Reklama

Kariera Nikodema Dyzmy

Po premierze serialu ich romansem żyła cała Polska.

Najsłynniejsza ekranizacja powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza "Kariera Niokodema Dyzmy" z Romanem Wilhelmim w roli głównej powstała w 1980 roku. Ale mało kto pamięta, że była to już druga próba pokazania Dyzmy przez tego samego reżysera Jana Rybkowskiego.

Pierwszy film powstał 23 lata wcześniej, a rolę główną zagrał wówczas Adolf Dymsza. Jednak film nie został dobrze przyjęty i przeszedł bez echa. Reżyser przyjął krytykę, ale nie poddał się i w 1979 roku zabrał się za pracę nad serialem. Propozycję zagrania Dyzmy złożył jednemu z najciekawszych wówczas aktorów, 43-letniemu Romanowi Wilhelmiemu, a ten... odmówił.

Reklama

Już jako licealistka podkochiwała się w nim

Dlaczego? Jedni twierdzą, że dostał wtedy propozycję udziału w zagranicznej, lepiej płatnej produkcji. Inni, że bał się zaszufladkowania, jak po "Czterech pancernych i psie", po których był utożsamiany z Olgierdem przez wiele lat. On sam tłumaczył swoją decyzję tak: - Przestraszył mnie rozmiar przedsięwzięcia, niemal 11 tys. metrów taśmy i sam Dyzma. Postać praktycznie nieschodząca z ekranu.

Jednak gdy poinformowano go, że Dyzmę zgodził się zagrać Jerzy Stuhr, godzinę później powiedział "tak".

W rolę jednej z kobiet Nikodema Dyzmy wcieliła się 32-letnia wówczas Grażyna Barszczewska. Dla niej było to spełnienie młodzieńczych marzeń. Już 15 lat wcześniej, gdy była uczennicą liceum, nie opuszczała żadnego przedstawienia teatralnego z Romanem Wilhelmim. Po spektaklach wraz z koleżankami wyczekiwała go, ale gdy wszystkie biegły do niego po autograf, ona wstydziła się podejść.

Gdy po latach spotkali się na planie, okazało się, że oboje mają do siebie słabość. I choć nigdy nie potwierdzili tych pogłosek, ich romansem przez pewien czas żyła cała Polska. Jednak ten związek nie miał przyszłości. Dla Romana Wilhelmiego aktorstwo było całym życiem. Ważniejszym niż zdrowie, miłość, rodzina... Grażyna Barszczewska doskonale o tym wiedziała.

Sama miała już za sobą związek z aktorem Jerzym Szmidtem, z którego ma syna Jarosława. Poza tym wtedy poznała inżyniera Alfreda Andrysa. Wybrała właśnie jego. Są szczęśliwym małżeństwem do dziś.

Roman Wilhelmi zaś w tym czasie był już po dwóch rozwodach. Z pierwszą żoną Danutą, dziennikarką, związał się jeszcze na studiach. Na czwartym roku w tajemnicy przed rodzicami wzięli ślub (1958). W pierwszych latach małżeństwa mieszkali w teatralnej maszynowni nad sceną. Czas pokazał, że aktor nie potrafił zrezygnować dla żony z towarzyskiego życia, alkoholu, kobiet... Później przepraszał, obiecywał poprawę.

Nawet na rozprawie rozwodowej odegrał taką miłosną scenę, że wzruszone prawniczki prosiły Danutę o jeszcze jedną szansę dla męża.

Drugie małżeństwo też nie przetrwało

Dwa lata po rozwodzie znów się ożenił. Tym razem jego wybranką była Marika Kollar, węgierska tłumaczka, którą poznał na występach w Budapeszcie. W 1970 roku urodził się syn Rafał. Lecz i tym razem aktor nie umiał pogodzić życia rodzinnego z karierą. Rozwiedli się w 1976 roku, a kilka lat później Marika z 12-letnim Rafałem wyjechała do Wiednia. Po rozstaniu ojciec i syn widzieli się już tylko raz.

3 listopada 1991 roku Roman Wilhelmi zmarł na raka wątroby.

MH

Życie na gorąco
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama