Reklama

OAB: To schorzenie może dopaść każdego

Wstydliwa i krępująca dolegliwość potrafi zamienić życie w piekło. Zaczyna się niewinnie, ale bagatelizowanie problemu ma poważne konsekwencje. Dr n. med. Andrzej Przybyła zachęca Polaków do badań, bo jak twierdzi, nad OAB można zapanować.

Lidia Ostólska, Styl.pl: - Czym jest OAB?

Dr n. med. Andrzej Przybyła: - OAB (ang. OverActive Bladder) to dosłownie nadaktywny pęcherz, w Polsce bardziej znany jako zespół pęcherza nadreaktywnego, objawiający się nadwrażliwością pęcherza moczowego. Częstym skutkiem jest nietrzymanie moczu.

Ponad 50 proc. kobiet skarży się na problemy z nietrzymaniem moczu. Jakie są przyczyny tej choroby?

- OAB występuje częściej u kobiet po 40. roku życia. Innymi faktorami są otyłość, depresja i obstypacje. OAB może wystąpić także w przebiegu kamicy pęcherza moczowego, chorób neurologicznych, cukrzycy guzów pęcherza, a także rozrostu prostaty u mężczyzn.

Reklama

Nietrzymanie moczu to wstydliwy temat dla pacjentek? Zwlekają z wizytą u lekarza?

- Niestety tak. Średnio nawet 3-4 lata.

Jak rozpoznać pierwsze stadium choroby?

- Pacjenci z OAB odczuwają parcie na pęcherz moczowy tak silne, że zwykle "nie zdążają" dojść do toalety.

Jak przebiega leczenie w kolejnych stadiach choroby? Czy reagując w porę, można zapomnieć o wstydliwych objawach?

- Najlepsza jest profilaktyka i zmiana nawyków. Na pierwszy plan awansuje tu unikanie otyłości, aktywność fizyczna, dieta oraz ćwiczenia mięśni dna miednicy i trening pęcherza. 

- Jest to tak samo ważne przed porodami, po nich, a potem po okresie menopauzy. W przypadku leczenia OAB stosujemy schemat postępowania skojarzonego od terapii najmniej inwazyjnych. Zaczynamy od fizjoterapii i zmiany nawyków. Następnie możemy sięgać po farmakoterapię, czyli leki antycholinergiczne, które "uspokajają" nadwrażliwy pęcherz.

***Zobacz także***

Już wiemy jaki wpływ na układ moczowy ma ta choroba. A co z układem kostnym? Jak reaguje miednica?

- Statyka i anatomia miednicy jest niezwykle skomplikowana. Mają na nią wpływ sprawny układ krwionośny, nerwowy oraz hormonalny. 

- Każda ingerencja w prawidłowy układ (operacje, urazy itd.) powodują mniejszą lub większą dysfunkcję miednicy, co może skutkować zarówno OAB jak i wysiłkowym nietrzymaniem moczu. 

- Dlatego niezwykle ważne jest utrzymywanie właściwego stanu mięśni dna miednicy mniejszej oraz unikanie otyłości.

Czy sposób oddawania moczu ma wpływ na rozwój choroby? Czy technika ma znaczenie?

- Pomocny może być tzw. trening pęcherz moczowego, czyli cykliczne powstrzymywanie się od natychmiastowego odwiedzenia toalety zaraz po pierwszym impulsie potrzeby oddania moczu.  

- Rozciągamy wtedy pęcherz moczowy i "trenujemy i przyzwyczajamy" receptory, zapobiegając, że pęcherz stanie się zbyt mały. 

- Trzeba jednak pamiętać, że nie należy tego robić, jeśli akurat współistnieje infekcja dróg moczowych.

Kobiety, które cierpią na nietrzymanie moczu, ze strachu odwadniają swój organizm. To zamknięte koło... Jak temu zapobiegać?

- Trzeba wiedzieć, że dużo lepiej jest dużo pić i popuszczać mocz, niż nie pić. Pijąc minimum dwa litry płynów dziennie, trenujemy pęcherz moczowy, nawadniamy się i zapobiegamy infekcjom.

Czy objawy nietrzymania moczu można pokonać farmakologicznie? 

- Tak, temu służą dwie linie leczenia. Pierwsza z użyciem leków antycholinergicznych, charakteryzująca się jednak dużym ryzykiem skutków ubocznych, które mogą skutecznie zniechęcić do terapii i druga, w której mamy do czynienia z nowoczesnymi lekami, niestety niedostępna dla polskich pacjentów w ramach refundacji.

To znaczy, że w krajach UE leki na tę dolegliwość są refundowane, a w Polsce nie?

- W Polsce refundacja jest skromna. Tylko dwa leki w I linii leczenia objęte są refundacją. Na dodatek jeden z nich może być refundowany wyłącznie po wykonaniu badania urodynamicznego. 

- W drugiej linii w zespole pęcherza nadreaktywnego leczenia refundowanego nie ma wcale a warto pamiętać, że OAB i szerzej nietrzymanie moczu to nie tylko problem społeczny ale także wyzwanie multidyscyplinarne. 

- Mierzą się z nim nie tylko urolodzy i ginekolodzy ale również lekarze rodzinni czy fizjoterapeuci. Istnieje więc konieczność kompleksowego podejścia do tego problemu. Dobra wiadomość jest taka, że w tym roku w Polsce, dokładnie w Warszawie, powstanie pierwszy wzorcowy ośrodek zajmujący się leczeniem osób z inkontynencją.  

Zobacz także: 

Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy