Reklama

Nasze skarby: Lublin

Pełna uroku stolica wschodniej Polski.

Niczym Rzym, położony jest na siedmiu wzgórzach. I z roku na rok pięknieje. To miasto z klimatem, wprost idealne na weekend.

Wiekowe zabytki, urokliwe zaułki, wielokulturowa historia, przytulne kafejki i chodzący po ulicach krzykacz sprawiają, że nikt się tutaj nie będzie nudził. Ów krzykacz, zwany też klikonem, jedyny w Polsce, donośnym głosem informuje mieszkańców i turystów o różnych wydarzeniach w mieście. Nic ciekawego więc nam nie umknie.

Można go spotkać na Starym Rynku, na który wchodzi się Bramą Krakowską. Wprost na kamienice i ratusz, który od 1578 roku pełnił rolę Trybunału Koronnego dla całej Małopolski. Do dziś głośno jest o jednej z rozpraw.

Reklama

Po wyroku przekupionych sędziów kobieta, która przegrała proces, zwróciła się do krzyża wiszącego na sali i szepnęła, że nawet czart wydałby sprawiedliwszy wyrok. I tak się stało. Nocą siły diabelskie zmieniły decyzję na korzyść mieszczki i potwierdziły ją wypaleniem czarciej łapy na sędziowskim stole.

Stół zobaczymy w Muzeum Lubelskim mieszczącym się w okazałym zamku. W nim też znajduje się XIV- -wieczna kaplica Trójcy Świętej, z pięknymi rusko- -bizantyjskimi freskami ufundowanymi przez króla Władysława Jagiełłę. Z kolei Krzyż Trybunalski, na którym Chrystus odwrócił głowę, żeby nie patrzeć na wyroki diabła, znajduje się w jednej z kaplic Archikatedry św. Jana Chrzciciela i św. Jana Ewangelisty.

Po wejściu do świątyni ma się wrażenie, jakby przekroczyło się bramy raju. To zasługa polichromii z XVIII wieku. A nieopodal katedry znajduje się Brama Trynitarska z tarasem widokowym, z którego można podziwiać panoramę miasta. Lublin słynie też z cebularzy wypiekanych tu od XIX wieku. Najsmaczniejsze są wyjęte wprost z pieca i popijane zimnym piwem, warzonym w jednym z miejscowych minibrowarów.

Rewia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy