Reklama

Ostre słowa o księżnej Meghan

​Brytyjski dziennikarz Piers Morgan krytykuje księżną Meghan od czasu, gdy ta weszła do rodziny królewskiej. Tym razem wypowiedział się na temat jej nieobecności podczas wizyty pary prezydenckiej Stanów Zjednoczonych w Anglii.

Kiedy w zeszłym tygodniu Donald, Melania i Ivanka Trump przyjechali do Anglii z oficjalną wizytą, zostali ugoszczeni przez królową Elżbietę, księcia Karola z Kamilą, Kate i Williama oraz Harry’ego. Nieobecność księżnej Meghan była wytłumaczona jej urlopem macierzyńskim.

Niektórzy sądzą, że była to dla niej wygodna wymówka, by uniknąć spotkania z nielubianym przez siebie prezydentem. Znana ze swoich liberalnych poglądów była aktorka, nie popierała kandydatury Trumpa. Ten w odwecie na kilka dni przed wizytą nazwał ją "paskudną".

Reklama

Nieobecność Meghan została skrytykowana przez Piersa Morgana, znanego brytyjskiego dziennikarza. Mężczyzna uważa, że Amerykanka wraz z wejściem do rodziny królewskiej, zyskała nie tylko przywileje, ale mnóstwo obowiązków, z których powinna się wywiązywać.

"Jest jedyną Amerykanką w brytyjskiej rodzinie królewskiej, przywódca jej kraju odwiedza Anglię na zaproszenie jej królewskiej wysokości" - zaczął Morgan w swoim felietonie dla Daily Mail. "Urlop macierzyński księżnej to oficjalna wymówka powtarzana przez media. Zaraz po wyjeździe Trumpa, Meghan pojawiła się na obchodach z okazji urodzin królowej" - kontynuuje dziennikarz.

"Gdy ktoś jak Meghan, Kate Middleton, czy Diana Spencer wchodzi do rodziny królewskiej poprzez małżeństwo, ma do czynienia z niewyobrażalnym bogactwem i przywilejami. (...) To wszystko dostają w zamian za to, że będą zachowywać się w sposób, jaki oczekiwany jest od członka rodziny królewskiej. Na czele listy wymagań znajduje się obecność na wszystkich ważnych wydarzeniach, wyglądanie jak milion dolarów i uśmiechanie się do fanów" - punktuje Morgan.

Dziennikarz zwraca też uwagę na fakt, że wizyta prezydenta Trumpa została zaplanowana, ze względu na 75. rocznicę lądowania w Normandii. Była zatem istotna zarówno dla Amerykanów, jak i Brytyjczyków. Zdaniem Piersa Morgana księżna Meghan nie chciała być fotografowana z prezydentem Trumpem, bo obawiała się, że tym samym straci sympatię wielu wpływowych przyjaciół: Georga Clooneya, Sereny Williams i Jamesa Cordena. W opinii dziennikarza jej nieobecność była policzkiem wymierzonym nie w Donalda Trumpa, a w królową Elżbietę i kraj, który zobligowała się reprezentować.

To nie pierwszy raz, kiedy Piers Morgan wypowiada się krytycznie na temat księżnej. Jego zdaniem Meghan wykorzystała go, by rozszerzyć swoje wpływy i znajomości, a tuż po zaręczynach z księciem całkowicie zerwała z nim kontakt. Fani rodziny królewskiej są przekonani, że krytyczne komentarze na temat Amerykanki są związane z faktem, że dziennikarz nie może pogodzić się z porzuceniem.

Zobacz także:

Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy