Reklama

"Włoszki. Czego mogą nas nauczyć?": Czy istnieje coś takiego jak włoski styl życia?

Włoszki noszą się odważnie, kobieco, nawet wyzywająco. Świadome, co ukryć, a co podkreślić. Ale czy tylko tym naturalnym wyczuciem mody i ognistym temperamentem imponują nam, albo, co gorsza, naszym mężom i partnerom? Czego jeszcze możemy się od nich nauczyć? Czy istnieje coś takiego jak włoski styl życia?

Świat to sieć: sklepów, które sprzedają nam takie same ubrania; fabryk, które produkują dla nas to samo jedzenie; schematów, w które dajemy się wcisnąć. Ale tę sieć da się rozplątać. I robi to świetnie Gabriella Contestabile w książce "Włoszki. Czego mogą nas nauczyć".

Nie da się tej książki nazwać poradnikiem, bo z klasycznym poradnikiem niewiele ma wspólnego. Jest raczej zbiorem prawd uniwersalnych, które zagubiły nam się w pośpiechu, konsumpcji i wszechobecnych skrótów (emotki zamiast słów nazywających uczucia). Contestabile prowadzi nas po świecie piękna, uważności, niepośpiechu. Ale czy rzeczywiście jej Włoszki mogą nam coś objawić?

Reklama

Tak, na przykład to, że piękno tworzy człowieka, każe mu inaczej patrzeć na świat. Włosi uczą swoje dzieci obcowania z kulturą i sztuką, co nie dziwi w kraju, który budowano na proporcji i harmonii. Nie da się omijać dzieł florenckich mistrzów, jeżeli są tak blisko, wyznaczają rytm życia - od dziecięcego zachwytu po dojrzałą kontemplację. Stara to prawda, nic nagle objawionego, że jesteśmy krajobrazem, jaki nas otacza; przedmiotami, z którymi dzielimy przestrzeń. Włoch i Włoszka są stworzeni do tego, żeby żyć w pięknie i to piękno doceniać. Ale, o czym mówi autorka, nie tylko Włosi i Włoszki.

Jest w książce Contestabile czas, który można i trzeba poświęcać samemu sobie, innym, światu. To nieprawda, że piękno kosztuje i jest luksusem dla najbogatszych. Za widok na morze, za górski pejzaż czy spacer po wąskich uliczkach o wschodzie słońca nie trzeba płacić. Nie trzeba płacić za zachwycanie się kobiecością, męskością, człowiekiem - to wartości ogólnodostępne. My sami jesteśmy dla siebie pięknem. Ono jest trwałe, chociaż tak łatwo nam tłumaczyć, dlaczego z niego rezygnujemy - bieda, brak czasu, porwane relacje rodzinne.

Contestabile dużo mówi o kobiecości, ale nie tej schematycznej czy opakowanej w stereotypy (na przykład - Włoszki są piękne, ale szybko się starzeją).

Pisze: "We Włoszech, kiedy kobieta przekracza próg młodości, nie staje się niewidzialna. Nawet jeśli jej ciało ma pewne mankamenty, nie jest skazana na ubrania pozbawione wyrazu. Wręcz przeciwnie, tym bardziej potrafi łączyć swoją fizyczność z wyborami dotyczącymi garderoby i tego, kim chce być. I tylko ona wie, co dla niej najlepsze".

Seksualność nie boli i nie uwiera. Jest mądra, to manifest: tu jestem, a jestem taka, jaką chcę być i nic wam do tego. Czy to skomplikowane?

"Tata, jako tradycjonalista, twierdził, że poważna kobieta nie powinna ubierać się na czerwono. Teraz rozumiem, że czerwień tradycyjnie kojarzona jest z nieczystością, brakiem cnoty, ale wtedy uważałam, że gada głupoty. Moja matka nie słuchała ani jego, ani nikogo innego. Szyła sobie czerwone jedwabne bluzki, które nosiła do beżowych lnianych spódnic, a sukienki ozdabiała białymi paskami. Przeglądałyśmy strony "Vogue'a", wycinałyśmy zdjęcia i rysowałyśmy zmiany, które można wprowadzić do rękawa, kołnierza czy fasonu. Potem potrzebna była wizyta w dziale tekstylnym domu towarowego Macy's albo B. Altmana".

Autorka dużo pisze o wielkich projektantkach mody, kreatorkach, ale też o krawcowych. Krawcową, a może raczej kreatorką była jej matka - najważniejsza w życiu Gabrielli kobieta. Włoszki, które opisuje - a są to kobiety zwyczajne, chociaż w swoim uporze i wyczuciu piękna, niezwyczajne - nie mają pełnych szaf, a w nich ubrań z sieciówek. W szafach wiszą markowe ubrania, z dobrej jakości materiałów; może jest ich niewiele, za to są ponadczasowe, stylowe, doskonałe. Włoszki wiedzą, jak je nosić, co nimi podkreślać, a co ukryć. Tutaj nie ma kompromisów. Matka Gabrielli odkładała pieniądze na te ubrania, stroje. To były czasy, w których kobiety nie biegały do galerii handlowych, wolały iść do butiku czy krawca, nieważne, że tylko raz w roku. I to jest kobiecość.

Contestabille nie mówi o kobiecości we włoskim wydaniu, chociaż tytuł może tak sugerować. Kobiecość nie ma konkretnej szerokości geograficznej i jednocześnie występuje pod każdą z nich. Jest szacunkiem do siebie i wszystkiego tego, co nas współtworzy.

Więc czy istnieje coś takiego jak włoski styl życia? Oczywiście. Nie jest to "la dolce vita", ani "dolce farniente". Włoskość to po prostu celebrowanie życia, pochwała skromności, jakości, namiętności, prostoty, szczerości. A więc wszystkiego tego, za czym podświadomie tęsknimy, a co zamieniliśmy na pośpiech, przypadkowość, tymczasowość, wmawiając sobie, że nieustanna zmiana to coś, co człowiekowi służy najlepiej.

Może więc tak zatrzymać się na chwilę z Gabriellą Contestabile? To nie musi być wcale włoski adres. 

Gabriella Contestabile, "Włoszki. Czego mogą nas nauczyć?", przeł. Dorota Dziewońska, Wydawnictwo Literackie, 15 stycznia 2020.


Styl.pl/materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama