Reklama

Rytwiany - wioska magnackich rodów

Niepozorna na pierwszy rzut oka świętokrzyska wioska Rytwiany ma historię, jakiej mogłoby jej pozazdrościć niejedno duże miasto w Polsce.

Były z nią związane wielkie magnackie rody – Potoccy, Tęczyńscy, Opalińscy i Radziwiłłowie. Był tu całkiem okazały zamek, a w pobliżu klasztor Kamedułów. A, i jeszcze coś, jednym z właścicieli Rytwian był prymas Polski Wojciech Jastrzębiec.

To właśnie biskup (wówczas jeszcze) Jastrzębiec wystawił w XV wieku (niedługo po bitwie pod Grunwaldem) gotycki zamek. Obronna budowla, otoczona rozlewiskami rzeki Czarnej, wydawała się niemal nie do zdobycia. Przez 200 lat.

W połowie XVII wieku udało się to księciu Siedmiogrodu, Rakoczemu. Zamek został splądrowany i poważnie zniszczony. Choć go częściowo odbudowano, to 200 lat później dzieła zniszczenia dokonali... kolejni właściciele, Potoccy. Po prostu rozebrali go dla materiałów budowlanych.

Reklama

Najazd wojsk Rakoczego szczęśliwie nie wyrządził większych szkód braciom zakonnym – kamedułom, którzy osiedli tu kilkadziesiąt lat wcześniej, sprowadzeni przez Jana Tęczyńskiego. Klasztor funkcjonował do XIX wieku, kiedy to (w 1819 r.) zakonnicy z Rytwian przenieśli się do Warszawy.

Z tych zabytków do dziś pozostał w dobrym stanie barokowy kościół Kamedułów oraz zabudowania klasztorne. Dawna pustelnia kamedułów została w ostatnich latach odbudowana i pełni ważną funkcję (diecezjalny ośrodek kultury i edukacji oraz centrum terapeutyczne).

Atmosfera miejsca, w którym przez setki lat żyli milczący, ceniący samotność mnisi, sprzyja duchowej odnowie. Powinni tu też zajrzeć miłośnicy pułkownika Dowgirda i serialu „Czarne chmury”.

Otóż postanowiono upamiętnić fakt, że 40 lat temu nakręcono tu zdjęcia do dwóch odcinków i otwarto niewielkie muzeum „Czarnych chmur”.

Zobacz także:

Świat & Ludzie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy