Reklama

Gozo. Ostatni skrawek raju w Europie?

Położona między włoską Sycylią i Afryką, Malta składa się z trzech wysp: Malty, Gozo i Comino. Najbardziej znana jest pierwsza. Gozo zaś to spichlerz Malty. Ale nie tylko...

Tak naprawdę mieszkańcy wyspy nie używają wcale jej oficjalnej nazwy, pochodzącej z czasów rządów dynastii hiszpańskich. Mówią o niej Ghawdex (wym. ałdesz). Jak to możliwe, że miejsce, gdzie jest zaledwie kilka skrzyżowań ze światłami, jest wakacyjnym rajem?

Miejsce kilkanaście lat temu znane z tego, że McDonald’s kupował pomidory tylko tu, dziś słynie z luksusowej turystyki. Luksusowej, bo oferującej widoki jakie świat widzi bardzo rzadko, ale też dlatego, że trudno tu o tani nocleg.

Wielu miejscowych rolników, wspieranych przez maltański rząd, przebudowało swoje domostwa na komfortowe wille, nierzadko z basenem. Wiedząc, jaki potencjał kryje wyspa, jej mieszkańcy bardzo o nią dbają. Od lat skutecznie protestują przeciwko połączeniu Gozo mostem z główną wyspą maltańskiego archipelagu. Dlatego wciąż można tu dotrzeć jedynie drogą morską z Malty.

Reklama

Albo... helikopterem

Na Gozo próżno szukać hałaśliwych klubów nocnych czy zatłoczonych plaż, gdzie dobrze usytuowany leżak jest przedmiotem walk. To miejsce dla tych, którzy świetnie odnajdują się w ciszy. Tu słońce zachodzi późnym popołudniem i oznacza porę na sen, a jedynymi głośniejszymi dźwiękami jest bicie kościelnych dzwonów czy huk morskich fal rozbijających się o skaliste wybrzeże.

No może jeszcze pianie kogutów, które – jak głoszą plotki – wyznaczają rytm dnia mieszkańcom wyspy.

Wyspa jest tak mała (14,5 km na 7 km), że wypożyczanie samochodu nie ma sensu. Można ją swobodnie objechać rowerem, ale poruszanie się na dwóch kółkach przy silnym wietrze i wąskich drogach może dostarczyć sporej dawki adrenaliny.

Ze stolicy wyspy, Victorii (dawniej zwanej też Rabatem) niemal wszędzie można dotrzeć kursowym autobusem. Miasto leży pośrodku wyspy. To miasto z barokowymi kamieniczkami i sennymi kawiarniami przy krętych uliczkach.

Najbardziej znane jest z leżącej na szczycie wzgórza cytadeli

Zbudowana przez Rzymian, była kilkakrotnie burzona. Jej obecny wygląd pochodzi z XVII w., kiedy to służyła jako forteca obronna przed inwazją turecką. To drugi pod względem wysokości punkt na wyspie, oferujący znakomite widoki, przy dobrej pogodzie sięgające aż po Sycylię.

W obrębie murów twierdzy na uwagę zasługuje zbudowana na przełomie XVII i XVIII w. katedra. Ma skromną fasadę, ale bardzo bogate i zaskakujące wnętrze. Ponieważ w trakcie budowy świątyni zabrakło pieniędzy na kopułę, postanowiono ją... namalować.

Iluzjonistyczna polichromia wykonana w 1732 r. ręką włoskiego malarza Antonio Manuele do złudzenia udaje prawdziwą kopułę. Jest imponująca.

Nieco innemu zadziwieniu można się poddać odwiedzając zespół megalitycznych świątyń Ggantija

Budowle starsze od egipskich piramid i brytyjskiego Stonehenge datuje się na lata 3600-3200 p.n.e. To najstarsze wolnostojące budowle na Ziemi!

Mury świątyń są tak imponujące, że przez wieki miejscowi podtrzymywali legendę, jakoby budowle te wzniosły tajemnicze olbrzymy. Tymczasem nie olbrzymy, i nie ludzie, a sama natura ukształtowała inną atrakcję Gozo – Lazurowe Okno (Azure Window).

Ta wysoka na blisko sto metrów naturalna formacja skalna w kształcie łuku wyrasta z klifowego wybrzeża i wcina się głęboko w morze. Nigdy nie brakuje tu amatorów fotografowania. Podobnie jak tych, którzy nurkując szukają podwodnych grot. Do tej najsłynniejszej, w zatoce Ramla, można jednak dotrzeć lądem. Ponoć w niej właśnie nimfa Kalipso miała przez 7 lat więzić Odyseusza.

Urok Gozo to naturalność i leniwy styl życia. Tu nie odhacza się odwiedzonych zabytków ani nie walczy o dobry leżak na plaży, nie ma też potrzeby spoglądania na zegarek. Tu niespiesznie spożywa się posiłki, spaceruje i podziwia jak królujące przez co najmniej trzysta dni w roku słońce chowa się za horyzont, by nazajutrz oświetlić wyspę na nowo.

M&M Osip-Pokrywka

Świat & Ludzie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy