Reklama

Rodzinny kaowiec

W codziennym życiu często wymigujemy się od zabaw z dziećmi. Wakacje są momentem konfrontacji. Nie za bardzo jest gdzie uciec - pisze psycholog i terapetka, Ewa Woydyłło.

PANI: Pani Ewo, z utęsknieniem czekamy na wakacje, snujemy plany, wyobrażamy sobie, jak będzie cudownie: wreszcie odpoczniemy, znajdziemy czas dla dzieci. Ale gdy w końcu ten urlop nadchodzi, nie potrafimy się nim cieszyć. Nagle okazuje się, że ciągła obecność naszych bliskich doprowadza nas do szału, przeszkadzają krzyki, nieustanny rozgardiasz i wieczne prośby: "Mamo, pobaw się ze mną", "Mamo to, mamo tamto…".

Ewa Woydyłło: Nie dziwią mnie te emocje, szczególnie w przypadku zapracowanych zazwyczaj rodziców. Dzieci, zwłaszcza małe, wymagają nieustannej uwagi, dla młodych matek często praca jest rodzajem ucieczki, odpoczynku od obowiązków. Natomiast wakacje są momentem konfrontacji. Okazuje się, że w zwykłym życiu często wymigujemy się od zabaw, mówiąc: "Nie mam czasu, muszę zrobić obiad, pozmywać, może później". A podczas urlopu nie za bardzo jest gdzie uciec, bo nawet jeśli najpierw ugotujemy, posprzątamy, i tak zostaje wiele wolnych godzin.

Reklama

Za uczuciem rozdrażnienia często idzie poczucie winy, jak można nie cieszyć się z bliskości dzieci, jak można być nimi zmęczonym. Aż wstyd się przyznać do takich emocji.

- Ależ dlaczego? Choć bardzo kocham moje córki, nieraz zdarzało mi się marzyć o ucieczce. Każdy człowiek, zwłaszcza mały, to inne potrzeby, pragnienia, które nie zawsze idą w parze z naszymi i w jakimś stopniu naruszają naszą wolność, bo czasem po prostu jest tak, że marzymy o ciszy z książką i kawą, a to niekoniecznie podoba się naszym dzieciom.

Gdzie jest kompromis?

- Myślę, że wakacyjny czas trzeba sobie starannie zaplanować, przygotować się do niego.

Słowo "plan" podczas urlopu może przerazić...

- Nie mam na myśli braku spontaniczności, działania według jakiejś sztampy. Ale będzie łatwiej, gdy na wakacje nad morze weźmiemy np. scrabble, chińczyka, rakietki do badmintona. Jeśli nie mamy pomysłów na spontaniczne zabawy, można ich poszukać w internecie albo kupić odpowiednie książki, których na rynku jest mnóstwo, ot chociażby ostatnio Odeta Moro napisała "Czupury i inne zabawy z wyobraźnią".

- Gdy wyjeżdżamy za granicę, czy w jakiekolwiek nowe miejsce również w kraju, warto opracować plan zwiedzania, wcześniej poczytać o ciekawych miejscach, które możemy zobaczyć. Wszystko, co ma wartość poznawczo-rozrywkową, zajmuje nasze dzieci, wypełnia ich czas.

Często u nas kiepsko z wyobraźnią. Gdy dziecko mówi: "Pobaw się ze mną", naprawdę niewiele osób wie, jak to robić.

- Dlatego że zabawa w naszej kulturze uważana jest za coś niestosownego. Zawsze tak było, nawet dzieciom nie dawano do niej prawa, sama często słyszałam w szkole, że zabawa to marnowanie czasu. Nasiąkamy tym, uczymy się mieć "rzeczy do zrobienia". Do życia podchodzimy zadaniowo, to, co robimy, musi być pożyteczne. Nawet jeśli mamy jakieś hobby, to i tak traktujemy je często jako sprawdzian naszych umiejętności, na przykład uprawiamy wspinaczkę skałkową lub zapisujemy się na kurs nurkowania.

- Tymczasem prawdziwy relaks powinien mieć charakter absolutnie spontaniczny. Człowiek, żeby się regenerować, musi nie tylko odpoczywać, oglądać telewizję, czytać, ale i bawić się, uruchamiać wyobraźnię. Niezależnie od wieku potrzebuje tego każdy z nas. Doskonale wiedzą o tym na przykład Skandynawowie. Tam nawet gospodynie domowe w tak ważne dla rodziny święta jak Boże Narodzenie czy Wielkanoc nie zajmują się tylko podsuwaniem przysmaków bliskim. Potrafią w porze obiadu rzucić wszystko i pójść pojeździć na łyżwach.

Jeśli ktoś tego nie lubi, myśli: "Jakie to nudne"…

- To sygnał świadczący, że gdzieś głęboko zakopał swoje dzieciństwo, zatracił zdolność cieszenia się drobiazgami. To oczywiście nie jest przestępstwo, ale ludzie, którzy potrafią się bawić, w ogóle są bardziej szczęśliwi. A w życiu zawodowym bardziej kreatywni. Często mówię to moim pacjentom cierpiącym na depresje czy stany lękowe. Nie mogę dać im szczęścia, ale umiem pokazać, jak czuć się dobrze, kiedy ma się tak naprawdę niewiele.

- Warto też wiedzieć, że wspólne zabawy z rodzicami, wspólne spędzanie czasu to jest to, co dzieci zapamiętują najbardziej na całe lata. Do dziś wspominam wyprawy ze swoimi bliskimi i wiem, że moje córki mają podobnie.

Co z wolnym czasem tylko dla nas?

- Z tego też nie trzeba rezygnować. Rozdrażnienia, złości będzie mniej, gdy w ciągu dnia znajdziemy kilka chwil dla siebie. Jak to zrobić? Wystarczy, że na wakacje pojedziemy ze znajomymi, którzy też mają dzieci, wtedy dorośli mogą na zmianę opiekować się pociechami. Niekiedy jasno ustalamy czas dla siebie: "Dobrze, teraz pogram z wami w scrabble, ale potem przez godzinę chcę leżeć na leżaku i czytać książkę".

- Gdy syn lub córka mają towarzystwo rówieśników, zazwyczaj mniej potrzebują naszej uwagi. Wybierając miejsce na urlop, można skorzystać z tzw. hotelu rodzinnego, gdzie prowadzone są zorganizowane zajęcia dla dzieci w różnym wieku: animacje, warsztaty, dyskoteki. Animatorzy dbają o to, żeby dzieci się nie nudziły, a rodzice w tym czasie mogą odpocząć.

Ewa Woydyłło

Pani 8/2010

Tekst pochodzi z magazynu

PANI
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy