Reklama

Miasto (dla) kobiet

Wydaje się, że urbanistyka nie ma płci. Badania pokazują jednak, że kobiety i mężczyźni z miejskich rozwiązań korzystają na różne, nie raz sprzeczne ze sobą sposoby. Po stuleciach dominacji męskiego modelu, sytuacja zaczyna się zmieniać. Z jakim skutkiem?

Nie trzeba być urbanistą, by dostrzec, na czym polegają te różnice w użytkowaniu metropolii. Wystarczy poczekać na porządne opady śniegu, a kiedy już nastąpią, wyjrzeć przez okno. Wtedy oczom prawdopodobnie ukaże się następujący obrazek: czarny, posypany piaskiem pasek drogi, a wzdłuż obu jego krańców zwały śniegu, przesypujące się na pokryty warstwą śniegu i błota chodnik. Czarną drogą, w samochodach, mkną mężczyźni. Białymi (czy raczej burymi) chodnikami przedzierają się kobiety. Nie raz w towarzystwie pchanych w wózkach albo ciągniętych  na sankach pociech.

Reklama

Odśnieżanie to jeden z najbardziej znanych przykładów, ukazujących, w jaki sposób standardowy sposób zarządzania miastem odpowiada na potrzeby poszczególnych płci (z badań wynika, że kobiety o ponad połowę częściej niż mężczyźni poruszają się pieszo lub komunikacją publiczną, częściej również podróżują z dziećmi). Na początku ubiegłej dekady problem z "dyskryminacją przez odśnieżanie" nagłośnili  aktywiści z szwedzkiego miasta Karlskoga.  Jak zaznaczali: nie chodzi tu tylko o komfort, ale również o zdrowie - poruszanie się po nieodśnieżonym chodniku to większe ryzyko urazów (zimą zdecydowana większość ofiar tego rodzaju wypadków to kobiety). Aktywiści okazali się na tyle przekonujący, że radni Karslroga podjęli decyzję o zmianie w odśnieżaniu ulic i chodników.

Historia ze szwedzkiego miasteczka jest może najgłośniejszym przykładem nieuświadomionych, urbanistycznych nierówności, ale nie jest przykładem jedynym. Jak się okazuje: miasta to mechanizm, w którego funkcjonowaniu płeć odgrywa większą rolę, niż mogłoby się wydawać.

Potęga liczb

"Zdecydowana większość informacji, które zbieraliśmy i wciąż zbieramy, od danych ekonomicznych, przez medyczne, po urbanistyczne, jest gromadzona przede wszystkim w oparciu o badania męskich ciał i męskich stylów życia" - mówi portalowi architektonicznemu Deezeen Caroline Criado Perez, autorka książki "Niewidzialne kobiety. Jak dane tworzą świat skrojony pod mężczyzn" (po polsku ukazała się nadkładem wyd. Karakter).  "W efekcie, wiele powszechnie stosowanych rozwiązań, nie odpowiada na potrzeby kobiet i mężczyzn w równym stopniu. To coś co, na wzór luki płacowej, można by nazwać luką informacyjną".

W swojej książce Perez nierówności związane z urbanistyką podzieliła na kilka obszarów. Są to m.in.: bezpieczeństwo (dla kobiet oświetlenie ulic i przystanków autobusowych ma bardzo duże znaczenie), komunikacja (większość mężczyzn porusza się na liniowej trasie praca - dom, kobiety zaś, łącząc obowiązki zawodowe z opiekuńczymi, kreślą skomplikowane labirynty), przestrzeń do rekreacji (chłopcy preferują przestrzenie do jazdy na rolkach, ścianki wspinaczkowe i otwarte przestrzenie,  dziewczyny - urządzenia wielofunkcyjne).

Różnice te nie stanowiłyby większego problemu gdyby nie fakt, że to męskie preferencje i sposoby funkcjonowania zwykle uznaje się za uniwersalne.  Jak tłumaczy Perez, większość miast projektowana jest według schematu: centrum i rozchodzące się promieniście ulice, komunikacja publiczna i oświetlenie ulic stanowią jeden z pierwszych obszarów cięć miejskich wydatków, (widać to było w czasie pandemii, gdy niektóre miasta postanowiły zaoszczędzić, częściowo wygaszając oświetlenie ulic), a rewitalizacja przestrzeni publicznych polega zwykle na budowie boisk, ścianek wspinaczkowych i miejsc do jazdy na rolkach.

Z perspektywy kogoś, kto z domu na przedmieściu do pracy w centrum porusza się samochodem, nie obawia się agresji w przestrzeni publicznej, a w wolnym czasie lubi pograć z kolegami w piłkę - świetnie. Jednak dla tych, którzy (czy raczej: które), do pracy dojeżdżają autobusem, po drodze zahaczając o przedszkole i sklep spożywczy, tych które mają za sobą doświadczenie molestowania w przestrzeni publicznej (jak podaje Niebieska Linia, dotyczy to 85 proc. kobiet),  a od gry w piłkę wolą lekcję jogi - już nie do końca.

Perez nie jest jedyną, która zwraca uwagę na genderowe nierówności w urbanistyce. W ubiegłym roku Grupa Banku Światowego (World Bank Group) opublikowała "Podręcznik inkluzywnej urbanistyki i dizajnu". Oprócz wspomnianych bolączek, jego autorzy wskazują jeszcze kilka innych obszarów nierówności. Są to m.in. zdrowie i higiena - dla kobiet, choćby z uwagi na menstruację, brak dostępu do publicznych toalet jeszcze szczególnie dotkliwy i mobilność - rozumiana zarówno jako gęsta sieć komunikacji publicznej jak i brak barier architektonicznych.

WBG podaje też przyczynę tych problemów, jaką, zdaniem jego ekspertów,  jest niedostateczna reprezentacja kobiet w procesie projektowania. "Architektura przez setki lat była męską domeną. Dziś, choć kobiety mają wolny dostęp do tego zawodu, zajmują one tylko 10 proc. stanowisk kierowniczych w dużych i cenionych biurach projektowych" - czytamy na stronie WBG. - "W rezultacie, miasta działają lepiej dla mężczyzn niż dla kobiet".

Jest jednak i dobra wiadomość. Owszem, kobiety rzadziej niż mężczyźni decydują o kształcie miast. Jeśli jednak mogą już to robić, rozpoczynają prawdziwą, przestrzenną rewolucję.

Jak wyglądają miasta projektowane z myślą o kobietach? Czytaj na następnej stronie >>>

***Zobacz także**

Kobiety-Praca-Miasto

W równościowym planowaniu przestrzeni od lat przoduje Wiedeń. Jak głosi anegdota, wszystko zaczęło się od zorganizowanej w 1991 roku wystawy "Do kogo należy przestrzeń publiczna? Codzienne życie kobiety w mieście", która dokumentowała tytułowe codzienne życie kilku mieszkanek Wiednia. Ekspozycja wywołała burzę: trafiła na czołówki gazet i serwisów informacyjnych, a w ciągu kilku tygodni odwiedziło ją 4 tys. osób. "W tamtych czasach było to coś kompletnie nowego" - mówi "Guardianowi" Eva Kail, specjalistka ds. równości w wiedeńskim zespole planowania przestrzennego. "Politycy zdali sobie sprawę, że jeśli temat budzi tak silne emocje, to warto się nim zająć". W efekcie, w ciągu ostatnich 30 lat nie tylko poprawiono oświetlenie wiedeńskich ulic, poszerzono chodniki i zlikwidowano bariery architektoniczne, ale powstały też osiedla, przy projektowaniu których potrzeby kobiet stanowiły priorytet.

Pierwszym z nich było Frauen-Werk-Stadt (Kobiety-Praca-Miasto), powstały w połowie lat 90. kompleks, zaprojektowany "przez kobiety i dla kobiet". Tworzące je architektki, opierały się m.in. na danych, zgromadzonych przez Statistik Austria, będący odpowiednikiem polskiego Głównego Urzędu Statystycznego. Wynikało z nich m.in. że kobiety kilka godzin dziennie spędzają na zajmowaniu się dziećmi i obowiązkach domowych. Pomiędzy blokami zaplanowano więc tereny zielone, tak by kobiety nie musiały tracić czasu na dojazd czy dojście do parku. Dodatkowo, mieszkania rozplanowano w taki sposób, by okna każdego z nich wychodziły na owe przestrzenie do rekreacji - dzięki temu matki mogły doglądać starszych pociech bez wychodzenia z domu. Inne warte uwagi rozwiązania to: miejsce do przechowywania wózków na każdym korytarzu, szerokie klatki schodowe i elastyczne układy mieszkań, pozwalające na zmianę funkcji pomieszczeń przy minimalnym nakładzie pracy i kosztów (tę zaletę można było dotrzeć, gdy np. na miejsce dorosłych już dzieci wprowadzał się potrzebujący opieki rodzic). W obrębie kompleksu znalazło się też przedszkole, gabinety lekarskie i apteka.

W tej chwili w Wiedniu dużo mówi się o innym projekcie - Aspern Seestadt,  jednym z największych aktualnie powstających europejskich osiedli (jego ukończenie zaplanowano na 2028 rok), które ma stać się domem dla 20 tys. ludzi i zaoferować 20 tys. miejsc pracy. Budynki, punkty usługowe i miejsca rekreacji, rozplanowano w oparciu o analizę tras, jakie każdego dnia pokonują potencjalni mieszkańcy osiedla, skorzystano również z licznych równościowych rozwiązań, stosowanych dotychczas w urbanistyce. Innowacje pojawiają się za to na poziomie symboli: w Aspern Seestadt wszystkie place, skwery i ulice, zostaną nazwane na cześć kobiety. Wśród patronek, wybranych przez grono 30 ekspertek, znalazły się m.in. Janis Joplin, Ada Lovelace i  Hanna Arendt. Jak mówią twórcy kompleksu: to i tak nic, w porównaniu z  ponad 3750 patronami wiedeńskich ulic.

Odpowiedzi na to, jak mogło by wyglądać miasto zbudowane przez kobiety, można by poszukać również w Barcelonie. Tamtejsza burmistrzyni, Ada Colau,  nie kryjąca swoich feministycznych poglądów, od momenty objęcia urzędu, wdraża równościową politykę  w przestrzeni publicznej.

Zaczęło się od spotkań z mieszkankami miasta, spacerów i ankiet, których efektem był opracowanym kilka lat temu "Manual d’urbanisme de la vida quotidiana" ("Podręczniku urbanistyki życia codziennego"). Głównym wnioskiem, płynącym z tej publikacji, jest konieczność "przywrócenia miasta ludziom": zniesienia podziału na strefy funkcjonalne (dzielnice mieszkalne, turystyczne, biurowe), a w obrębie stref: podziały na to, co publiczne i prywatne.

Służyć temu ma projekt Superblok, zakładający wydzielanie obszarów, złożonych z kilku kamienic i zamykanie ich dla ruchu samochodowego. Na odzyskanej przestrzeni pojawia się zieleń, place zabaw, miejsca do piknikowania i akcesoria do rekreacji  - wszystko instalowane po uprzedniej konsultacji z mieszkańcami danego obszaru, zwłaszcza z kobietami. "Najczęściej proszą o ławki. To ważne nie tylko dla tych, którzy chcą porozmawiać z sąsiadem, ale również dla wszystkich, którzy opiekują się dziećmi, nioszą zakupy czy cierpią na choroby narządów ruchu" - mówi reporterom BBC Blanca Valdivia, urbanistka i aktywistka należąca do grupy Punt6, działającej na rzecz równouprawnienia w przestrzeni miejskiej.

Dotychczas w Barcelonie wydzielono sześć Superbloków, docelowo ma ich być 500.  Dodatkowo, tam gdzie odbywają się plenerowe imprezy masowe, powstają punkty, w których kobiety mogą uzyskać pomoc jeśli np. padły ofiarą molestowania lub poczuły się zagrożone. Zadbano również o zwiększenie ilości publicznych toalet.

Podobne rozwiązania wdrażane są i w innych krajach: o urbanistycznym gender mainstreamingu mówi się m.in. w Danii, Szwecji i w Niemczech.

Bywa również i tak, że kobiety, nie czekając na urzędników, biorą sprawy w swoje ręce. W 2008 roku w Kanadzie powstała inicjatywa Thorncliffe Park Women’s Committee, mająca na celu rewitalizację opuszczonego parku w Toronto. Kobietom zależało nie tylko na zamontowaniu nowych ławek i oświetlenia oraz na bezpiecznym wyposażeniu placu zabaw, ale również na tworzeniu więzi między korzystającymi z parku. Organizowały więc wydarzenia takie jak: cotygodniowe targi lokalnych produktów, warsztaty edukacyjne czy wymiany ubrań. Wygospodarowały również miejsce na społeczny ogród.

Może jeszcze chodniki na różowo?

Jak nietrudno się domyślić, ta ideowa zmiana w podejściu do projektowania miast nie wszystkim się podoba. Wśród 4 tys. osób, które na początku lat 90. odwiedziły wystawę o życiu codziennym kobiet w Wiedniu, byli i tacy,  którzy pytali, czy planowane są kolejne ekspozycje, poświęcone np. kotom i kanarkom albo czy w ramach troski o kobiety, zaczniemy malować chodniki na różowo.

Dziś, gdy równościowej perspektywy krytykować już nie wypada, pojawiają się inne wątpliwości: czy postrzeganie kobiet jako osób, którym czas upływa na zajmowaniu się dziećmi, robieniu zakupów i treningach jogi, nie jest ponownym wpychaniem ich w tradycyjne role płciowe? Nie, to po prostu reagowanie na zastaną sytuację - odpowiadają eksperci. "Za pomocą architektury nie jesteś w stanie walczyć z nieodpłatna pracą kobiet, możesz jednak sprawić że jej wykonywanie będzie choć odrobinę łatwiejsze" - mówi Eva Kail. Podobnie ma się sprawa z bezpieczeństwem - oświetlona ulica sama w sobie nie chroni przed przemocą, może jednak sprawić, że potencjalny agresor poczuje się mniej bezkarny, czy z parkami - skoro kobiety i tak wolą ćwiczyć jogę niż grać w piłkę (bo dlaczego nie), stwórzmy publiczną przestrzeń, w której będą mogły to robić.

Jest jeszcze jeden istotny argument, przemawiający za zmianą w urbanistyce: wiele rozwiązań, powstałych z myślą o kobietach (jak choćby zniesienie barier architektonicznych), służy również dzieciom, seniorom i niepełnosprawnym. Służą wszystkim tym, których przyjęło się uważać za "osoby o szczególnych potrzebach" a którzy, wraz z kobietami, stanowią zdecydowaną większość miejskiej populacji. 


Zobacz także: 

Styl.pl
Dowiedz się więcej na temat: architektura | feminizm
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy