Reklama

Ratownik TOPR o zimowych grzechach turystów. Który jest najcięższy?

- Nie mamy obowiązku umrzeć za ratowanego - mówi Piotr Konopka, ratownik TOPR. - Mamy obowiązek wstrzymać akcję, jeżeli za bardzo będzie godziła w bezpieczeństwo ratowników. Naszym celem jest ratowanie ludzkiego życia, ale martwy ratownik to żaden ratownik. Trzeba mieć świadomość, że w złych warunkach pogodowych pomoc może nie nadejść na czas – dodaje ratownik.

Góry zimą nie wybaczają błędów. Są w tym czasie wyjątkowo piękne, ale też bardziej niebezpieczne. Śnieg, oblodzenia, lawiny, niskie temperatury, szybko zapadający zmrok. Zimowa wyprawa w góry wymaga doświadczenia, odpowiedniego sprzętu, dobrego planowania i dużej dawki pokory. - W góry zimą należy wchodzić małymi krokami, dosłownie i w przenośni - radzi Piotr Konopka, ratownik TOPR z wieloletnim doświadczeniem.  - Zima jest porą wymagającą, nie nauczymy się jej w jeden dzień, weekend czy nawet miesiąc - dodaje. Zanim wybierzemy się na wyprawę w góry zimą powinniśmy poznać szlaki latem i jesienią. Stopniowo zdobywać doświadczenie, ucząc się bezpiecznego poruszania po górach. - Ludzie zbyt często rzucają się na głęboką wodę - mówi ratownik TOPR - Pierwsza zimowa wyprawa i od razu Rysy, bo cel musi być z "najwyższej półki". Tacy turyści często zostają naszymi pacjentami - dodaje.

Reklama

Zobacz również: 5 miejscowości w górach idealnych na zimowy weekend

Do zimowej wyprawy w góry należy dobrze się przygotować. Zaplanować trasę, sprawdzić prognozę pogody, zadbać o odpowiedny ubiór i sprzęt. Samo posiadanie sprzętu jednak nie wystarczy, trzeba umieć się nim posługiwać. - Zarówno użycie raków jak i czekana są to umiejętności z jednej strony nieskomplikowane a z drugiej wymagają takiego opanowania, aby w chwili zagrożenia, kiedy dochodzi jeszcze potężny stres, użycie ich było odruchowe - mówi ratownik TOPR. - Przy ześlizgiwaniu się po zalodzonym zboczu, w kilka sekund możemy nabrać prędkości porównywalnej ze swobodnym spadaniem. Hamowanie czekanem musi być instynktowne - dodaje Piotr Konopka.

Oprócz sprzętu takiego jak raki, czekan czy kask niezbędne jest posiadanie lawinowego ABC, czyli detektora, sondy i łopaty. Przed wyruszeniem w góry zimą należy bezwzględnie sprawdzić komunikaty lawinowe TOPR. - Zimą w Tatrach zagrożenie lawinowe występuje na wszystkich zboczach powyżej 25 stopni nachylenia - zaznacza Piotr Konopka. Pamiętajmy też, że szlaki zimą nie istnieją, ponieważ są zasypane śniegiem. Musimy mieć odpowiednie doświadczenie i wiedzę, aby wybrać najbezpieczniejszy wariant przejścia. - dodaje ratownik TOPR.

Zobacz również: Zima w sanatorium? Oto cztery najlepsze uzdrowiska

Ważny apel ratowników TOPR

Ratownicy apelują do turystów i narciarzy, aby informowali centralę TOPR o zejściach lawin, nawet jeżeli nie ucierpiała w nich żadna osoba. Ostatnio prowadzono kilkugodzinną akcję poszukiwawczą w okolicach Buli Pod Rysami, gdzie zeszła lawina śnieżna. W trakcie działań do centrali TOPR zadzwonił turysta, który spowodował lawinę. - Wielka pochwała dla tego turysty. Zaoszczędził nam wielu godzin dalszych poszukiwań. To ważne, aby informować nas o zejściu lawiny, jeżeli nie ma osób poszkodowanych. Nie tracimy wtedy cennego czasu na niepotrzebną akcję ratunkową - zaznacza Piotr Konopka.

Zobacz również: Okrzyknięto ją najpiękniejszą wsią w Małopolsce. Widoki nie z tej ziemi

W górach wiedza z telefonu nie wystarczy

W górach zimą pogoda jest zmienna i nieprzewidywalna. Wieją silne wiatry, często występują mgły i zamglenia, szybko zapada zmrok. Czołówka z zapasową baterią jest niezbędna. Wielu turystów popełnia błąd licząc na to, że lampka w telefonie wystarczy.  - Jednym z największych grzechów w górach jest przeświadczenie, że telefon zastąpi nam rozum - ostrzega Piotr Konopka - Technika bywa obecnie naszym przekleństwem. Wielu turystów niestety nie używa papierowych map, nie czyta przewodników, nie umie posługiwać się kompasem. Liczą tylko na telefon a ten, szczególnie zimą, szybko może się rozładować. Każdemu turyście polecam zaopatrzyć się w najcenniejsze źródło, pisane. Od lat najlepszym na rynku jest przewodnik po Tatrach Józefa Nyki - radzi ratownik TOPR.

Idą w raczkach na Rysy

W ostatnich latach dużą popularnością cieszą się raczki. Niestety turyści często nie wiedzą jak prawidłowo z nich korzystać. Raczki służą do poruszania się po zaśnieżonym i oblodzonym podłożu o nastromieniu nie większym niż 20 stopni. Sprawdzą się podczas spacerów Doliną Kościeliską, Chochołowską czy na drodze do Morskiego Oka. Ratownik TOPR Piotr Konopka przestrzega przed niewłaściwym korzystaniem z raczków - Na stromym zboczu raczki nie tylko nam nie pomogą, ale stworzą zagrożenie. W ostatnich latach ich użytkownicy są często ofiarami poważnych wypadków, ze śmiertelnymi włącznie.

Góry z roku na rok przyciągają coraz więcej turystów. Tatrzańskie szlaki przeżywają prawdziwe oblężenie. Wzmożony ruch turystyczny to niestety więcej wypadków. - Dawniej rocznie przeprowadzaliśmy około dwustu akcji ratowniczych, dziś przekraczamy tysiąc. - mówi Piotr Konopka. - Gdyby turyści bardziej postawili na edukację, ta liczba mogłaby być znacznie mniejsza. Góry mogą być niebezpieczne i o tym należy zawsze pamiętać. Dajmy sobie czas na naukę i zdobywanie doświadczenia. Bezpiecznego poruszania się po górach nie nauczymy się na weekendowym kursie. - przestrzega ratownik TOPR.

 

 

 

 

 

Styl.pl
Dowiedz się więcej na temat: Tatry | TOPR
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy