Reklama

Małgorzata Rozenek-Majdan wyśmiała Kingę Rusin

Małgorzata Rozenek-Majdan wróciła niedawno z Nowego Jorku. "Perfekcyjna pani domu" postanowiła podzielić się z fanami historią ze swojego lotu samolotem, która łudząco przypominała jeden z wpisów Kingi Rusin.

Po tym, jak Kinga Rusin szczegółowo zrelacjonowała na Instagramie, jak wyglądała jej noc po rozdaniu Oscarów, media społecznościowe wprost zwariowały. 

Największe polskie portale plotkarskie rozpisywały się na temat jej wpadki. Prezenterka spędziła czas u boku największych gwiazd. Nie tylko pochwaliła się tym, jak rozmawiała z popularną wokalistką Adele na temat kapci, ale też podobno miała tańczyć z samym Leonardo DiCaprio. 

Małgorzata Rozenek-Majdan, która niedawno odwiedziła z mężem Nowy Jork, postanowiła nawiązać do słynnej historii Kingi Rusin, publikując w mediach społecznościowych zdjęcie z podróży samolotem. Opowiedziała w nim o swoich przygodach w podobny sposób, jak zrobiła to popularna prezenterka. 

To po prostu trzeba zobaczyć! 

Reklama

"Podczas wczorajszej podróży w prywatnej strefie @flylot rozmawiałam ze stewardesą o... butach (ja na zdjęciu po przytyciu chyba z 30kg!), a pilot uczył mnie imprezowej instrukcji bezpieczeństwa o nazwie makarena. Wiem, brzmi to surrealistycznie. Ale od początku...

Tylko ok. 20 osób, na małej podniebnej przestrzeni, z najlepszą muzyką, filmami, z zakazem robienia zdjęć (powyższe to wyjątek po imprezowy). Strefa Business zamknięta i pilnie strzeżona, wejście osobnymi drzwiami, żeby nie dało się nikogo sfotografować. Miejsce, w którym wszyscy mogą się wyluzować i zaszaleć! Każdy dostaje na wejściu... kapcie (weszłam w tę opcję) i bawi się bez skrępowania do białego rana. 

Zaczęło się od rozmowy ze stewardesą o moich trampkach (namawiała mnie na kapcie, których ona sama nie miała na nogach) Szczerze, nie poznała mnie, bo nie jestem szczupła jak przecinek! Gadałyśmy, zaśmiewając się do momentu, kiedy powiedziałam, jak się nazywam... Rozmowa ze stewardesą była przepustką do miłej konwersacji ze stewardem. A później już było totalne szaleństwo!

Steward uczył mnie układu tanecznego (bezskutecznie, bo skomplikowany, ale za to było śmiesznie), jedna z pań siedzących obok patrząc na mój strój we flagę amerykańską, stwierdziła ze śmiechem, że ją przyćmiłam (miała na sobie ciemnogranatowym welurowy dres), z pewnym panem tańczyłam przez chwilę za rękę (taka była konwencja, a ja siedziałam obok). 

Otoczony wianuszkiem stewardes Pysiula posyłał mi uśmiechy, ale chyba dlatego, że jego też rozśmieszył mój taniec z pewnym panem. Klan obcokrajowców bawił się we własnym gronie. Pierwszy i drugi pilot wzięli udział w podniebnym start session gospodarzy LOT-u. Popis w przejściu dał młody tata, a przy wejściu wykładziną zawładnęli jego synowie. Blondwłosa stewardesa zaproponowała mi przekąski. 

Kiedy z ciekawością zajrzałam do wózka, który pchała (do jedzenia było do wyboru: carpaccio, sałatki, lub łosoś). W towarzystwie brunetki był pewien brunet, z nim rozmawiałam najdłużej. Zapomniałam o paru osobach, ale ich nie pamiętam. Ot taki zwykły lot. Do domu doleciałam o 7.00 rano... Nic mi się nie przyśniło." - To treść, która pojawiła się pod zdjęciem Małgorzaty Rozenek z podróży samolotem-Majdan. 

Jak wam się podoba ta historia? Myślicie, że jest prawdziwa?
A.W
Zobacz także:


Styl.pl
Dowiedz się więcej na temat: Małgorzata Rozenek-Majdan | gwiazdy | Kinga Rusin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy