Reklama

Ziemia obiecana

Różaniec na wolnym powietrzu nie do końca się sprawdził – październik nie sprzyja plenerowym aktywnościom. Dlatego mieszkańcy odmawiają go w domach, rotacyjnie. Najpierw modlitwa, potem herbata. Na Fatimskim mówią, że jeśli Słowo Boże ma działać, to nie wolno oddzielać go od życia.

Miejsce numer jeden, choć zaciszne i pod lasem, okazało się czynnym osuwiskiem. Miejsce numer dwa - terenem podmokłym. Numer trzy ktoś podkupił w ostatniej chwili. Kiedy okazało się, że również numery cztery i numer pięć nie nadają się pod budowę jednorodzinnego domu,  Andrzej Sobczyk, przedsiębiorca i szkoleniowiec, współtwórca grupy Rafael, zajmującej się produkcją i dystrybucją chrześcijańskich filmów oraz książek, usiadł i powiedział do żony: "Ja już nie wiem. Nie ma dla nas miejsca?".

W tych domach będzie się chwalić Boga

Jeśli człowiek jest wierzący, czy to w Boga, czy w przeznaczenie, czy w zrządzenia losu, taką serię niepowodzeń trudno uznać za przypadek. Andrzej, jako wierzący w Boga, poprosił ludzi o modlitwę. Odzew był duży. Jak mówi: skończył liczyć, kiedy liczba osób informujących o udzielanym mu duchowym wsparciu osiągnęła 20 tys. Pojawiło się też proroctwo.

Reklama

Termin proroctwo brzmi nieco "egzotycznie", jednak Andrzej wyjaśnia: proroctwa zwykle kojarzą się z wielkimi, opisywanymi w Biblii przepowiedniami i jest to prawda. Prawdą jednak jest też, że z tego rodzaju przekazami spotykamy się o wiele częściej, niż nam się wydaje. - To mogą być słowa radości, pocieszenia, nadziei, ale też napomnienia. Ludzie wierzący słyszą je podczas modlitwy i wypowiadają niejako w imieniu Boga - tłumaczy.  - To przekaz, który wzmacnia człowieka i kieruje go ku Bogu.

W tym przypadku przekaz brzmiał: "Nie buduj marnych szałasów, buduj siebie i innych w Jezusie Chrystusie". Niedługo potem pojawił się kolejny: "Znajdą się ludzie, którzy wybudują te domy, a w tych domach będzie chwaliło się Boga". Obydwa przekazały Andrzejowi osoby, które - jak mówi -  nie znały jego planów i marzeń. Treść proroctw wzbudziła u adresata lekką konsternację. Bo jak to? Nic nie robić? Czekać? Mądrzy doradcy poradzili: "Czekaj". Czekał więc.

Niedługo jednak. Tym razem zadzwonił przyjaciel i współpracownik Andrzeja, Józef: "Znalazła się 3-hektarowa działka. Są też pieniądze na zakup ziemi. Wybudujemy osiedle". Oprócz pieniędzy pojawiła się i nazwa. Józef otrzymał ją podczas modlitwy.

A tutaj będzie kapliczka

Na temat architektury Biblia nie mówi wiele. Jeśli już pojawia się temat budowy domu, to zwykle w ujęciu metaforycznym. Przykład z Księgi Psalmów: "Jeżeli Pan domu nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą". I jeszcze jeden, z Ewangelii wg św. Mateusza "Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony".

Słowa te, choć inspirujące w sferze duchowej, w budowlanej praktyce, co oczywiste, przydają się w znikomym stopniu. Twórcy osiedla Fatimskiego postawili więc na rozwiązania sprawdzone, zgodne ze współczesnymi standardami. Jak czytamy na stronie inwestycji, jest ona tworzona " z myślą o klientach ceniących funkcjonalność i komfort", a także o "wykorzystaniu naturalnej rzeźby terenu, maksymalnym doświetleniu i estetyce wykończeń".

I tak: działka w Krzywaczce - 3 hektary terenu, 11 kilometrów od Krakowa, pod lasem. Domy: początkowo sześć, aktualnie kilkanaście, docelowo trzydzieści, zabudowa wolnostojąca, bliźniacza, bliźniacza 2-lokalowa, wznoszona w technologii tradycyjnej. Wewnątrz domu, przykładowo: kuchnia, salon, trzy sypialnie, łazienka. Na zewnątrz, do wspólnego użytku: altana, miejsce na grilla, piec do pieczenia chleba, plac zabaw dla dzieci, boisko wielofunkcyjne, wspólny park, ułożony z otoczaków różaniec w kształcie Polski. W przyszłości ma powstać również kapliczka, podobna do tych, które czasem spotyka się przy wiejskich drogach. Ładnie, sielsko.

Mieszkańcy to głównie rodziny z dziećmi. Nie tylko z Polski, bo były  zapytania z Niemiec, Szwecji, Stanów Zjednoczonych. Wskazane są szybkie decyzje - rekordziści kupili dom w tydzień.

W ciągu pierwszych lat od wprowadzenia się pierwszych mieszkańców społeczność osiedla Fatimskiego wytworzyła własne rytuały. Nowych mieszkańców wita się, wręczając symboliczny prezent: tabliczkę z numerem domu, imieniny i urodziny nierzadko organizuje się wspólnie, cudze dzieci traktuje jak kuzynostwo własnych: podwozi do szkoły i kościoła, częstuje herbatą, zaprasza do środka, kiedy maluch puka i pyta, czy może wejść. Wspólne nie znaczy tu "niczyje", a drzwi wejściowych nie trzeba zamykać na klucz.

Są rytuały świeckie, są i religijne. Szczególną popularnością cieszą się majówki z gitarą na świeżym powietrzu. Czasem, przy okazji rozmaitych świąt, mieszkańcy spontanicznie gromadzą się przy różańcu. 

 - Co ciekawe, w październiku, w różańcowym miesiącu, tam się nie modlimy. Mamy małe dzieci, a na zewnątrz jest zimno. Lepiej spotkać się w domach, za każdym razem u kogoś innego. Najpierw modlitwa, a potem herbata, kawa. Jeśli Ewangelia ma żyć, to nie można separować jej od codzienności - tłumaczy Andrzej.

Kto może zamieszkać na os. Fatimskim? Czytaj na następnej stronie >>>


Brama? Jest, ale nie taka, jak myślicie

Kiedy masz pięć lat i znikasz z oczu rodzicom, to jest to poważna sprawa. A kiedy zwiewasz, zabierając ze sobą kolegę, w celu nabycia coli i cukierków, a przez kilka godzin szuka cię całe osiedle, to sprawa jest nie tyle poważna, co bardzo poważna.

- Kiedy już wrócili, rodzice usiedli z nimi na placu zabaw, a ja patrzyłem i zastanawiałem się, co będzie. Przecież, kiedy ginie dziecko, to stres jest tak duży, że potrafią puścić nerwy - opowiada Andrzej. -  A oni po prostu spokojnie wytłumaczyli chłopakom, co zrobili źle i dlaczego tak nie wolno. Ile razy mi ciężko, tyle razy myślę: oni dali radę, zapanowali nad sobą? To i ja dam! Jak człowiek ma dobry przykład, to jakoś się trzyma w pionie. Między innymi właśnie na tym polega siła sąsiedztwa.

Andrzej lubi mówić, ale, jak na osobę elokwentną, wyjątkowo pilnuje słów. Tego nie pisać, tu napisać zgrabnie, może opowiedzieć historię, ale nie do publikacji. Ostrożność może wynikać z faktu, że na początku budowy kilka tytułów napisało o osiedlu "bzdury i kłamstwa". Na przykład: że to będzie zamknięta enklawa dla katolików, albo że na Fatimskim zamieszkają ci, którzy zadeklarują się jako wierzący i praktykujący. I jeszcze, że sąsiedzi są przerażeni. Sprostowań nie było, ale teraz, przy okazji, można wskazać, gdzie minięto się z prawdą. Brama, owszem jest, ale po to żeby dzieci nie uciekały. Deklaracji nikt od nikogo nie wymaga. Liczą na to, że przyciągną podobnych sobie, a jeśli nie - to może i jest w tym jakiś "boski plan"?

Pytam, czy i ja, niewierząca, mogłabym tu zamieszkać. Zapraszają, jeśli tylko zaakceptuję takich sąsiadów.

- Chciałem stworzyć miejsce, jakie sam pamiętam z dzieciństwa. Osiedle, w którym dzieciaki biegają po podwórku, a sąsiad nie jest potencjalnym wrogiem, ale przyjacielem. - tłumaczy Andrzej. - To ma być miejsce, w którym rodzi się dobro, a my niesiemy je na zewnątrz.

Przykłady? Kiermasz świąteczny na rzecz samotnej matki, pomoc w wykończeniu domu sąsiada, dary dla potrzebujących, przekazane za pośrednictwem księdza proboszcza.

Sąsiedzi spod siostry Faustyny

Gdy dr hab. Jacek Gądecki z wydziału humanistycznego Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, zaczynał badania nad osiedlami zamkniętymi pisał, że w Stanach mamy "gated communities", w Polsce zaś tylko "gated". 

- Najwyraźniej doczekaliśmy się i communities. Zaczęliśmy zwracać uwagę nie tylko na mury, ale również na relacje, próbujemy odzyskać sąsiedztwo - tłumaczy. - Nie ma w tym nic dziwnego: ludzie od dawna grupują się w bańkach, które teraz przenoszą się ze świata wirtualnego do realnego. I pewnie będzie ich jeszcze więcej.

W Łomiankach pod Warszawą fundamenty już wylane. Lokali na Osiedlu Przystań ma być 32 - trzy już praktycznie w stanie surowym, wszystkie otrzymają imię świętego patrona: będą to m.in. Maksymilian Kolbe, Teresa od Dzieciątka Jezus, Jan Paweł II, Faustyna Kowalska. Wybrano świętych, którzy szczególną troską otaczali rodziny. Pojawi się również, podobnie jak w Krzywaczce, plenerowa kapliczka z miejscem wyciszenia. Oprócz tego zaplanowano m.in. plac zabaw, punkt przedszkolny czy wiatę na rowery. Teren został poświęcony, a cała budowa otoczona opieką modlitewną. Jak tłumaczą pomysłodawcy osiedla Przystań, inwestycji towarzyszy "idea podwyższania standardów osiedli, a nie stricte deweloperskie podejście do ich budowania".

Inwestycja ma charakter rodzinno-przyjacielski. Inicjatorem przedsięwzięcia jest Kamil Kwiatowski - niegdyś rozważający drogę zakonną, od lat zafascynowany ideą "dobrego sąsiedztwa, mającego u podstaw wartości chrześcijańskie". Zarys wizualny projektu powstał dzięki żonie, Annie, a nad pracami wykonawczymi czuwa ojciec, z którym - jak zaznacza - tworzy zgrany zawodowy duet. Motywacje? Podobnie jak w przypadku os. Fatimskiego, wsparcie rodzin i rodzinności, poszukiwanie bezpieczeństwa, wspólnota wartości. Kamil nie ma wątpliwości, że wszystko to pozytywnie wpłynie na sąsiedzkie relacje.

- Widzimy to już teraz, kiedy klienci zachęcają swoich znajomych do nabywania domów. Planowane są też wspólne zakupy, na przykład kosiarki - tłumaczy.

Motywująco działają również dotychczasowe doświadczenia mieszkaniowe. - Osoby, które są zainteresowane zakupem domów, zwracają uwagę na to, co również my dostrzegliśmy, mieszkając na warszawskich Bielanach: anonimowość, brak dbałości o części wspólne, niezręczności związane z przejawami demoralizacji wobec dzieci - tłumaczy Kamil. - Nie zakładamy, że będziemy żyć pod kloszem, w chrześcijańskiej idylli. Jednak wyrastające z pnia wiary elementy, takie jak: dbałość o dobro wspólne, szacunek, wsparcie i odpowiedzialność, to o wiele więcej niż proponują "standardowe osiedla".

Łomianki nie są jedyne - Andrzej wskazuje, że katolickie osiedla powstają m.in. w Niepołomicach i w Nowym Sączu. Mieszkańców os. Fatimskiego to nie zaskakuje - o tym, że powstaną kolejne osiedla, też była mowa w proroctwie.

Czy osiedla dla wierzących będą pogłębiać podziały społeczne? Czytaj na następnej stronie >>>

Trochę wiara, trochę biznes

Z raportu firmy doradczej Deloitte wynika, że pod względem liczby budowanych mieszkań Polska jest rekordzistką - w żadnym innym kraju Europy Środkowej nie powstaje tak wiele nowych lokali. "Tak wiele" to ok. 200 tys. rocznie - w 2018 roku do użytku oddano 185 tys. mieszkań, w 2019 - 207 tys.

Mieszkania dedykowane katolikom może i są kroplą w tym budowlanym morzu, ale jest to kropla o wyjątkowo wyrazistym charakterze. W 2012 roku, gdy na warszawskich Młocinach powstawało pierwsze w Polsce "religijne" osiedle, portal domy.pl zapytał potencjalnych nabywców, co sądzą o takim pomyśle. 60 proc. ankietowanych oceniło pomysł jako "zły" i mogący prowadzić do niepotrzebnych podziałów społecznych. Pozytywnie o idei wypowiedziała się ¼ badanych.

Mimo że od tego czasu minęła już prawie dekada, łączenie religii z budowlanką wciąż budzi kontrowersje.

- Wydaje mi się, że gdyby była mowa o eko-osiedlu, dedykowanym rodzinom, którym bliskie są idee związane z troską o planetę, wszyscy byliby zachwyceni tym hipsterskim pomysłem. Tymczasem termin "katolickie", czy "dla wierzących" elektryzuje - mówi dr Dominika Kozłowska, filozofka i redaktorka naczelna miesięcznika "Znak". - Intuicyjnie jestem pozytywnie nastawiona do tego pomysłu. Po pierwsze, w Polsce z powodzeniem działają katolickie szkoły, które nie tylko nie budują podziałów społecznych, ale również przyjmują do grona swoich uczniów niewierzących. Po drugie, ujmując temat w szerszym kontekście, grupy wyznaniowe mają w sobie tendencje do budowania wspólnot, rozumianych również jako wspólnoty mieszkaniowe.

Rzeczywiście, osiedla skoncentrowane wokół religijnych idei, choć w Polsce wywołują spory szum, nie są pomysłem ani nowym, ani rodzimym. W Jerozolimie dzielnicę Mea Szearim zamieszkują ultraortodoksyjni Żydzi, ta sama grupa tworzy społeczność nowojorskiego Williamsburga. Na Florydzie zaś, prawie dekadę temu, powstało nie tyle katolickie osiedle, co całe miasto. Ośrodek o nazwie Ave Maria dziś liczy kilka tysięcy mieszkańców, a na jego terenie, oprócz standardowych punktów handlowo-usługowych, znajduje się m.in. katolicki uniwersytet. Życie mieszkańców opisuje lokalny miesięcznik.

Jednak, zdaniem części ekspertów, wznoszenie katolickich osiedli w społecznie homogenicznej Polsce nie ma wielkiego sensu. Rozwiązania takie mają uzasadnieniem w regionach,  w których w przestrzeni publicznej nie można manifestować kultu, czy to z uwagi na prawo, czy obyczaje. W takich wypadkach osiedla dają wierzącym możliwość np. wystawienia chanukiji w oknie czy postawienia plenerowego krzyża. 

- W Polsce są to raczej kooperatywy, które łączą biznes z wartościami. Nie zdziwię się, jeśli wkrótce pojawią się kolejne deweloperskie inicjatywy, które będą starały się wykorzystać marketingowy potencjał, drzemiący w środowisku wierzących - tłumaczy Jacek Gądecki. - Dla mieszkańców z pewnością będzie to komfortowe, jednak dla miasta, struktury zakładającej otwartość i różnorodność, już nie do końca. Przebywanie wśród podobnych sobie może prowadzić do utrwalania postawy, w której "sąsiad jest taki jak my", co prowadzi do patrzenia na świat zewnętrzny i innych z lękiem.

Sami zainteresowani społecznej polaryzacji zdają się jednak nie obawiać. - Podziały były, są i będą. Zmienia się tylko sposób ich akcentowania, coraz częściej prowokujący do agresji - w większości w stronę katolików, a nie z ich strony. Jeżeli chodzi o otwartość na dialog czy pomoc, to wspólnoty chrześcijańskie mogą służyć za przykład - mówi Kwiatkowski dodając, że ma nadzieję, iż Osiedle Przystań będzie "społecznym zastrzykiem dobra".

A co, jeśli się rozwiodą?

Oprócz obaw związanych z tworzeniem enklaw, pogłębianiem podziałów i gettoizacją, pojawiają się również pytania o przyszłość tego rodzaju projektów. - Rozumiem, że ludzie chcą zbudować sobie coś w rodzaju bezpiecznej, duchowej przystani. Zastanawiam się jednak, w jaką stronę będą zmierzać te społeczności. Jeśli jedynym kryterium zamieszkania jest deklarowana "otwartość i dobra wola", to czym będą one różnić się od zwykłych osiedli? Jeśli zaś wymagane będzie ścisłe przestrzeganie zasad wiary, to we mnie wywołuje to skojarzenia z osiedlami ortodoksyjnych Żydów, oczywiście z zachowaniem odpowiednich proporcji - mówi ks. Jacek Siepsiak, redaktor naczelny Wydawnictwa WAM, publicysta i autor książek o tematyce religijnej. - Zastanawiam się też, co stanie się, gdy np. jakieś mieszkające na osiedlu małżeństwo postanowi się rozwieść albo gdy któryś z mieszkańców oddali się od Kościoła? Jak potraktuje ich osiedlowa wspólnota?

Andrzej Sobczyk też czasem zadaje sobie te pytania. Na razie podziałów jednak nie ma. Równowagi na Fatimskim nie zachwiały nawet przetaczające się aktualnie przez Polskę dyskusje o postawie Jana Pawła II wobec problemu pedofilii, kompromisie aborcyjnym, czy szerzej - o miejscu kościoła w życiu publicznym. - To nie tak, że nie zauważamy tych tematów, że one nas nie martwią. Rozmawiamy o nich, ale zawsze z podobną konkluzją: róbmy tyle dobrego, ile możemy, w najbliższym otoczeniu - tłumaczy. - Trzeba najpierw zadbać o własny dom, najbliższe otoczenie, by potem nieść dobro w świat. 


***
Ten artykuł powstał w ramach naszej najnowszej kampanii pod hasłem "Interia - portal, który towarzyszy mi każdego dnia". Więcej ciekawych treści znajdziesz tutaj.

Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy