Reklama

Nicea - perła Lazurowego Wybrzeża

Kto chce polecieć na Francuską Riwierę musi trafić do Nicei. Symboliczna stolica tej magnetyzującej części Lazurowego Wybrzeża przyciąga jak rzadko które miejsce na ziemi.

Kariera Riwiery Francuskiej, rozciągającej się od Saint-Tropez na zachodzie po Menton przy granicy z Włochami, rozpoczęła się w latach 30. XIX wieku, głównie za sprawą Brytyjczyków. Śródziemnomorskie słońce stało się dla nich antidotum na mglistą wyspiarską pogodę i depresyjne nastroje. 

Wkrótce w ich ślady poszli bogaci turyści z całej Francji, Rosji i Ameryki, których stać było na największe luksusy. Kupowali tu ziemię, budowali rezydencje, cumowali imponujące jachty.

Dzisiaj ściągają tu ludzie sławni i bogaci, ale też i tłumy zwykłych turystów. Jedni przyjeżdżają dla ciepłego, czystego morza i plaż, inni, żeby podejrzeć życie światowych sław. Podziwiają krajobrazy, odwiedzają sławne muzea, rajskie ogrody, pamiętające dawne czasy przepiękne pałace, a potem odpoczywają na plaży. 

Reklama

I choć Lazurowe Wybrzeże słynie z piaszczystych plaż, to akurat w Nicei jest ona kamienista. Nie feler to jednak, a zaleta. Bo dzięki temu, że piasek nie miesza się z wodą, morze ma tutaj hipnotyzującą, naprawdę lazurową barwę. I tylko tutaj.

Nicei należałoby... współczuć

Pod warunkiem, że uwierzylibyśmy opiniom, że pozostaje ona nieco w cieniu supergwiazd Francuskiej Riwiery: arystokratycznego Monako, festiwalowego Cannes czy nieprzyzwoicie drogiego Saint-Tropez. Że to jedynie raj dla emerytów. Tymczasem jest zupełnie inaczej. 

To właśnie tylko Nicea ma wszystko, czym Lazurowe Wybrzeże może się pochwalić – słońce przez okrągły rok, Morze Śródziemne, architekturę okresu belle époque czy art déco. Dodatkowo może się poszczycić wyjątkową starówką, znakomitym zapleczem kulinarnym oraz najlepszymi muzeami Riwiery. Tego wszystkiego naraz nie ma ani Monako, ani Cannes, ani Saint-Tropez.

Poza tym, podczas gdy inne miejscowości na Riwierze nie zmieniają się, Nicea ciągle się rozwija. Dość nijaki port tętni teraz życiem. Powstają kolejne modne restauracje i bary. Od dwóch lat ma też Nicea w centrum promenadę, pod którą skrywa się niepozorna rzeka Paillon. Promenady Paillon może Nicei pozazdrościć każde miasto świata. Nie wystarczy napisać o niej, że to park.

To zielone eldorado z tysiącem drzew i kilkudziesięcioma tysiącami roślin, poprzecinane spacerowymi alejkami. Te ostatnie prowadzą m.in. do malowniczych fontann, dopieszczonych w szczegółach placów zabaw, wystaw przedstawiających XIX-wieczną Niceę, wypielęgnowanych trawników i odpowiednio podpisanych wszelkiej maści egzotycznych okazów flory.

Tymczasem wciąż jednak znakiem rozpoznawczym Nicei jest inna promenada, biegnąca na długości 7 km wzdłuż Zatoki Aniołów Promenada Anglików. Ta z jednej strony zabudowana XIX- i XX-wiecznymi budynkami, z drugiej wysadzana palmami aleja jest i promenadą nadmorską, i swoistym muzeum architektury na wolnym powietrzu.

Wśród pastelowych okazów wspaniałej sztuki budowlanej wyróżniają się dwa hotele: osławiony Le Negresco ze swoją równie sławną różową kopułą oraz nie mniej znany Palais de la Méditerranée z fasadą pełną pegazów, nimf i bóstw. Ale sama promenada to idealne miejsce do jazdy na rolkach czy rowerze lub na romantyczne spacery. 

Ani na rowerze, ani na rolkach, nie da się za to wjechać na nicejską starówkę (Vieux Nice). W tym klimatycznym miejscu z wąskimi, krętymi uliczkami i kamienicami w rozgrzanych słońcem kolorach: czerwonym, żółtym, niebieskim i łososiowym nie da się chwilami wcisnąć nawet szpilki.

Lawirowanie między sklepikami z lawendowymi mydełkami, perkalowymi obrusami i innymi prowansalskimi suwenirami ma jednak swój urok. Podobnie jak wieczorna wizyta na deptaku Cours Saleya. Na większości stolików, przed szykownie ubranymi gośćmi, piętrzą się patery z wyłożonymi na lodzie owocami morza lub dania z nieodzownymi karczochami i oliwkami.

M&M Osip-Pokrywka



Świat & Ludzie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy