Reklama

Książę Filip przeżył chwile grozy

Królowa Elżbieta II i książę Filip od świąt Bożego Narodzenia przebywają w swojej rezydencji w Sandringham i właśnie tam zdarzył się wypadek.

To były ułamki sekund. Samochód próbował włączyć się do ruchu. Nic nie zapowiadało tragedii, kiedy nagle królewska limuzyna zderzyła się z innym pojazdem. Do wypadku doszło w pobliżu wjazdu na drogę szybkiego ruchu A149. Książę Filip sam prowadził pojazd. Zgodnie ze standardową procedurą kierowcy obu samochodów zostali poddani badaniom alkomatem. Kontrola wykazała, że byli trzeźwi.

Służby od razu zostały powiadomione o zdarzeniu. Kiedy policja przyjechała na miejsce wypadek wyglądał poważnie. Samochód  należący do brytyjskiej monarchii przewrócił się na bok. Na szczęście nie było ofiar śmiertelnych. 

Reklama

Policja hrabstwa Nofolk poinformowała, że dwoje pasażerów z drugiego pojazdu z lekkimi obrażeniami odwieziono do szpitala, który jeszcze wieczorem opuścili. 

97-letnim mężem królowej Elżbiety II zajęły się służby medyczne. Według świadków zdarzenia książę Filip był przytomny, ale lekko "zszokowany i wstrząśnięty" całym zajściem. 

Podczas konferencji zorganizowanej w Pałacu Buckingham poinformowano, że książę Filip został pod czujna opieką lekarzy przetransportowany do rezydencji w Sandringham. Wstępne badania wykazały, że książę nie odniósł poważnych obrażeń. 

Już ponad rok temu ze względu na swój wiek i stan zdrowia (operacja biodra) książę Filip wycofał się z życia publicznego. Mąż królowej Elżbiety II jest najdłużej panującym małżonkiem władcy w historii brytyjskiego monarchii.  

Zobacz także: 



Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy