Reklama

Kaloszki? Już nie tylko dla dzieci

Nie ma się co łudzić: tej jesieni pogoda nie planuje nas rozpieszczać. Synoptycy ostrzegają, że opadów deszczu możemy spodziewać się przez cały październik, a i listopad nie będzie należał do słonecznych. Zamiast jednak narzekać, lepiej się przygotować. Na przykład uzupełniając garderobę o gustowne kaloszki.

Na początek, trochę historii: jeszcze sto lat temu pod słowem "kalosze" wcale nie kryło się gumowe obuwie. W ten sposób nazywano rodzaj wodoodpornych ochraniaczy, które, nakładane na buty w deszczowe dni, miały chronić je przed zniszczeniem i zabrudzeniami.

Tego rodzaju ochraniacze, dawno odeszły do lamusa, jednak idea wodoodpornych butów przetrwała do dziś. Więcej: po latach niełaski, w których gumiaki czy kalosze uważano za akcesorium odpowiednie dla dzieci i działkowiczów, wodoodporne obuwie stało się obowiązkową pozycją w garderobie. I nic dziwnego - modele, które obecnie można znaleźć w sklepach, w niczym nie ustępują fasonom innych rodzajom obuwia. Tak jak i one są estetyczne, różnorodne i starannie wykonane.

Reklama

"Kaloszkowa rewolucja" zaczęła się dobrą dekadę temu, wraz z moda na Huntery- gumiaki marki Hunter, wyróżniające się klasyczną linią, wysoką cholewką i niewielką klamerką, umieszczoną u góry buta. Szybko okazało się, że ten model jest nie tylko wygodny, ale i uniwersalny: niczym trampki czy Martensy, Huntery pasował zarówno do jeansów rurek, jak i szortów, sportowych spodni, a nawet zwiewnych, letnich sukienek. Chętnie sięgały (i wciąż sięgają) po nie gwiazdy: wśród polskich sław w modnych gumiaczkach pokazywały się m.in. Katarzyna Cichopek i Katarzyna Tusk. Fanów wodoodpornego obuwia nie odstraszała nawet cena: para kosztowała (i nadal kosztuje) ok. 500 zł.

Po sukcesie Hunterów, na półkach pojawiły się i bardziej fantazyjne modele. Projektanci zaczęli eksperymentować nie tylko z wysokością cholewki, ale też kształtem noska i kolorami. W tym sezonie furorę robią kalosze do złudzenia przypominające lakierkowane sztyblety. Doskonale wyglądają zestawione z, również modnymi, rozszerzanymi jeansami albo sztruksową miniówką. Dla zmarzluchów w sklepach znajdą się ocieplane albo wykończone dzianiną modele. Choć najpopularniejsze są te klasycznie czarne, ciekawym rozwiązaniem są również gumiaki w białym kolorze, zwłaszcza te na masywnej podeszwie. Tego rodzaju obuwie nie tylko pozwoli przejść suchą stopą przez jesień, ale również doda pikanterii casualowej stylizacji.

I kto powiedział, że moda nie może być wygodna?

Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy