Reklama

Najsłynniejsza droga Ameryki

​Route 66 to droga-legenda, której fenomen wciąż trwa. Nazywana "Drogą-Matką" oraz "Główną drogą Ameryki", rozsławiona w filmach i licznych piosenkach. Dziś jest marzeniem podróżników z całego świata.

Prowadzi z Chicago do Los Angeles, ma blisko 4000 kilometrów i... nie istnieje. Przynajmniej oficjalnie, bo Droga 66 została skreślona z listy autostrad i część jej odcinków już zupełnie nie nadaje się do jazdy. Jednak fascynuje, jak żadna inna droga w Ameryce. 

Jej sława zaczęła się niespełna sto lat temu, podczas Wielkiego Kryzysu, gdy jechali nią osadnicy szukający szczęścia w słonecznej Kalifornii. W latach 50. droga przeżywała rozkwit. Świat wydawał się na wyciągnięcie ręki, gdy mknęło się stylowym krążownikiem szos. Otwierano kolejne motele, a ich wesoło mrugające neony zachęcały, by zatrzymać się w nich na noc. Jednak w latach 70. zbudowano nowoczesną autostradę międzystanową. 

Reklama

- Każdego dnia przez Seligman przejeżdżały tysiące samochodów, aż pewnego dnia obudziła nas cisza - opowiada mi Angel Delgadillo, nazywany "Aniołem Drogi 66", bo razem z sąsiadami założył stowarzyszenie. Pisali do polityków i gazet, domagając się nadania drodze statusu pomnika. Wreszcie im się udało, a gdy na ekrany wszedł animowany film "Auta" (inspirowany historią tej drogi), tysiące ludzi z całego świata wyruszyło ponownie na szlak. 

Dla mnie najpiękniejszy odcinek wiedzie przez Arizonę. Na początku odwiedzam Oatman. To górnicze miasteczko, które należy do "ghost town", czyli opuszczonych osad poszukiwaczy złota. Choć prawdę mówiąc o ciszy mogę tu zapomnieć! Każdy chce bowiem przejść się główną drogą, pogłaskać oswojone osły i zajrzeć do hoteliku, gdzie spędzili noc poślubną Clark Gable i Carole Lombard. 

Potem docieram do Grand Canyon Caverns. W olbrzymich jaskiniach armia amerykańska wciąż przechowuje zapasy! W suchym klimacie podziemi przetrwają dziesięciolecia. 

Wreszcie trafiam do Seligman. Całe miasteczko jest niczym jedno wielkie muzeum Route 66. Zaglądam do zakładu fryzjerskiego Angela, oglądam drewniane domy, fantazyjne szyldy moteli i dziesiątki zabytkowych aut. To miejsce ma klimat! Z kolei Williams to gwarny kurort, skąd jeździ się do Wielkiego Kanionu, zaś Winslow rozsławiła piosenka zespołu The Eagles. Skrzyżowanie z ballady jest najchętniej fotografowanym miejscem na całej trasie i oczywiście ma ogromny znak Route 66.

Ile to kosztuje?

Z Warszawy do Los Angeles lata LOT, cena biletu od ok. 2000 zł (poza sezonem). Polacy wciąż jeszcze potrzebują wiz do USA (ok. 620 zł). Wynajem samochodu kosztuje od ok. 60 USD za dzień, litr paliwa to ok. 0,80 USD (3 zł). Za nocleg w motelu zapłacimy ok. 50 USD (ze śniadaniem). Pokoje zwykle mają dwa wielkie łóżka. Za obiad w restauracji typu fast food zapłacimy od ok. 30 USD (za 2 osoby). 

Zobacz także:


Świat & Ludzie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy