Reklama

Od nawilżania do odmładzania

Świetnie nawilża skórę, wypełnia zmarszczki i powiększa usta. Okazało się, że jest też silnym antyutleniaczem, przyspiesza gojenie ran i powiększa piersi. Czy kwas hialuronowy to sezonowy trend? Nie, ponadczasowy przebój, mówi dr Marcin Ambroziak, dermatolog z kliniki Estederm i Uniwersytetu Medycznego w Warszawie.

Twój STYL: Kwas hialuronowy jest w składzie większości kremów od lat. Dlaczego znowu stał się modny?

Dr Marcin Ambroziak: Ponieważ naukowcy dowiedli właśnie, że może zdziałać dla urody znacznie więcej, niż nam się wydawało. Nie tylko nawilża skórę, ale również broni ją przed wolnymi rodnikami. I ma ogromne znaczenie dla jej odmładzania. Większe niż słynny kolagen. Mówi się, że włókna kolagenu pełnią rolę rusztowania. Dopóki są mocne, konstrukcja skóry jest idealna.

Za to kwas hialuronowy porównałbym do żelatyny w galaretce. Wypełnia przestrzenie między komórkami, więc jeśli mamy go dużo, skórze nie grozi utrata jędrności. Niestety łatwo się rozpada. Nie tylko wraz z upływem czasu, również pod wpływem promieni UVB. Naukowcy dowiedli, że trzy godziny po opalaniu masz w skórze dziesięć, a nawet dwadzieścia procent mniej kwasu hialuronowego niż przed wyjściem na słońce! Degradacja kwasu hialuronowego następuje błyskawicznie. Znacznie trudniej uszkodzić włókna kolagenu, to proces wieloletni.

Reklama

Czy organizm uzupełnia braki kwasu hialuronowego?

Marcin Ambroziak: Oczywiście! W młodej skórze regeneracja następuje błyskawicznie, ale w starszej już nie. To widać na przykład po tym, jak goją się rany. Na młodej skórze prawie nie ma blizn, prawdopodobnie dlatego, że zawiera więcej kwasu hialuronowego. W dojrzałej jest go znacznie mniej, więc funkcje naprawcze są zaburzone, a skóra słabiej się regeneruje.

Ostatnio pojawiło się dużo nowych preparatów reklamowanych jako supernowoczesne kremy z kwasem. Czy to znaczy, że dotychczasowe kosmetyki nie działały?

Marcin Ambroziak: Działały, ale inaczej. Cząsteczki kwasu hialuronowego są tak duże, że nie wnikają w skórę, więc pozostawały na jej powierzchni. Trochę chroniły, a trochę nawilżały naskórek od zewnątrz. Twarz wydawała się bardziej zadbana. Ale podawane przez producentów informacje o silnym nawilżaniu skóry były na wyrost.

Teraz cząsteczkę tnie się na małe fragmenty i umieszcza w mikrokapsułkach. Czy tak spreparowany kwas przeniknie głębiej?

Marcin Ambroziak: Tak, ale tylko część. W niektórych kremach są nawet różnej wielkości cząsteczki. I pełnią w skórze różne funkcje. Większe ulepszają jakość naskórka od zewnątrz, a małe nawilżają, ujędrniają, regenerują skórę od wewnątrz.

Dlaczego musimy dostarczać kwas hialuronowy. Nie możemy pobudzać skóry do jego produkcji? Przecież robimy tak np. w przypadku kolagenu.

Marcin Ambroziak: To byłoby idealne, ale nie wiemy, jak to zrobić. Podejrzewa się, że dostarczanie kwasu jest sygnałem do jego produkcji. Prawdopodobnie wywoływanie lekkiego stanu zapalnego (np. laserem) też pobudza produkcję kwasu hialuronowego, bo przecież jest potrzebny do regeneracji skóry.

Istnieje jeszcze kwas hialuronowy do łykania. Czy przyjmowanie go ma sens?

Marcin Ambroziak: Tak. Dowiedli tego ortopedzi, którzy kwasu używają podczas leczenia stawów. Okazało się, że większość branego doustnie kwasu hialuronowego rozpada się w jelitach, ale część dociera do celu. Trzeba po prostu przyjmować większe dawki. Taka suplementacja nie szkodzi na żołądek, nie odkłada się w wątrobie. Uważam, że kremy i tabletki to dobra alternatywa dla tych kobiet, które nie chcą lub nie mogą poddać się zabiegom medycyny estetycznej z kwasem hialuronowym.

Otóż to! W ostatnim roku pojawiły się nowe zabiegi z kwasem hialuronowym, nowe stężenia preparatów, nowe koktajle, zastosowania, a nawet różne sposoby aplikacji…

Marcin Ambroziak: Najnowsza metoda wstrzykiwania kwasu pozwala uniknąć siniaków w miejscu zabiegu. Najpierw robi się igiełką nakłucie, a potem wkłada przez tę dziurkę pod skórę elastyczną kaniulę, czyli grubszą igłę. Nowe zastosowanie kwasu? Ostatnio używam go do wygładzania blizn. Najpierw naświetlam skórę laserem typu fraksel, potem ostrzykuję kwasem hialuronowym.

Czy to na pewno bezpieczne?

Marcin Ambroziak: W ortopedii kwas stosuje się od trzydziestu lat i nie zauważono żadnych skutków ubocznych. W okulistyce też nie. Kwas po prostu rozpada się i jest wydalany z organizmu bez śladu. Nie daje alergicznych odczynów ani stanów zapalnych.

Mówi się, że cząsteczki kwasu w gęstych preparatach używanych do powiększania kości policzkowych czy biustu są ze sobą mocno powiązane substancją, która odkłada się w wątrobie i w przyszłości może zaszkodzić.

Marcin Ambroziak: Ta substancja nazywa się BBDE. Nie potwierdzono podejrzenia o jej rakotwórcze działanie. Zresztą bardzo restrykcyjny amerykański FDA (Agencja ds. Żywności i Leków) dopuścił ten środek jako jedyną bezpieczną substancję wiążącą cząsteczki kwasu. Ale producenci preparatów oczywiście ciągle poszukują nowych, bliższych naturze rozwiązań, na przykład w wypełniaczu jednej z firm cząsteczki kwasu hialuronowego przyciągają się na zasadzie elektrostatycznej, jak naelektryzowane włosy. Dzięki temu można zmniejszyć ilość BBDE, jednak przyciąganie jest za słabe, żeby można było tylko na nim polegać.

Kwas hialuronowy wstrzykiwany w skórę to nienaturalna cząsteczka. Dlaczego organizm nie odrzuca jej jak ciała obcego?

Marcin Ambroziak: Bo powstaje w naturalny sposób. Po prostu wszczepia się bakteriom zmodyfikowane DNA nastawione wyłącznie na produkcję kwasu hialuronowego. To skomplikowany proces, wykonywany tylko w kilku laboratoriach w Europie, ale cząsteczka jest bardzo prosta, nasz organizm bierze ją za swoją.

Czy często zdarzają się uczulenia na kwas hialuronowy?

Marcin Ambroziak: Nie. Organizm reaguje raczej na czynniki konserwujące, stabilizatory kwasu hialuronowego i na inne substancje dodawane do wstrzykiwanych preparatów. Na przykład lidokainę, czyli stomatologiczny środek znieczulający, który może wywołać nawet wstrząs. Dlatego taką mieszankę podaję tylko osobom, które choć raz w życiu miały znieczulenie u dentysty. A propos, nowym dodatkiem do kwasu jest manitol, antyoksydant, który działa przeciwzapalnie. Dzięki niemu usta puchną nie przez dobę, ale tylko przez trzy godziny po zabiegu ich powiększania.

Dlaczego kobiety najczęściej przesadzają z powiększaniem ust?

Marcin Ambroziak: Bo to bolesny zabieg, więc jeśli się poświęciły, chcą, żeby zmiana była zauważalna. Tymczasem ideałem jest efekt niewidoczny na pierwszy rzut oka.

To może lepiej w ogóle zrezygnować z takich zabiegów?

Marcin Ambroziak: Nie. Powiększanie ust odmładza twarz, nawilża usta, spowalnia proces ich starzenia, łagodzi podrażnienia, zapobiega pierzchnięciu. Ma ogromne znaczenie pielęgnacyjne. Szczególnie jeśli kobieta przestrzega przykazań lekarza. Czyli pije dużo wody po zabiegu, bo kwas hialuronowy potrzebuje wilgoci. I nie opala się, bo w ten sposób skraca efekt.

Poczekać z powiększaniem ust do powrotu z urlopu w ciepłych krajach?

Marcin Ambroziak: Nie. Po takim pobycie proponuję po prostu mezoterapię kwasem hialuronowym, czyli ostrzyknięcie nim skóry na całej twarzy. Po to, by uzupełnić jego ubytek, nawilżyć, ukoić, wzmocnić przed wolnymi rodnikami. To trzeba robić niezależnie od powiększania ust.

Ewa Sarnowicz

Twój Styl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy