Reklama

Poczuj atmosferę eleganckiego Wiednia!

Noworoczne koncerty wiedeńskie to nie tylko muzyczna gratka, na którą melomani czekają cały rok, ale też bajkowa brama do Wiednia sprzed ponad stu lat. To świat wybitnych osobowości, interesujących wydarzeń, lśniący od eleganckich strojów i kosztownej biżuterii. To także czas wyszukanych bon motów i zabawnych anegdot, rozbrzmiewający dźwiękami od których może zakręcić się w głowie

I nie trzeba jechać do Wiednia, by w tej uczcie dla zmysłów i ducha wziąć udział. Także w Polsce można wziąć udział w Noworocznym Koncercie Wiedeńskim, na którym usłyszeć można fantastycznych solistów międzynarodowych scen operowych i towarzyszących im wybitnych kameralistów oraz laureatów prestiżowych konkursów muzycznych przyjmowanych owacjami na stojąco w salach koncertowych całego świata.

 A jeżeli Wiedeń, to oczywiście nie może zabraknąć Króla Walca Straussa! Powszechnie wiadomo, że Ojciec Johanna Straussa również był popularnym i utalentowanym muzykiem, jednak nie wszyscy wiedzą, że nazywany był Ojcem Wiedeńskiego Walca. To zaszczytny tytuł, ale to jednak nie to samo co Król Walca! Utalentowany syn pierwszego walca skomponował już w wieku sześciu lat, ale ten sukces wywołał nie tyle ojcowską dumę co... zazdrość i obawę. Johann Strauss starszy nie chciał konkurencji i zaplanował dla swego syna karierę bankiera. I tak przyszły Król Walca pobierał lekcje muzyki w tajemnicy. Wspólniczką "zbrodni" była matka, a nauczycielem jeden z muzyków z orkiestry ojca. Gdy cała sprawa wyszła na jaw, syn otrzymał solidne lanie, ale przeszkody nie stanęły na drodze rozwoju tego wybitnego talentu i junior ostatecznie przerósł ojca.

Reklama

W czasie koncertu nie może zabraknąć arii z tak popularnych operetek jak "Zemsta nietoperza". Utwór, który dziś uważany jest za arcydzieło sztuki operetkowej postał jednak w dość niesprzyjających okolicznościach. Dyrektor jednego z teatrów zakupił francuską sztukę "Reveillion", ale po przeczytaniu uznał ją za... plagiat. Nieszczęsny tekst podsunął konkurencji. Tłumaczeniem zajął się pracujący za głodową pensję dramaturg Karl Haffner, spec od przekładów, poprawek i przeróbek, a ostateczny kształt nadał mu Richard Genee. Gdy po licznych przygodach wymęczone libretto trafiło w ręce Straussa, niewiele osób wierzyło, że z tej mąki jeszcze będzie chleb. A jednak "Zemsta nietoperza" okazała się operetką wszech czasów.

Niemałe perypetie towarzyszyły powstaniu innego operetkowego hitu "Wesołej wdówki". I tu libretto zostało oparte na wcześniejszej sztuce. Przeróbki i zmiana tytułu miały na celu nie tylko dopracowanie intrygi, ale i uniknięcie kłopotów z prawami autorskimi. Gotowy tekst trafił w ręce pewnego znanego kompozytora, który pracował z nim długo, by stworzyć na koniec muzykę tak nudną, że słuchacze przysypiali po paru minutach. Franz Lehar przeżywał w tym czasie gorycz porażki, po ostatnich niepowodzeniach i niemal nikt nie brał go pod uwagę jako ewentualnego autora muzyki. Z jednym wyjątkiem. Sekretarz teatru dostrzegł jego talent i z niemałym wysiłkiem przekonał otoczenie, że Leharowi warto dać szansę. Jeszcze tego samego dnia, Lehar zagrał swoim zleceniodawcom pierwszy utwór przez telefon, a wkrótce partytura została ukończona. Efekty? "To żadna muzyka" miał powiedzieć dyrektor teatru, który węsząc klapę oszczędzał na scenografii, kostiumach, a nawet czasie prób. Czy miał rację? Publiczność premierowa przyjęła dzieło raczej chłodno i przez trzydzieści kolejnych przedstawień sala daleka była od wypełnienia. A później stało się coś niesamowitego. Wiedeńczycy oszaleli na punkcie "Wesołej wdówki". Biletów nie sposób było dostać, melodie ze spektaklu można jednak było usłyszeć w kawiarniach i na promenadach. Tytuł utrzymał się na afiszu przez 400 przedstawień i wkrótce nie sposób było znaleźć w cesarstwie austrowęgierskim teatru, który nie wystawiałby "Wdówki". Na tym nie koniec. Wdówkomania opanowała cały świat: od Warszawy po Nowy Jork. Wszędzie "Wesołą wdówkę" wystawiano, nucono piosenki, ale nie tylko. Sklepowe półki zalała fala towarów spod znaku wesołej wdówki. Wdówkomaniacy do kreacji a la wesoła wdówka mogli dobrać kapelusze a la wesoła wdówka i skropiwszy się perfumami a la wesoła wdówka, paląc cygara a la wesoła wdówka, wybrać się do restauracji Wesoła wdówka na kotleta a la wesoła wdówka. Show-biznes jak widać niewiele się zmienił.

A czy wdówka rzeczywiście była wesoła? Jak głosi anegdota tytuł powstał zupełnie przez przypadek. Gdy dyrektora teatru poinformowano, że pewna wdowa po raz kolejny prosi o darmowe wejściówki, ten miał odpowiedzieć:  "Daj jej jeszcze dzisiaj te bilety, ale gdy znowu przyjdzie wyrzuć tę natrętną (lästige) wdowę". Na co Lehár, który nie usłyszał dokładnie miał zapytać: "Co powiedziałeś? Wesołą (lustige) wdowę?"

A jak powstawała "Księżniczka czardasza" operetka, z której arie również zostaną wykonane podczas koncertu? Tu zdania są podzielone. Siostra kompozytora Imre Kálmána tak opisywała proces twórczy: "Mój brat i jego pracownicy, panowie [Julius] Brammer i [Alfred] Grünwald spotykają się codziennie i piją litry czarnej kawy, palą ogromną ilość cygar i papierosów, opowiadają dowcipy, rozmawiają o pogodzie, o pięknych kobietach, o problemach ekonomicznej, docinają sobie, śmieją się, sprzeczają i ryczą. To się odbywa dzień w dzień, przez wiele miesięcy i nagle operetka jest skończona ... ". Jednak sam kompozytor nieco inaczej opisywał swoją pracę: "Pracowałem nad transkrypcją i instrumentacją osiem miesięcy dziennie przez szesnaście godzin dziennie". I rzeczywiście pracował ciężko, a jego utwory są grane tak często, że porównuje się go do Beatlesów. Sukces odniósł, gdy zrezygnował z poważnych symfonii na rzecz lekkiej i popularnej operetki.  "Symfonią można jeszcze wmówić w ludzi znaczenie, którego się nie posiada, powołuje się po prostu na oryginalność i osobisty styl, nie pozwalający tak pisać, aby się to bliźniemu podobało. Ale już najprostsza piosenka, najmniejszy walc wymaga inwencji i musi mieć niezawodną elektryzującą iskrę, która ludzi porywa" powiedział kiedyś Kalman i słowa te są prawdziwe do dziś.

 Podczas koncertu zostaną wykonane też arie z innych popularnych operetek takich jak "Baron cygański" czy "Kraina Uśmiechu". Publiczność usłyszy m.in.: Walc "Nad Pięknym Modrym Dunajem", Arię Barinkaya "Wielka sława to żart", Duet wszech czasów "Usta milczą dusza śpiewa", polkę "Tritsch- Tratsch" i słynny "Marsz Radeckiego". W Nowy Rok warto wejść rozkoszując się atmosferą eleganckiego świata kultury wiedeńskiej.

 Dowiedz się więcej o Noworocznym Koncercie Wiedeńskim!

 Bilety kupisz na https://www.kupbilecik.pl/baza/1355/Koncert+Wiedeński/


Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy