Reklama

Katarzyna Zielińska: Czas przełomu

Spełniona mama, żona i aktorka diametralnie zmieniła swoje życie od czasu 30. urodzin. Jak tego dokonała w 10 lat?

Nagły i gwałtowny kryzys wieku średniego z okazji właśnie obchodzonej czterdziestki na pewno Katarzynie Zielińskiej nie grozi. Dlaczego? Bo ona powolną metamorfozę rozpoczęła lata temu, gdy usłyszała od producentów, że musi zrzucić kilka kilogramów i zmienić styl. Zabolało, ale "Zielina" zmieniła się nie do poznania. 10 kilogramów mniej i korzystanie z rad stylisty całkiem ją odmieniło. Następnym krokiem było zrezygnowanie z roli w codziennej telenoweli, czyli w "Barwach szczęścia", na rzecz urlopu macierzyńskiego. Ryzykowała, i to bardzo. Prawdę mówiąc, bała się, że po porodzie telefon z propozycjami będzie milczał.

Reklama

Kobieta bez piersi i pieniędzy

Zaczęła więc sama sobie organizować pracę. Wyprodukowała spektakl "Nowy Jork. Prohibicja" i telefon zadzwonił. Katarzyna dostała jedną z trzech głównych ról w serialu "Zawsze warto" w Polsacie. Co prawda jego premiera była przesuwana, ale w końcu, niedługo po 40. urodzinach Kasi nastąpi. Aktorka już pracuje na planie drugiego sezonu. 

Kim jest jej serialowa Dorota? "Jest bardzo mądrą, ale nie do końca spełnioną kobietą, która przeszła amputację piersi. To ciekawie napisana postać. Nosi w sobie duże rozgoryczenie, a jednocześnie ma wielki życiowy power i jest wspaniałą matką", mówi o swojej bohaterce aktorka w wywiadzie dla "Vivy!". Dorota z "Zawsze warto", która zamiast kariery wybrała rodzinę, ma męża tyrana i jest ofiarą przemocy ekonomicznej.

Z Alesiem na planie

Serial opowiada o trudnych, choć bardzo powszechnych kobiecych problemach także poprzez historie dwóch pozostałych bohaterek, odtwarzanych przez Weronikę Rosati i Julię Wieniawę. Aktorki zaprzyjaźniły się bardzo podczas wielu miesięcy pracy nad tą produkcją. Dwie z nich to mamy półtorarocznych dzieci. Synka Kasi Aleksandra i córkę Weroniki Elizabeth dzieli jeden dzień różnicy. Maluchy z racji swego wieku, często przebywają na planie. Kiedy Kasia gra, chłopcem zajmuje się niania. W ten sposób i Zielińska jest szczęśliwa, i jej synek także. 

Zawsze podkreśla, że nie ma problemu z tym, że pracuje, bo potem może do nich wrócić i cieszyć się rodzinną miłością. Nie zamartwia się, że tego czasu jest za mało - bo to przecież bez sensu. "Nigdy nie szukam negatywów", deklarowała w wywiadzie dla "Gali". Kocha na zabój swoich synków Henryka (4) i Aleksandra (1,5), kocha męża, swoją pracę, rodziców, znajomych, uwielbianą Sądecczyznę, ale nie zapomina o sobie. Uważa, wbrew wszystkowiedzącym internetowym matkom, że wyjście na masaż, do kosmetyczki, posiedzenie pół godziny w kawiarni, po prostu gapiąc się na ludzi, albo nawet wyjazd na wakacje bez dzieci - to nie żadna zbrodnia.

Dziś ma w sobie tyle luzu i dystansu, że potrafi wrzucić na swój Instagram groteskowe zdjęcie samej siebie sprzed metamorfozy i śmiać się z niego. Katarzyna oczywiście ma ambicje nie tylko zawodowe, ale i takie, by być dla swoich chłopców cudowną mamą. Najważniejsze to znaleźć w tym wszystkim równowagę, bo wiele rzeczy można ze sobą pogodzić - być supermamą i spełnioną kobietą, która pamięta jednocześnie o swoich potrzebach. Jej to się udało, także dzięki pomocy rodziny i przyjaciół. W czym tkwi jej sekret? Zamiast odgrywać niezniszczalną superbohaterkę nie waha się prosić o wsparcie. I je dostaje.  

Katarzyna Jaraczewska

Zobacz także:

Show
Dowiedz się więcej na temat: Katarzyna Zielińska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy