Reklama

​Tyler Gwozdz nie żyje

Uczestnik popularnego reality-show trafił do szpitala. Stan mężczyzny był krytyczny. Mimo starań lekarzy, nie udało się uratować życia celebryty.

Tyler Gwozdz, był uczestnikiem amerykańskiego programu telewizyjnego "Bachelorette", który na antenie stacji ABC jest emitowany od siedemnastu lat. 

W "Wieczorze panieńskim", bo tak należy tłumaczyć tytuł programu, Gwozdz szybko zyskał popularność widzów. Piąty sezon popularnego za oceanem reality-show należał do niego. Dlatego wiadomość o nagłej śmierci celebryty jest szeroko komentowana w świecie mediów społecznościowych.

Producenci programu " Bachelorette" wydali w tej sprawie oświadczenie. "Jesteśmy zrozpaczeni, słysząc tragiczne wieści o śmierci Tylera. Nasze myśli są z rodziną Gwozdzów i jego przyjaciółmi". 

Reklama

29-letni Gwozdz był najstarszym z pięciorga rodzeństwa. Jego duch przygód i radość życia ujęła widzów. 

Na co dzień był przedsiębiorcą. Jednak ten zawód nie spełniał jego oczekiwań, marzył o tym, aby w przyszłości zostać psychologiem. Dlatego rozpoczął studia licencjackie. 

Przyjaciel celebryty, Deiontrez Mount, tak wspominał zmarłego na antenie CNN: "Tyler był dla mnie bratem. Oparłem się na nim i podzieliłem z nim pewnymi rzeczami, których nigdy nikomu  nie powiem, a on zawsze był pozytywny i miał nadzieję na wszystko. Nieważne, jak byłem przygnębiony. Samo rozmawianie z nim poprawiłoby mi humor".

Stacja CNN skontaktował się z Departamentem Policji Boca Raton, aby uzyskać więcej informacji. Wpis na stronie internetowej urzędu egzaminatorów medycznych hrabstwa Palm Beach wskazuje, że osoba imieniem Tyler Gwozdz zmarła w środę. 

29-latek, który w serialu randkowym pojawił się u boku Hanny Brown, został przewieziony do szpitala na Florydzie w stanie ciężkim. Według doniesień Simpe News najprawdopodobniej przyczyną śmierci było przedawkowanie narkotyków.  

Zobacz także:

Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy