Reklama

Seksualność Polaków: Jak pokonać lęki i uprzedzenia?

Gdy byłem młody, a było to jednak wiele lat temu, i gdy młodzi ludzie wyjeżdżali na studia, to pary wynajmowały dwa osobne pokoje. Albo młodzi mieszkali w dwóch różnych akademikach. Ale nie mieszkali razem! Dziś młodzi ludzie mieszkają razem i nie muszą tego uzgadniać z rodzicami, bo społeczeństwo się już z tym oswoiło - mówi Małgorzacie Szczęśniak profesor Zbigniew Izdebski, wybitny polski seksuolog, autor największych badań dotyczących zachowań seksualnych Polaków.

Poniżej prezentujemy fragment książki "Siedem grzechów przeciwko seksualności", która jest zapisem tej rozmowy. 

Małgorzata Szcześniak: Zacznijmy od statystyk - badań Zbigniewa Izdebskiego i Polpharmy z 2017 roku zrealizowanych przez IQS ("Seksualność Polaków 2017"). Zgodnie z wiarą katolicką seks przedmałżeński jest grzechem. Tymczasem dowodzi pan profesor w swoich badaniach, że czystość przed ślubem zachowuje 9 proc. Polaków z pokolenia starszych ludzi i tylko 1 proc. osób młodszych. Z czego to wynika?

Prof. Zbigniew Izdebski: Dokładnie z tego, o czym pani powiedziała, czyli z podejścia do wartości religijnych. Zdecydowana większość Polaków deklaruje się jako katolicy. Ale to, że ktoś tak się definiuje, jeszcze o niczym nie świadczy. Bywa, że gdy taki zdeklarowany katolik wchodzi do łóżka, to seks idzie w swoją stronę, a wiara w swoją.

Reklama

- Niektórym towarzyszy większe, a niektórym mniejsze poczucie winy. Od zawsze grupa ludzi, która nie przestrzegała reguł katolickich, była spora. Widzimy to świetnie w Kościele katolickim na przykładzie par, które się pobierają ze względu na ciążę.

Naprawdę?

- Znałem nawet fotografów, którzy się wyspecjalizowali w takich zdjęciach ślubnych, na których nie widać, że panna młoda jest w ciąży. Dopiero od niedawna mamy modę na fotografowanie ciążowych brzuchów.

Zapoczątkowała ją Demi Moore. W ciepłe dni widuję ciężarne panie z gołymi brzuszkami.

- Tak, to się już zmieniło. Gdy byłem młody, a było to jednak wiele lat temu, i gdy młodzi ludzie wyjeżdżali na studia, to pary wynajmowały dwa osobne pokoje. Albo młodzi mieszkali w dwóch różnych akademikach. Ale nie mieszkali razem! Dziś młodzi ludzie mieszkają razem i nie muszą tego uzgadniać z rodzicami, bo społeczeństwo się już z tym oswoiło. Młode pary traktują to albo w kategoriach ekonomicznych, bo wspólne mieszkanie jest tańsze, albo w kategoriach logistycznych, organizacyjnych, bo młodzi nie będą musieli poświęcać czasu na bieganie za sobą, niektórzy mają też wtedy większą kontrolę nad drugą osobą; ale za każdym razem za wspólnym mieszkaniem przemawiają względy praktyczne.

- Wielu rodziców patrzy na to z akceptacją, co kilkanaście lat temu było jeszcze nie do pomyślenia. Obrazują to też polskie seriale, które w dużej mierze odnoszą się do obyczajowości seksualnej współczesnych Polaków. To, co kiedyś młodym ludziom przychodziło z trudem, bo musieli to sobie wywalczyć, być mocno zdeterminowani - czyli wspólne mieszkanie - dziś jest łatwe do osiągnięcia. I to nawet w rodzinach katolickich.

- Scenarzyści nie zaciemniają obrazu, ale przekazują go w sposób dość rzetelny. Bardziej jednak ciekawi mnie nie kto współżyje przed ślubem, ale kto nie współżyje...

Czyli inicjacja kobiety następuje po ślubie. I tu kończy się bajka: żyli długo i szczęśliwie. A może jednak nie?

- Ale przecież w tym jednym procencie znajdują się także mężczyźni, którzy są bardzo przywiązani do religii. Są nawet tacy, którzy się nie masturbują! A jeżeli, to z dużym poczuciem winy lub nawet z obrzydzeniem. Oni nie dają sobie prawa do przyjemności - dlaczego mam się cieszyć z wytrysku?

- Traktują to w kategoriach fizjologicznych, bo im ten popęd bardzo przeszkadza w codziennym funkcjonowaniu. I jeżeli go już rozładowują, to czynią to, ale mają z tym problem. Gdybyśmy mieli przeprowadzić gradację grzechu, to współżycie dla większości jest na pewno większym grzechem niż masturbacja. (...)

Z jakim problemem katoliczka przychodzi do pana profesora do gabinetu?

- Z rozpasaniem swego męża! Ale to nie ma znaczenia, czy ktoś jest katolikiem, czy nie. Istotne, jakie jest jego przywiązanie do tradycji religijnej, czy to są osoby głęboko wierzące i praktykujące. Dla większości seks idzie w swoją stronę, a wiara w swoją. I mam tu na myśli praktyki seksualne, ich intensywność, seks oralny czy mobilizowanie jednej ze stron do oglądania filmów pornograficznych.

- Bywa, że kobieta nie chce oglądać tego typu filmów ze względów estetycznych, i może być ateistką. Jej kultura, osobowość tego nie akceptuje, i nie ma to nic wspólnego z wiarą. Seks jest zresztą silnie powiązany z lękami niektórych kobiet przed współżyciem seksualnym, wynikającymi z  faktu, że te kobiety nie stosują antykoncepcji, a jednocześnie oczekiwania mężczyzny co do współżycia seksualnego są takie, że on chciałby często i dużo. Kobieta - niekoniecznie.

- I wówczas ona wyznacza ten czas, kiedy może współżyć ze względów fizjologicznych. Kolejnym problemem jest system wychowania: kobieta niby kocha swojego męża, ale ma poczucie, że te relacje w związku między nimi nie są dobre. Bywa tak wtedy, gdy w pierwszej rodzinie tej kobiety mężczyźni byli przedstawiani jako najgorsza ludzka kategoria: mężczyzna dla niej to ktoś, od kogo będzie zależna, kto ją skrzywdzi i wykorzysta. Nie chodzi tylko o seks po ślubie, a raczej o to, że kobieta, która ma zachować czystość do ślubu, dostaje w spadku od matki i jej poprzedniczek obraz mężczyzny - siedliska zła, który chce tylko jednego.

I gdy zdobędzie to jej dziewictwo, przestanie ją szanować i porzuci. Mężczyzna dostaje też przekaz od ojca: nie słuchaj "baby", rób swoje.

- Te przekazy ojców tylko utrwalają stereotypy. I niektórym kobietom jest potem trudno zrozumieć, że to są tylko stereotypy. Nie trzeba statystyk, aby to potwierdzić. Ale oczywiście tacy panowie, jakimi straszą matki, bywają. Świat byłby jednak bardzo smutny, gdyby składał się wyłącznie z takich mężczyzn.

Czy bardzo religijni mężczyźni nie mają przypadkiem jeszcze silniej niż ich koledzy ateiści zakorzenionego podziału na świętą i ladacznicę?

- Różnie bywa, ale w większości tę ladacznicę też by chcieli. Moi niektórzy pacjenci pragną takiego seksu, żeby się zapomnieć. To jest częsty problem tych ludzi, którzy wyobrażają sobie, że seks jest czymś niesłychanym w naszym życiu. Szczególnie dotyczy to osób, które niczego nie doznały w tej sferze albo doznały bardzo mało. Gdyby tak było, nasze domy zawaliłyby się od trzęsienia ziemi, i to nie wywołanego zmianami klimatycznymi.

- A potem przychodzi do seksu i okazuje się, że on jest TAKI i w dodatku z jednym partnerem. No i się narzeka. A obiektywnie jest to dobry seks! Trwa wystarczająco długo. Mężczyzna jest sprawny seksualnie, zachowuje reguły gry wstępnej, jest z partnerką w dobrej relacji. A kobieta oczekuje nie wiadomo czego. (W drugą stronę to działa podobnie).

- Są też kobiety głęboko religijne, które mają poczucie, że kobieta nie powinna tak... krzyczeć. A ona przeżywa orgazm. I ten orgazm fizjologicznie jest tak bogaty, że aż się chce krzyczeć.

Fragment książki Zbigniewa Izdebskiego i Małgorzaty Szcześniak "Siedem grzechów przeciwko seksualności". Wydawnictwo Poradnia K.

Zobacz także:

Anna Mucha z dużym, ciążowym brzuchem. W komentarzach gratulacje

Izabella Krzan z mamą z strojach kąpielowych. Internauci pytają, czy to siostry

Agnieszka Kaczorowska już nie ukrywa imienia drugiej córki

O tym co robić, by zacząć cieszyć się udanym życiem erotycznym opowiadają trenerka kreatywnego seksu Joanna Keszka i dziennikarka Magda Mołek

Poczucie szczęścia zależy od ilości seksu


Fragment książki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy