Reklama

Wyciskanie na klatkę, że aż zapiera dech

Zwykle zaczyna się od tego, że dziewczyny przychodzą na fitness, żeby zrzucić kilka kilogramów i lepiej wyglądać. Niektóre połykają bakcyla i podporządkowują życie ćwiczeniom, żeby doścignąć ideał.

Od kilku lat polskie oddziały światowych organizacji World Fitness Federation i World Body Building Federation wspólnie organizują zawody w klasie fitness bikini.

W tym roku odbywały się one w Siedlcach, wzbudzając zainteresowanie fanów fitnessu z całej Polski. Bo nie codziennie można zobaczyć na scenie najlepiej umięśnione kobiety w sukniach wieczorowych i kostiumach kąpielowych.

Ale nie ukrywajmy - to jest gratka głównie dla fascynatów. Większość mężczyzn reaguje tak jak 26-letni Artur Grabarczyk z Warszawy. - Dla mnie te dziewczyny wcale nie wyglądają jak kobiety - mówi. - Mają bicepsy co najmniej takie jak ja, a uda nawet dwa razy większe. I to ma być kwintesencja kobiecości?

Reklama

Zarysować każdy mięsień

Paulina Jasińska, trenerka fitnessu z Warszawy, docenia u swych podopiecznych każdy centymetr wyrzeźbionego na bieżni i w siłowni ciała.

- Nie rozumiem tych, którzy uważają, że umięśniony mężczyzna wygląda dobrze, ale kobieta nie, bo musi być szczupła i wiotka - mówi. - Każdy może być chudy, to żaden wyczyn, wystarczy mniej jeść. A moje uczennice poświęciły długie lata, żeby wypracować jędrne pośladki i umięśnione sylwetki.

- Ale właściwie po co im to? - pytamy.

- Bo dzięki temu są atrakcyjne - odpowiada.

Dla wielu kobiet fitness nie jest dyscypliną sportu, lecz stylem życia, chociaż wiąże się z podporządkowaniem ciała licznym rygorom. Żeby wyrzeźbić figurę, którą można zaprezentować na zawodach, trzeba solidnie dać sobie w kość. Ciało musi być jędrne, z zarysowanym wyraźnie każdym mięśniem. Ale to nie wystarczy, żeby dojść do finału. O podium powalczą tylko te najładniejsze, zadbane, profesjonalnie uczesane i umalowane.

22-letnia warszawianka Wiktoria Nojszewska kilka tygodni temu zajęła trzecie miejsce na Mistrzostwach Polski w Bikini Fitness. Cztery lata temu oglądała relację z takich zawodów. Zrobiły na niej piorunujące wrażenie. Ważyła prawie 70 kilogramów i pomyślała: gdzie mi tam do tych lasek? Ale wciągnęło ją zdrowe odżywianie. Potem była akrobatyka sportowa i taniec na rurze.

- Siłownia stała się moim nałogiem - opowiada. - Od podnoszenia ciężarów zaczęłam gubić więcej kilogramów niż na bieżni czy rowerze.

Po kilku miesiącach trener powiedział, że przy odpowiednim ustawieniu treningów mogłaby spróbować sił w zawodach fitness bikini. Uznała, że wyśle zgłoszenie.

Poznaj granice i je przekraczaj

Ostatnie osiem miesięcy było dla niej największą harówką. Trening siłowy pięć razy w tygodniu. Każdy dzień poświęcony innym partiom mięśni (barki, plecy, nogi z pośladkami, klatka piersiowa z brzuchem, biceps i triceps). Instruktorzy byli pod wrażeniem, że taka drobna kobieta podnosi niewiele mniej niż sama waży.

- Może zabrzmi to nieprawdopodobnie, ale ten wynik może osiągnąć każda kobieta - mówi Paulina Jasińska.

Dodaje, że gdy sama zaczynała przygodę z fitnessem, wydawało się jej, że podniesienie dziesięciu kilogramów to wielki wyczyn. Dziś bez problemu podnosi dziewięćdziesiąt pięć, a na klatkę piersiową wyciska czterdzieści pięć.

- Ciało szybko przyzwyczaja się do wysiłku, więc trzeba je nieustannie pobudzać, żeby nie stać w miejscu - mówi.

Zachęcona swoimi osiągnięciami zamierza pracować jeszcze intensywniej nad sylwetką. Za rok chce powalczyć o mistrzowski tytuł. Lekarze pochwalają aktywność fizyczną i zdrowy tryb życia, ale stanowczo piętnują przesadę.

Jeśli organizm dobrze znosi wysiłek, nawet bardzo duży, nie ma przeciwwskazań, lecz trzeba uważać, żeby nie zrobić sobie krzywdy.

- Zarówno kobiety, jak i mężczyźni trenujący intensywnie powinni przynajmniej raz w roku zbadać krew i mocz, wydolność tarczycy oraz wydolność wątroby - mówi internista i kardiolog Piotr Gryglas. - Jeżeli badania wykażą odchylenia od normy, nie ma innego wyjścia - należy zmienić podejście do sportu.

Zwolnij, zanim coś popsujesz!

Mowa nie o odciskach na stopach ani przeciążonych mięśniach. Gdy ktoś zaobserwuje u siebie po wysiłku kołatanie serca, duszności lub bóle głowy, ma wystarczający powód, żeby odpuścić treningi przynajmniej do czasu, gdy lekarz uważnie mu się przyjrzy.

Bo może okazać się np., że serce nie jest w stanie sprostać ekstremalnym obciążeniom. Ale źródłem kłopotów mogą być też przetrenowane stawy. Coś do powiedzenia ma również ginekolog. Jaki wpływ może mieć intensywne rzeźbienie sylwetki na możliwość zajścia w ciążę?

- Jeśli tylko kobieta nie zacznie brać sterydów i nie przesadzi z odchudzaniem, schodząc poniżej pięćdziesięciu kilogramów wagi, nie powinno dojść do zaburzeń miesiączkowania i problemów z zajściem w ciążę - mówi ginekolog Jarosław Kalinka.

AGNIESZKA PACUŁA

Zobacz także:


Twoje Imperium
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy