Reklama

Groźna koloryzacja

PPD to bardzo silny alergen. Powoduje świąd skóry, wysypkę, owrzodzenia czy opuchliznę. Może też wywołać wstrząs anafilaktyczny zagrażający życiu.

Grażyna  chciała ładnie wyglądać na sobotnim spotkaniu z przyjaciółkami. W piątek wieczorem postanowiła więc odświeżyć kolor włosów. Od lat farbowała je samodzielnie na ciemnobrązowo. I zawsze używała tego samego produktu jednej marki. Z wprawą rozmieszała farbę i nałożyła ją na włosy.

Już wtedy poczuła szczypanie skóry, lekko zakręciło jej się w głowie. Usiadła w kuchni, aby tam przeczekać czas koloryzacji wskazany przez producenta. Ale nagle zaczęło brakować jej tchu. Skóra szczypała coraz mocniej. Nogi były jak z waty.

Reklama

- Co się ze mną dzieje? - zaniepokojona, chwiejąc się, wróciła do łazienki i zaczęła zmywać specyfik z włosów. Parokrotnie nakładała szampon i spłukiwała. W końcu okręciła głowę ręcznikiem i położyła się na łóżko. Czuła się słabo. Nadal nie mogła złapać oddechu, a serce biło jej jak oszalałe. Nie wiedziała, kiedy usnęła. Obudziła się w sobotę nad ranem. Poszła do łazienki i gdy spojrzała w lustro, aż krzyknęła z przerażenia.

Twarz, którą dostrzegła, była napuchnięta, oczy przypominały kreseczki. Nad uchem dostrzegła pęcherz. Przejechała ręką po głowie i wyczuła mnóstwo sączących się ranek oraz bąbli. Aż ją zemdliło...

- Ewa, zawieziesz mnie do szpitala? - szlochając, zadzwoniła po siostrę. - Coś ze mną nie tak.

Siostra, gdy tylko zobaczyła Grażynę, zabrała ją do lekarza. Kobieta niemal natychmiast została przez niego przyjęta.

- Zrobiło mi się to po nałożeniu koloru - powiedziała medykowi. - Wystąpiła u pani silna reakcja alergiczna na któryś ze składników farby do włosów. Najczęściej uczula PPD, czyli parafenylenodiamina. To ciemny barwnik występujący w farbach do włosów, tkaninach niewiadomego pochodzenia i zanieczyszczonej hennie, jaką np. robi się tatuaże nad morzem. A nawet w skórzanych akcesoriach, jak torby, płaszcze, buty. W Polsce PPD wywołuje reakcję u około 1,5 miliona osób i liczba ta wzrasta. Na szczęście zwykle kończy się na wysypce, rzadko zdarza się wstrząs anafilaktyczny, czyli tak silna reakcja alergiczna, że może doprowadzić do śpiączki, uszkodzenia mózgu, a nawet śmierci - wyjaśnił lekarz.

Grażyna została kilka godzin na obserwacji w szpitalu. Otrzymała zastrzyki przeciwhistaminowe i kortykosteroidy. W domu przyjmowała leki odczulające i sterydy jeszcze przez kilka dni, aż opuchlizna całkiem zeszła.

Co jeszcze zalecił lekarz?

Wykonanie testów płatkowych z oznaczeniem PPD. Alergeny nakłada się na skórę pleców za pomocą plastrów. Odczyn na skórze sprawdzany jest trzykrotnie.

Unikanie produktów zawierających alergen, np. PPD oraz koniecznie zrealizowanie recepty na adrenalinę, niezbędnej przy szoku anafilaktycznym.


Na Żywo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy