Reklama

Nie żyje Hubert de Givenchy

Uważał, że kobieta powinna wyglądać pięknie. Dlatego damy go kochały. Tworzył m.in.: dla Audrey Hepburn, czy Jacqueline Kennedy Onassis, Ingrid Bergman, Marii Callas. Zmarł we śnie, 10 marca 2018. Miał 91 lat.

Wiadomość o śmierci francuskiego kostiumografa potwierdził projektant haute couture, Philippe Venet.

"Z ogromnym smutkiem informujemy, że zmarł Hubert Taffin de Givenchy", powiedział za pośrednictwem domu mody Givenchy.

W swojej wypowiedzi dodał, że  rodzina także jest pogrążona w smutku i żałobie. 

"Siostry i siostrzenice projektanta oraz ich dzieci pogrążeni  są w żalu" dodał Venet w swoim oświadczeniu. 

Szata zdobi człowieka 

Znany był z poczucia humoru i wysokiej kultury osobistej. Nie zgadzał się z tezą, że to nie szata zdobi człowieka i przez całe życie zawodowe udowadniał, że to, co nosimy ma znaczenie, szczególnie w przypadku pań. 

Reklama

Dlatego chętnie ubierały się u niego: Ingrid Bergman, Maria Callas, Marlena Dietrich, Greta Garbo, księżna Windsor, cesarzowa Farah Pahlawi, Grace Kelly, Audrey Hepburn, czy Jacqueline Kennedy. 

Małe sukienki bez rękawów, płaszcze o podwyższonej talii - to na tych elementach budował swoją modową markę.

Projekty ze srebrnego ekranu

Jego projekty można podziwiać w takich filmach jak: "Zabawna buzia", "Śniadanie u Tiffany’ego", "Sabrina", "Szarada", "Jak ukraść milion dolarów". We wszystkich grała jego ukochana aktorka i najlepsza przyjaciółka Audrey Hepburn. To z myślą o niej i dla niej projektował wszystkie kostiumy.

Nic dziwnego, że mówił:

- Nie ma kobiety, która nie marzyłaby o tym, by wyglądać jak Audrey Hepburn. Po "Śniadaniu u Tiffany’ego" świat oszalał na jej punkcie - mówił.

Ubrania, które w tym filmie nosiła jego muza, przeszły do historii mody, ale Oscara za kostiumy Givenchy dostał za "Zabawną buzię".

Arystokrata, który postanowił zost krawcem

Urodził się 21 lutego 1927 roku w Beauvais. Pochodzi z arystokratycznej rodziny Taffin de Givenchy. Jako nastolatek zainteresował się projektowaniem.  

Z uwagą przeglądał żurnale i szył pierwsze stroje dla lalek. Zdolności artystyczne, jak i zamiłowanie do sztuk, najprawdopodobniej odziedziczył po weneckich przodkach. Pradziadek ze strony matki Jules Dieterle był scenografem. Zaprojektował 13 gobelinów dla Pałacu Elizejskiego. Prapradziadek projektował dla opery paryskiej. Hubert de Givenchy skończył Ecole des Beaux Arts w Paryżu. Marzył o pracy w domu mody Escobara Balenciagi. Niestety, nie dostał się tam. Zaczął więc pracę u Jacquesa Fatha, bardzo znanego wówczas krawca. Potem zatrudnił się u Luciena Lelonga, następnie Elsy Schiaparelli.

Swój pierwszy dom mody otworzył w 1952 roku. Pracowała u niego znana modelka, muza Fatha, Bettina. To właśnie jej imieniem nazwał bluzkę z białej organdyny, ozdobionej falbanami i czarnym haftem. Bluzka Bettiny sprzedawała się błyskawicznie. Do dziś jest uważana za dzieło doskonałe. 

Jego projekty cechowała wyrafinowana prostota i elegancja. 

Zobacz także:






Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy