rytmem i uśmiechami mieszkańców. Każdy spacer wcześniej czy później kończy się w parku Gölbasi. Otoczona beżowymi domami oaza zieleni jest sercem naprawdę starego miasta.

To właśnie tutaj, w jaskini skrytej w skale narodził się prorok Abraham (w islamie nazywany Ibrahimem), a jego matka przez siedem lat nakazywała mu ukrywanie się, gdyż zły król Nimrod wciąż czyhał na jego zgubę. Prawie się mu to udało. Gdy wojsko władcy pojmało Abrahama, rozkazał wystrzelić go z katapulty umieszczonej na szczycie wzgórza wprost w gigantyczne ognisko.

Reklama

Jednak ludzkie zamiary są niczym, wobec zamierzeń Boga, który miał wobec skazańca inne plany i w ostatniej chwili zmienił ognisko w wodę, polana w ryby, a miejsce gdzie spadł prorok... usłał różami. To dlatego właśnie wszędzie w parku widać róże, a w świętej sadzawce pływają karpie dokarmiane przez odwiedzających.

Jeśli spojrzymy w górę, na ruiny zamku złego króla, dostrzeżemy dwie kamienne kolumny - rzekomą pozostałość po dawnej katapulcie. Zdaniem archeologów są to kolumny kościoła z czasów wczesnego chrześcijaństwa, jednak napisy na nich wykonane są w tak archaicznym języku, że zapomniano ich znaczenie, przypisując to miejsce nieczystym siłom.

W istocie miasto Urfa (przydomek Sanli - wspaniałe, zwycięskie - dodano w 1984 r.) uważane jest za jedno z najstarszych na Ziemi, wedle tradycji było ono pierwszym miastem wzniesionym po opadnięciu wód biblijnego potopu, chociaż także i tu archeolodzy kręcą przecząco głowami, uznając je za nieco młodsze, bo pochodzące "zaledwie" z XIV wieku przed Chrystusem. Z całą pewnością jednak wszyscy są zgodni, że ma niepowtarzalny orientalny klimat, a religia i tradycja wciąż są tu bardzo żywe.

Widać to nawet po strojach. Spacerując ulicami, spotkamy mężczyzn w szarawarach (luźnych spodniach), bardzo wygodnych w tutejszym pustynnym klimacie, zaś kobiety przykrywają włosy barwnymi chustkami, co nie przeszkadza im nosić modnych dżinsów. By zobaczyć miejsce jeszcze bardziej niezwykłe, warto udać się do pobliskiego Harran. Ta niewielka osada szczyci się starożytnym rodowodem, wspomina o niej nawet Księga Rodzaju!

Na obrzeżach miasteczka widać ruiny uwieczniane na wszystkich pocztówkach z tego regionu. To uniwersytet (uważany za pierwszy islamski) i pozostałość po wielkim meczecie z VII wieku. Jednak tym, co najbardziej zdumiewa, są tutejsze domy w kształcie... uli! To genialny w swej prostocie wynalazek, bo budowle o stożkowatym kształcie z wywietrznikiem u góry dają miły wypoczynek od upału i są bardzo proste w budowie. Wystarczy z cegieł ułożyć ściany, obłożyć gliną i gotowe! Można mieszkać.

Choć najstarsze z domów mają nie więcej niż 200 lat, to wciąż do ich konstrukcji używa się techniki wymyślonej przed wiekami. Dzięki tej niepowtarzalnej architekturze miasteczko wpisane zostało na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Do dziś chaty są zamieszkałe, a kilka z gospodarstw służy jako swoiste skanseny. Każdy z przybyszów może zajrzeć do środka i zobaczyć jak mieszka się w takich wnętrzach.

Za drobną opłatą można też wypożyczyć tradycyjne stroje, by zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie. I oczywiście obowiązkowo wypada napić się tu herbaty, która zgodnie z tradycją podawana jest w wysmukłych szklaneczkach, przypominających kształtem tulipany. Turecka herbata jest pyszna, orzeźwiająca i... bardzo słodka!

Trzy kostki cukru na szklaneczkę to tutaj minimum. I - co ciekawe - nawet w upale pije się ją bardzo gorącą! Gdy odstawiłam swoją herbatę na bok, by nieco ostygła, natychmiast zjawił się gospodarz. Błyskawicznie, bez słowa wymienił ją na świeżą. Rzecz jasna... odpowiednio gorącą!

Anna Olej-Kobus

Świat & Ludzie
Dowiedz się więcej na temat: Turcja | podróże | turystyka | zabytki | Dom
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy