Reklama

Pielęgnacja kanapkowa

​Słyszałaś już o pielęgnacji warstwowej albo kanapkowej? Nie? Nic dziwnego, pomysł jest nowy. Kosmetolodzy uznali, że jeden wielofunkcyjny krem to nie to. Dlaczego? Bo skóra lepiej wykorzystuje składniki aktywne, gdy dostarcza się ich w kilku etapach. Czy ma to sens? Odpowiada dermatolog dr hab. Elżbieta Kowalska-Olędzka z kliniki Melitus w Warszawie.

Jak wiele nowych trendów, pomysł na warstwowe nakładanie preparatów do pielęgnacji przywędrował do Europy z Japonii. Tam szczególnie ważne jest kilkustopniowe oczyszczanie twarzy, które ma przygotować skórę do wmasowania kremu. Czy powinnyśmy się tym inspirować? - Nie zaszkodzi, często doradzam pacjentom warstwowe nakładanie kosmetyków. Ale nie oczyszczających, tylko odmładzających, nawilżających i rozjaśniających - mówi dr Elżbieta Olędzka. - Zamiast jednego wielofunkcyjnego kremu lepiej jest użyć kilku preparatów ze składnikami najlepiej dobranymi do potrzeb skóry. Jakie kosmetyki warto włączyć do codziennej pielęgnacji?

Reklama

Warstwa 1 - przygotowanie

Niektóre przypominają tonik lub wodę micelarną, inne serum. Zazwyczaj są we flakonikach z dozownikami lub pipetkami, które ułatwiają dawkowanie kosmetyku. Co to takiego? Nowość, tak zwane startery pielęgnacyjne do nakładania przed serum lub kremem. Czy różnią się od toników? Owszem, bo nie przywracają skórze naturalnego poziomu pH i zawierają sporo cennych dla niej składników. Jaka więc jest ich rola? Przygotowanie naskórka do aplikacji kosmetyków pielęgnacyjnych (zmiękczenie goi rozpulchnienie) oraz wzmocnienie ich działania. Część z nich ma dodatkowo wspomóc oczyszczanie komórek z toksyn. Czy skóra nie daje sobie z tym rady? 

- Zdrowa nie ma z tym problemów - zapewnia dr Olędzka. - Najbardziej szkodzą jej jednak wolne rodniki powstające z powodu stresu oksydacyjnego i podczas normalnej przemiany materii w komórkach. Aby "rozbroić wrogich agentów", wystarczy dobry preparat z przeciwutleniaczami, np. antyoksydacyjne serum - mówi dermatolog. A co z ułatwieniem wnikania w naskórek nakładanych w następnej kolejności kosmetyków aktywnych? Tu rzeczywiście startery mogą pomóc, pod warunkiem że lekko złuszczają i nawilżają cerę. 

Warstwa 2 - turbodoładowanie

Nazywają się różnie: koncentrat, ampułka, kuracja, serum. Ale wszystko to kosmetyki, które w pielęgnacji wielowarstwowej mają wyjątkowo ważne zadanie: dostarczyć skórze najważniejszych dla niej substancji. Czym się wyróżniają? - Po pierwsze mają płynną lub półpłynną konsystencję - mówi dr Elżbieta Olędzka. Dlaczego? - Naskórek jest tak szczelną barierą, że składniki kosmetyków z trudem w niego wnikają, lekka konsystencja ułatwia im to - tłumaczy dermatolog. - Po drugie tego typu preparaty są bardzo wydajne, wystarczy nabrać kroplę lub dwie, by zaaplikować go na całą twarz - wyjaśnia lekarka. - Zadziałają świetnie mimo tak oszczędnego dawkowania, bo choć zawierają niewiele substancji aktywnych, to w największej przyswajalnej dla skóry dawce.

Najczęściej napinają powierzchnię naskórka dzięki peptydomi nawilżają go, bo mają w składzie różnej wielkości cząsteczki kwasu hialuronowego - duże pozostają na powierzchni, mniejsze wnikają w jego głębsze warstwy. W wielu jest też witamina C, która rozpuszcza się w wodzie, więc podana w formie płynnej jest skuteczniejsza niż w kremie. Retinol natomiast rozpuszcza sięw tłuszczu, dlatego koncentraty z tym składnikiem przypominają olejki. Czy rzeczywiście powinnyśmy ich używać codziennie oprócz kremu? - Tych z retinolem i witaminą C tak, to najlepsze składniki pielęgnacyjne. Po kosmetyki z nimi warto regularnie sięgać już od trzydziestego roku życia - podpowiada dr Olędzka. - Można ich używać naprzemiennie, np. trzy dni w tygodniu jedno serum, cztery dni drugie. To z retinolem zawsze na noc, z witaminą C na dzień.

Warstwa 3 - korekta

Najpierw przygotowałaś skórę, by lepiej wchłaniała składniki aktywne, później ich dostarczyłaś. Co teraz? Pora na preparaty do stosowania miejscowego. Dzielą się na dwa podstawowe rodzaje: jedne wygładzają zmarszczki, drugie likwidują wypryski. Ich opakowania przypominają ampułki, strzykawki, mają precyzyjne aplikatory. - Preparaty punktowe działają intensywnie. To nie profilaktyka, lecz szybka akcja ratunkowa - wyjaśnia dr Elżbieta Olędzka. Kosmetyki kamuflujące głębokie zmarszczki zawierają uderzeniową dawkę peptydów, które chwilowo napinają skórę. Jest w nich też przyciągający wodę kwas hialuronowy (wygładza) i glicerole (zmiękczają skórę).

Druga grupa miejscowo działających preparatów przeznaczona jest do cery trądzikowej i mieszanej. Znajdziesz w nich substancje złuszczające lub wysuszające: triklosan, alkohol lub kwas salicylowy. Dlatego należy je nakładać tylko wtedy i tylko w tych miejscach, gdzie są potrzebne. Inaczej mogą podrażnić.

Warstwa 4 - otulina

Uff, wreszcie pora na krem. Nałożony na kolejne warstwy, czyli starter, serum i kosmetyk punktowy, zadziała jak kołderka. Nie pozwoli wcześniej użytym preparatom zbyt szybko zniknąć ze skóry, wzmocni działanie składników aktywnych, zatrzyma wilgoć w głębi naskórka, uelastyczni go, wygładzi i ochroni przed czynnikami zewnętrznymi. Jest niezbędny. Jakie kremy sprawdzą się w pielęgnacji kanapkowej? 

- Mogą być najprostsze - mówi dr Olędzka. - Nawilżające w przypadku skóry młodej; odżywcze, gdy skóra jest dojrzała lub ochronne z filtrem przeciwsłonecznym, najbardziej uniwersalne odpowiednie w każdym wieku. Ale uwaga! Jeśli uznałaś, że wielowarstwowa pielęgnacja nie jest dla ciebie, takie "podstawowe" kremy nie wystarczą. - Po trzydziestce, by nie starzeć się zbyt szybko, skóra potrzebuje składników aktywnych, przede wszystkim witamin C oraz A - wyjaśnia lekarka. - Jeśli nie dostarczymy ich w starterze czy serum, powinny znaleźć się w kremie, którego używamy na co dzień.

Ewa Sarnowicz

02/2016 Twój Styl

Twój Styl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy